Jadąc na locik cieszyłem się na myśl o świeżym górskim powietrzu i pysznych pstrągach i natura nie zawiodła - była jak trzeba. Nawet deszcze zachował się jak stary przyjaciel.
Cieszyłem się też, że poznam kolejne osoby z forum, tym bardziej, że osoby te wydawały się warte poznania. Tu jednak było dużo gorzej i z tego punktu widzenia locik okazał się kompletnym niewypałem, bo te osoby nie dojechały! Tzn. niby jechały, niby przyjechały, ale jakby ich nie było. Ich alienacja prowadząca do wyobcowania i degradacji spowodowała, że nie rozpoznałem tych osób! A może jednak ich nie było? Zmarnowany czas...
ps. I nie zrucajmy wszystkiego na kota - tego nie robi się kotu.