Operacja prostaty.
Niestety latka lecą i nasz Wspólnik specjalizujący się w teorii i praktyce prawa drabinowego i kobiet, miał operację prostaty. Jako znany perfekcjonista wszystko dopiął na ostatni guzik: operacja u najlepszego w kraju specjalisty, przy pomocy aparatury Leonardo da Vinci. Na miejsce zawiózł go i przy zabiegu asystował ordynator oddziału urologii naszego Szpitala Klinicznego, który także nadzorował wszystko co wydarzyło się później, aż do pierwszej pooperacyjnej zapaści pacjenta w toalecie włącznie. Krótką mówiąc, uspokajaliśmy Wspólnika przed położeniem się na stół, że ma opiekę prawie jak Kulczyk!
I co? Okazało się, że mieliśmy rację i że „prawie” robi różnicę. Tym razem na korzyść. Co znaczy na korzyść? Tak powiedzieć, to jakby milczeć na Sądzie Ostatecznym! Natychmiast po pierwszych odwiedzinach naszego bohatera w Kancelarii, wszystkie jak jedna dziewczyny, zgodnym głosem stwierdziły, że po operacji prostata jak nowa! Zamarliśmy w napięciu na myśl, co to się będzie działo za chwilę, jak zdejmą mu szwy i wyjmą cewnik?