No pacz pan (za polityka.pl)
Wyznawców kultu popularnonaukowego programu „Sonda” – jednego z najlepszych, jakie można było zobaczyć w peerelowskiej telewizji – nie brakuje. Koniec roku przyniósł im oraz innym miłośnikom muzyki elektronicznej fantastyczną niespodziankę: zestaw muzyki z programu, którą przez lata fani próbowali identyfikować, opierając się na strzępkach informacji z telewizyjnego archiwum. Oficyna GAD Records (o której pisaliśmy w tekście o muzycznych reedycjach staroci – POLITYKA 13) po wielu miesiącach poszukiwań odnalazła za granicą oryginały. Na bok należy odłożyć legendy o nieznanym utworze Tangerine Dream czy Kraftwerk. Autorem kapitalnej miniatury, która służyła jako motyw czołówkowy „Sondy”, okazał się mało znany Mike Vickers, a cała ścieżka dźwiękowa to utwory z tzw. bibliotek dźwiękowych, głównie z lat 80. Dzięki nim poznajemy w Polsce zjawisko library music – szaleństwo ostatnich lat, polegające na odkrywaniu kolejnych prawie anonimowych artystów tworzących przed laty intrygującą syntezatorową muzykę i sprzedających ją do celów ilustracyjnych. Pierwsze wydanie płyty zeszło na pniu. Wszystko jednak wskazuje na to, że była to tylko rynkowa sonda.
Skądinąd pamiętam, że ile razy w Sondzie "napierdylały" roboty, to w tle leciał "Popcorn": ti tu ti tu tu ti tu...