A mnie się śniło, że jestem świadkiem masakry (i nie chodziło tu o mecz w piłkę kopaną), gościu strzelał w polanę i jezioro (Brevik?), a obok inni jedli kaszankę czy inny kawior.
A potem tej zabójca uciekał, ale złapał go czarny murzyn, któremu tamten zabił białą siostrę i chciał mu widelec w oko wsadzić, ale złapała go policja i powiedziała że mu pomoże (negrowi znaczy), żeby się nie martwił.
A wszystko to działo się w Londynie na dworcu w Krakowie, który przypominał Rzeszów.
Czy ktoś może to zinterpretować?