Kryminał jak kryminał, ale tłumacza (tłumoka) do rzeki w cementowych skarpetkach. Z przywiązaną u szyi nagrodą Gęsi
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=151&w=76183817("iż Polacy nie gęsi...")
To że tłumaczył w części drugiej
jade jako żady (taki minerał) a nie jadeitowe figurki (co wynikało z intrygi) to jeszcze pół biedy. Gorzej, że najprawdopodobniej nie ma kota, więc opisy kocich zachowań, zwłaszcza dźwięków, wołają o pomstę do nieba.
Ogólnie widać też niestety, że język polski też jest mu, w zasadzie, obcy, najprawdopodobniej...
Jakby kto reflektował na tom drugi, to chętnie się pozbędę (jakimś cudem jeszcze nie wyrzuciłam).