Chyba dziś jakiś maraton startuje z Placu na Rozdrożu?? Już słyszę to otwarcie odcinka:
-
Dziadek Jacek Grzesiu! Co robią ci wszyscy ludzie przed naszym blokiem?
-
Grzegorz Ależ z ojca w zasadzie nieuk. Będą biec w maratonie. Ojciec nie wie co to jest maraton bo ojciec nie interesuje się sportem i...
-
Dziadek Jacek Nie pouczaj mnie, ty Gąsienico ty... Wypaliłem więcej "sportów" niż ty masz włosów na swojej łysej... No nie, to faktycznie złe porównanie, trzask prask i po wszystkim chrrrrrr.....
-
Grzegorz Papo. Papo!!
-
Dziadek Jacek Właśnie o czym to ja?? A już wiem. I ten Mandżur mówi: wypiliście za 19 RS*). Forsa na stół albo zawołam chińskich bramkarzy, na to kapral Jedziniak do mnie chodu!! Krótki sprint i go zgubimy!! Ale Mandżur i jego Chińczycy zajadłe bestie były, urządzili nam prawdziwy maraton ulicami Port Artur. Mieliśmy szansę to z kapralem wygrać ale na ostatniej prostej tamci jakimś cudem przyspieszyli, co prawda kapral umiejętnie podstawił jednemu nogę, ja zepchnąłem Mandżura między stragany, ale został trzeci i nagrodę namiestnika Kuropatkina diabli wzięli.
-
Grzegorz Znów ojciec w zasadzie bredzi. Jaką nagrodę skoro uciekaliście jak rozumiem z chińskiej knajpy z niezapłaconym rachunkiem?
-
Dziadek Jacek Ale wszystko się zgadza, było słuchać uważnie. Zaraz ci to Grzesiu...
-
Grzegorz Nie! Nie chcę tego słuchać do cholery. Zresztą to nieważne. W maratonie startuje Maurycy i musimy mu pomóc wygrać!
Może kiedyś pociągnę to dalej
*) Rubli srebrem