Melduję wykonanie zadanie. Moim marzeniem było, by po tych igrzyskach w Vancouver była dwucyfrówka, jeżeli chodzi o liczbę dotychczas zdobytych przez Polaków medali. Jest jeden zero, czyli dziesięć. Teraz tak jak w brydżu - nadróbki - cieszył się.
A kto?
A ni mniej ni więcej tylko tzw. Piotr N. prezes tzw PKOL.
Bohatersko wziął na siebie wyniki naszych olimpiczyków i jest za nie odpowiedzialny.
- Gdyby PKOL i komitety dyscyplinarne nie wzięły się do pracy, to nic by z tego nie było. To jest nasz wielki, wspólny sukces - dodał.
Przypomnijmy - PKOL zajmuje się promocją siebie i tylko siebie. Związki sportowe zajmują się tylko sobą, czasami (z nudów) sportowcami.
- Fakt, że nasi sportowcy zdobyli jakiekolwiek medale to zasluga ich, ich renerów i ich najbliższych - powiedział Stefan B. znany kibic - i gdyby nie PKOL i inne związki, tych medali mogłoby być więcej - dodaje zbulwersowany.
Panów Nurowskich, Tajnerów i innych darmozjadów należy zaopatrzyć w suchy prowiant i mokre picie oraz zrzucić pośrodku Sahary.
Pod wnioskiem podpisała się cała rzesza słuchaczy Trójki oraz czytelników portalu WP.pl.
Zawiązał się nawet komitet, by po spożyciu się rozwiązać.
Następnym celem jest....
O tym wkrótce.