A ze paczkomatem to miałem przygodę, o.
Ale najpierw tło: będąc niemłodym już urzędnikiem uznałem, że trza zmodernizować garderobę. No nie ma opcji, no chodzić w strojach pamiętających liceum i studia nie wypada - już może nie z powodu wieku niezgodnego ze stylem studencko-licealnym czy też zmianą mody, co z faktem że żadne dżinsy piętnastu lat nie służą. A przynajmniej nie powinny.
Na drugi łogiń (na pierwszy poszły spodnie, elegancko nawet wyszło, liczba nogawek idealnie dopasowana do posiadanych nóg) poszły buty. Drogą kupna nabyłem na stronie popularnej platformy e-obuwniczej butów par cztery, sztuk osiem ("bo promocja" no i korzystam z faktu, że niedawno podwyżkę dostałem, a kieszeniowy wąż nie zorientował się jak ją wydaję). No i nastał ten dzień (a prawie nastał drugi, bo to 23:20 była jak SMS mi wandal na komórce na węgiel napisał) że przyszedł drogą elektroniczną kod do roztwarcia paczkomatu przy ulicy Waryńskiego w mieście Warszawie.
To żem się dnia kolejnego po pracy i oporządzeniu psa zebrał, ubrał (w stare spodnie, nowych szkoda, muszą być zachowane w dobrym stanie do kompletu z majtkami na egzamin do ZSZ-tu) i żem poszedł. Numer telefonu a jakże, za drugim razem sobie przypomniałem. A i kod już za trzecim podałem dobry! I się drzwiczki uchylili, więc dokonałem zabrania paczki, zamknięcia drzwiczek i pójścia do domu
Już w połowie drogi paczka wydała mi się jakaś dziwnie niedopasowana rozmiarowo do ilości zamówionego towaru. No bo cztery pary butów to byłaby paka co się zowie, a tu małe to takie. Nie mogąc zdzierżyć niepewności na ulicy Oleandrów żem dyskretnie paczkę naddarł i ku mojemu zadowoleniu okazało się, że są dwa pudła na buty, czyli połowa zamówienia. Uznałem więc, że najpewniej albo nie zauważyłem drugiej paczki, albo inny diabeł, ale z dwojga złego mieć własną, choć błędną paczkę, a nie błędnie zawładnąć paczką cudzą, choćby i błąd był niezawiniony.
Po dotarciu do domu koło godziny dziewiętnastej jąłem głowić się co z fantem paczki niekompletnej zrobić. No i tak się głowiłem, wczytywałem w maile zastanawiałem aż znowu wybiła godzina duchów, czyli 23:20 i przyszła fala SMS-ów, z których wynikło że osiem butów w czterech parach podzielono dla równego rachunku na trzy paczki w dwóch dostawach. Dzień wcześniej była jednopaczkowa czterobutowa dostawa numer jeden, dnia kolejnego była dwupaczkowa dwuparowa dostawa numer dwa.
Obecnie siedzę sobie w nowych butach przed laptopem i rodzina w komplecie.