Telefon Zdarzyło się kiedyś, że pewnemu panu zepsuł się telefon. A dokładnie nie tyle telefon, co linia telefoniczna. Tak się jednak złożyło, że właściciel nieczynnej linii telefonicznej pracował ongiś w przedsiębiorstwie telekomunikacyjnym i znał problemy techniczne jak to się mówi od podszewki.
Zadzwonił więc z reklamacją i poprosił o szybkie usunięcie awarii. Telefon odebrała jednak niezbyt uprzejma pani, która próbowała zbyć natarczywego klienta. Ten jednak nie dawał za wygraną, opisując szczegółowo przyczynę awarii i możliwe sposoby jej usunięcia.
Na takie dictum pani odparła, że ona sprawdzi to, co mówił jej klient. Na to posiadacz linii odparł, że on doskonale zdaje sobie sprawę, że ona nie jest w stanie tego sprawdzić, ponieważ ponieważ posiada takie-to-a-takie urządzenia, pozwalające na takie-to-a-takie działanie. W związku z tym on bardzo grzecznie prosi, by ktoś ruszył tyłek i naprawił linię, w przeciwnym bowiem wypadku pomny swoich praw zmuszony będzie wystąpić na drogę sądową.
Słysząc taką argumentację, odrobinę milsza już pani zadeklarowała zrobienie wszystkiego co w jej mocy, by awaria została usunięta. Mimo tej deklaracji (a może dzięki niej), awaria na drugi dzień została usunięta. Na tym jednak się nie skończyło.
Pewnego dnia do krewkiego posiadacza telefonu zapukała ekipa przedsiębiorstwa telekomunikacyjnego, by sprawdzić homologację(!) aparatu telefonicznego. Zdziwiony (ale tylko trochę) właściciel okazał stosowne dokumenty i panowie nie oglądając nawet aparatu wyszli z mieszkania. A to, że owe dokumenty dotyczyły innego aparatu – to już zupełnie inna historia.