Trybunał sprawiedliwości wydał ostateczną decyzję w sprawie skargi obywatela Polski Jana Antoniego Zubrzyk-Mężydły-Sas, który przeszedł całą prawniczą drogę (można powiedzieć gehennę).
Sprawa dotyczy zmiany czasu z zimowego na letni.
Jan Antoni Zubrzyk-Mężydło-Sas zaskarżył zmianę czasu, argumentując to faktem, że żadna instytucja nie może zabrać mu godziny z życia pod żadnym pozorem, a już na pewno pod pozorem ekonomicznym.
- Doba ma mieć 24 godziny i nie może mieć mniej - argumentował.
Wyczerpawszy wszelką możliwą drogę (administracyjną i sądowniczą) skierował sprawę do międzynarodowego trybunału sprawiedliwości.
Trybunał sprawiedliwości w ostatecznym orzeczeniu przyznał rację Janu Antoniemu Zubrzyk-Mężydłe-Sasowi i zawiesił stosowanie przepisu wprowadzającego czas letni.
Sprawa ma się o tyle gorzej, że przepis o przywracaniu czasu zimowego nie został zawieszony, ponieważ nie był rozpatrywany.
Czyli od jesieni 2008 doba będzie powiększała się corocznie o jedną godzinę, aż urzędnicy europejscy uporają się z tym problemem, co (znając ich mobilność) może potrwać i pięć lat.
A jest i dobra wiadomość, w końcu będzie nam starczało czasu na wszystko.