Wszyscy prześcigają sie teraz jak to Ojro 2012 bojkotować będą. Chyba zatem nalezy się małe wyjasnienie: otóż całkowicie - excuse le mot - zlewam sikiem falistym przerywanym to Święto Dresa, z którego dla normalnych ludzi wynika tylko konieczność omijania bydła jakie się do nas zjedzie, płacenia 2 a może i 3x więcej za piwo i jeżdżenia po symulatorach powierzchni Księżyca które w założeniu miały być hajłejami i torami naszej wersji TGV, ale jakoś psiekrwie jedne nie wyszły. Takoż uważam za bezsensowne dokładanie grubej kasy do impry Rodziny Uefa. Ciekawe czy jakiś polityk przerwie w końcu pianie z zachwytu i UJAWNI (co przecież wielu tak lubi), że z punktu widzenia państwa wyjdziemy z tego na minusie. Zamierzam również przerzucać radio na inną stację podczas grania przez naszych orłów tradycyjnych trzech anemicznych meczyków zanim duzi chłopcy odeślą ich z powrotem do szmacianki, jak również podczas tradycyjnych labidzeń jak to gdyby nie: lepszy hymn, krótsza trawa, ogrzewana/chłodzona/zwilżana/perfumowana murawa, sędzia z Niemiec - na 100% byłby wice- a moze i majster. A wszystko to jest całkowicie a-po-li-tycz-ne.