Napięcie się sam.
No ładnie. To ja tu flejma starannie buduję, ranta smażę, do kotła zgodnie z kanonami sztuki dokładam, a tu przychodzi Stefan i załatwia mnie jak imć Zagłoba pana Muszalskiego podczas konkursu lżenia. Albo jakoś podobnie
Stefan, wyluzujmy. Najwyraźniej oboje przechodzimy kryzys wieku średniego, tylko odbiło nam w przeciwnych kierunkach. Tobie szklanka choćby się przelewała, to i tak będzie do połowy pusta. Ja patrzę na tę szklankę, i widzę, że to jest zajebiaszcza szklanka. I że we wogle niezgłębionym przywilejem jest w ogóle mieć szklankę. Może to efekt obijania się ostatnio po szpitalach (jako kibic, ale...), może patrzenia w kalendarz.
To się w łagodnym stadium objawia kupowaniem teleskopu (bo Jowisz w następnym perygeum będzie za dwadzieścia lat - on będzie, a ja już może nie), a w ostrym jak widać powyżej
Idę muffinki robić, co i wszystkim polecam. Ciasto jak na racuchy, wpieprza się wszystko do miski i miesza, do foremek na trzy zdrowaśki do pieca i już można sobie poziom cukru podnosić