Wbrew pozorom mój podpis ma zupełnie inne znaczenie i służy namówieniu pewnego znajomego - duszy rodziny - do osobistego udziału w pracach naszej rodziny. Meandry, dlaczego akurat te stwierdzenie są już nawet dla mnie nie od końca jasne, jednak każdą rozmowę z nim staram się rozpocząć od tego zdania wymawianego w wiadomym celu. Zachowuję się więc jak Kato Starszy po pierwsze ze wzgleu na wspólną pamięć o Różowej Panterze, a po drugie to rzeczywiście jestem od niego starszy.
Kolega na razie broni się jak może. Nie dość, że w wytężony sposób pracuje, to jeszcze żeby mieć argumenty, spłodził dwie córki (i do tego nie naraz), a ostatnio widząc, że z logiką wejścia na forum nie wygra, rozpoczął budowę domu. Ale ja mam czas. Kato też potrzebował kilku lat na przekonanie senatu to swojego jakże słusznego pomysłu.