Logo
...::Biografia::...

Strona Główna

Biografia

Twórczość

Teksty

Wywiady

Galeria

Fan Club

Forum

Kontakt

Linki
blood line

Drogi czytelniku. Zanim zagłębisz się w lekturę poniższej notki biograficznej o niekwestionowanym bohaterze i nieświadomym ojcu przedwiecznym tej strony i forum Rodziny Poszepszyńskich, wiedz, że wszystko, co tu przeczytasz może, ale nie musi odpowiadać faktom. Przewrotność myśli Macieja Zembatego, jego humoru i stosunku do rzeczywistości, musiały mieć - czy tego chciał, czy nie - wpływ także na jego biografię.

Jan Maciej Zembaty (16.05.1944 - 27.06.2011). Narodziny oraz koleje bujnego, pełnego przygód i nagłych zwrotów życia Zembatego w dużej mierze pozostają zagadką. Fikcyjność jego życiorysu zaczyna się już u narodzin. Sporne pozostaje bowiem miejsce przyjścia na świat naszego bohatera. Część źródeł podaje, że jak wszyscy słynni Polacy, urodził się i wychował w Wadowicach. Prawda jest jednak brutalna - miejscem pierwszych krzyków naszego bohatera był Tarnów. Niedługo jednak dane było cieszyć się temu zasłużonemu miastu wyjątkowością barwy głosu Zembatego. Wkrótce wraz z rodzicami przenosi się do Wadowic, gdzie zresztą także nie bawi zbyt długo. Zmiany środowiska stały się znakiem firmowym Zembatego. Mieszkał w Warszawie, Katowicach, Krakowie, Trójmieście i w wielu innych miastach polskich, w tym w okresie stanu wojennego, w gościnie u ludowego państwa polskiego - w Białołęce. Nieobce były mu także pobyty na placówkach zagranicznych: Hamburg, Katmandu, Pekin, Nowy Jork, Berkeley w Kalifornii.

Genezy skomplikowanej, najeżonej absurdami drogi życiowej i twórczej Macieja Zembatego należy się doszukiwać w jego dzieciństwie, a nawet w... genealogii. Nasz bohater stanowił bardzo skomplikowany materiał genetyczny. Jego antenat po mieczu, o wdzięcznym nazwisku Zemboni, przybył do Polski, wraz z Boną Sforzą. Zadomowił się jednak i oddał duże przysługi samej królowej. Ponoć sporządzane przez niego trucizny zdobywały główne nagrody na najbardziej renomowanych włoskich festiwalach. W nagrodę Królowa Bona nadała mu dobra wokół Wadowic oraz grupę jeńców tatarskich. W ten sposób rozwinęła się długa, sięgająca XX w. epoka wyzysku jeńców tatarskich przez ród Zembonich - Zembatych, uwieńczona małżeństwem ojca Zembatego - Józefa z potomkinią tychże jeńców, Ireną Kabar. Podobno ten właśnie "kontredans" leży u źródeł słynnego, skośnookiego głosu Zembatego. Jakby tego było mało, Matka Zembatego grała w amatorskim teatrze razem z najsłynniejszym Lolkiem na świecie, zajadając się najsłynniejszymi na świecie kremówkami, wówczas jeszcze zdecydowanie tańszymi.

Pradziadek Zembatego ze strony matki ojca był zaangażowanym członkiem ruchu socjalistycznego, posłem na sejm w Wiedniu. Wieść niesie, że ponosi osobistą odpowiedzialność za zwolnienie uwięzionego w Poroninie Lenina. Jak się wydaje, świadomość konsekwencji czynu pradziadka nie opuszcza pana Maćka do dnia dzisiejszego, każąc mu szukać odkupienia za winy przodków w używkach, kuchni i kobietach. Mocnych wrażeń w dzieciństwie Zembatemu nie brakowało. Ojciec - Józef był sędzią, prezesem Sądu Powiatowego w Wadowicach, a po II Wojnie Światowej, przewodniczącym Najwyższego Trybunału Narodowego, szczególnego sądu działającego w latach 1946-1948, zajmującego się sądzeniem faszystowsko - hitlerowskich zbrodniarzy oraz zdrajców Narodu Polskiego. Stryj zaś... grabarzem, właścicielem zakładu pogrzebowego w Wadowicach. Nie wiemy, czy stryj był aż takim artystą w swoim pięknym zawodzie, dosyć, że wywarł na małego Zembatego wpływ będący bez dwóch zdań kołem zamachowym jego twórczości.

Jak przystało na nietuzinkową osobowość, Zembaty chłonął państwowy system edukacji na różne sposoby. Skończył kilka szkół: Liceum Sztuk Plastycznych (gdzie z powodzeniem uczył go historii starożytnej ostatni jej żyjący jeszcze świadek - Jacek Kuroń), a także średnią szkołę muzyczną w klasie fortepianu oraz Uniwersytet Warszawski na Wydziale Filologii Polskiej. Pracę magisterską pisze o gwarze więziennej. Dla równowagi, mimo prób, nie ukończył Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi (wydział reżyserski) i Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Ta mieszanka obciążeń genetycznych, środowiskowych i wykształcenia, zaowocowała niezwykłym koktajlem w postaci lewicującego intelektualisty zawodowo parającego się czarnym humorem we wszystkich jego postaciach i odmianach. Nic więc dziwnego, że niezmiennie od wczesnej młodości do dnia dzisiejszego, pozostaje niewątpliwym autorytetem w tej dziedzinie, z biegiem czasu dorabiając się miana klasyka. Zembaty to człowiek renesansu epoki polskiego socjalizmu. Poeta, satyryk, społecznik, scenarzysta, reżyser radiowy, muzyk, bard i tłumacz, a także grypser, aktor, więzień polityczny, reporter wojenny, kucharz, właściciel głosów: Maurycego Poszepszyńskiego i kota Rademenesa. Jakby tego było mało, pieśniarz piosenek Leonarda Cohena oraz bliżej nieokreślonej ilości poetów rosyjskich, w tym B. Okudżawy, W. Wysockiego, E. Szparkowa i innych.

Pierwszą piosenkę napisał w 1957r. w wieku 13 lat, na zlecenie nauczycielki. Prezentacja utworu podczas akademii zrujnowała karierę pani pedagog w szkolnej Podstawowej Organizacji Partyjnej. Niestety, nie znamy tematu piosenki, gdyż zgodnie z logiką ówczesnych czasów, wszystkie jej egzemplarze zostały natychmiast skonfiskowane. Pierwszy kabaret - "Fermata", zakłada jeszcze na studiach, razem ze swoim długoletnim przyjacielem i ulubionym kompozytorem, Januszem Bogackim. Dołącza do nich Wojciech Młynarski, równolegle zaczynają pracę przy założonym przez Młynarskiego kabarecie "Dreszczowiec". Prawdziwą sceniczną przygodę Zembaty rozpoczął w 1965r. Jako piosenkarz i autor na FPiPS w Krakowie w 1965, zdobył IV nagrodę. W tym samym roku na Festiwalu w Opolu wywalczył wyróżnienie jury i nagrodę za najlepszy debiut autorski. Miłe dobrego początki. Na szczęście dla fanów, nie spoczął na laurach. Przeprowadza się do warszawskiego mieszkania na Placu przy Rozdrożu, gdzie zamieszkuje wraz z Rodziną Poszepszyńskich, choć najprawdopodobniej zdał sobie sprawę z jej istnienia dopiero kilka lat później. Rzuca się w wir pracy kabaretowej. Występuje w słynnym "Podwieczorku przy mikrofonie". Następnie, jak na postępowego inteligenta ówczesnych czasów przystało, pracuje w Domu Chłopa, acz nie tylko z mężczyznami, tworząc z Jerzym Ofierskim i innymi kabaret "U Kierdziołka". Wkrótce zamienia Dom Chłopa na hotel Bristol, gdzie wraz z Ludwikiem Klekowem tworzy kabaret ZAKR. Specjalizują się w wykonaniach starych, kontrrewolucyjnych piosenek rosyjskich pieśniarzy: Włodzimierza Wysockiego i Andreja Galicza. Nic więc dziwnego, że kolejny etap kariery scenicznej, tym razem w ramach zasadniczej służby wojskowej organizuje Zembatemu Ludowe Wojsko Polskie. Zembaty z powodzeniem grywa w kantynach oficerskich. Powodzenie jednak kończy się, gdy śpiewa, że: "Nic tak nie śmierdzi, jak moje onuce". Obecny w kantynie korpus oficerski nie uwierzył w wyłącznie autobiograficzną inspirację utworu. To oznacza koniec wojskowej, scenicznej kariery Zembatego, z niewątpliwą korzyścią dla jego cywilnych fanów. Wkrótce zostaje współzałożycielem kabaretu nienajbielszego humoru "Dreszczowisko" i ani się obejrzał, jak trafił przed mikrofon radiowy i to ten najlepszy w kraju - mikrofon Programu III Polskiego Radia. Redagował audycje: słynny "Ilustrowany Tygodnik Rozrywkowy", a także: "Polszczyzna dla wszystkich", w latach 1976-81 i 1984-99 program satyryczny "Zgryz", "Zapraszamy do Trójki", a w latach 1971-96 współtworzył z Jackiem Janczarskim wieloodcinkową, kultową, stanowiącą alter ego dla "Matysiaków" i "W Jezioranach" powieść radiową "Rodzina Poszepszyńskich". Napisał także i zrealizował szereg słuchowisk i seriali radiowych, jak choćby: "Przygody wuja Alberta", "Pamelo żegnaj", "Smakosz"; monodram "Janis" (o Janis Joplin), "Stąd do wieczności". Nie uciekał także od stacji komercyjnych - zrealizował program TV "Czyste szaleństwo".

Od "zawsze" zaangażowany politycznie. Chadzał z magnetofonem na spotkania z cenzurą, dla ułatwienia deprawując cenzorów haszyszem z Afganistanu. W stanie wojennym przygotował dla Radia Wolna Europa cykl programów "Na tyłach wrony". Był internowany w stanie wojennym w Białołęce, najprawdopodobniej w celu pogłębienia znajomości gwary więziennej. Wymyślił, utworzył, poprowadził i uśmiercił Przegląd Piosenki Prawdziwej "Zakazane piosenki" - zaangażowany politycznie festiwal piosenki nie dość, że politycznej, to jeszcze często niepoprawnej, czemu dał wyraz choćby w piosence o Ryfce Goldberg z Jedwabnego, czy antypapieskiej piosence "Nebraska".

Prawdziwy rozgłos przyniosły mu jednak tłumaczenia i wykonania piosenek Leonarda Cohena. Więcej, mówi się wręcz, że gdyby Zembaty nie odkrył, przetłumaczył i zaśpiewał Cohena, ten do końca życia pozostałby nikomu nieznanym synem jednej z najbogatszych rodzin Kanady. Setki tysięcy sprzedanych płyt (choć, jak przyznaje, nie wszystkie sprzedał osobiście), tysiące koncertów, moda na Cohena śpiewanego wszędzie i przez wszystkich w latach 80-tych i 90-tych XX w., powoduje, że Zembaty staje się postacią kultową. Załamany Cohen wstępuje do klasztoru.

Tytan pracy. Napisał ponad tysiąc piosenek. Mimochodem tworzy scenariusze filmowe, gra w filmach ("Siedem życzeń", "Sam na sam", "Około północy"), drukuje w Szpilkach i Radarze, pisze książki ("Mój Cohen", tomiki wierszy Cohena, "Rodzina Poszepszyńskich story", "Makabra i współczucie", "Dwie strony granicy. Pakistan - Afganistan 2001") oraz tłumaczenia ("Słynny niebieski prochowiec", "Muzyka nieznajomego").

Społecznik. Sam podawał siebie jako przykład bardzo pracowitego, czystego, świetnie zorganizowanego i punktualnego ćpuna. Cudowny charakter nie pozwalał mu popaść w nałogi, jeśli nie liczyć buddyzmu. Uważał, że istota ludzka zaczyna się miesiąc po narodzinach i od tego momentu jest gotów poświęcić wiele dla jej dobra. Potrafił znaleźć płaszczyznę porozumienia nawet z osobami o krańcowo odmiennych poglądach politycznych. Z Churchillem łączył go entuzjastyczny stosunek do nieuprawnia sportu. Razem z matką obecnego jeszcze prezydenta USA Georga Busha - Barbarą, pracował z sukcesem nad legalizacją drobnych ilości narkotyków w Kalifornii, jako zupełnie niegroźnych. Z kokainą zetknął się po raz pierwszy w 1965 roku, z marihuaną - a jakże - w 1968. Tę ostatnią uważał za jedyny dla Polaków ratunek przed alkoholizmem. Niewątpliwie przemawiało za nim ogromne w tej materii doświadczenie.

Nazywany "Żydem honoris causa". Causa tego terminu nie jest bliżej znana, niemniej nasz bohater twierdził, że zawsze chciał być Żydem, bo byłby jeszcze zdolniejszy. Posiadacz "żółtych papierów" i zespołu maniakalno - depresyjnego, mimo to stanowczo dementował pogłoski pochodzące z pewnych, mniej zorientowanych kręgów, jakoby był nieżyjącym Jonaszem Koftą.
W rzadkich wolnych chwilach zajmował się swoimi pasjami: używkami, kobietami (czterokrotnie żonaty) i gotowaniem, w którym jest podobno mistrzem. Potrafił zjeść szklankę z denkiem, co oczywiste, podczas nagrywania sygnału audycji "Zgryz". Mimo to, dorobił się dwóch synów.

Ulubionym bohaterem stworzonym przez Zembatego był Dziadek Jacek, z którym w miarę upływu wieku utożsamiał się coraz bardziej.

Wiadomość o śmierć pojawiła się nagle. Nie był to jednak kolejny, czarny jak węgiel dowcip Macieja. Przyczyna - zatrzymanie akcji serca, choć do szpitala trafił z innego powodu niż serce."Ostatnią posługę" ma już za sobą. Pochowany został na warszawskich Powązkach Wojskowych, a tym samym dołączył do swojego zmarłego 11 lat wcześniej przyjaciela Jacka Janczarskigo, z którym to razem współtworzył "Rodzinę Poszepszyńskich", czy "Zgryz".

Pamięć o Maćku nadal trwa i trwać będzie, gdyż dla artysty śmierć jest tylko jeddnym z przystanków. Liczne utwory żyją nadal własnym, niezależnym życiem. Ostatni wpis na oficjalnym blogu głosi tajemniczo: po długim śnie zimowym, Artysta, poczuwszy wolę bożą (w kuluarach nazywaną weną) zawiadamia, ze w krótkim czasie, ku chwale Ojczyzny - z martwych powstanie... Może i tak, choć sam autor śpiewał:

"Jak dobrze mi w pozycji tej, pozycji horyzontalnej"

Koniec i przecinek,

Cezarian



W celu większego zgłębienia tajemniczego życiorysu, a także zrozumienia złożonego charakteru Macieja Zembatego, polecam przeczytać pozycje znajdujące się w biliografii, a także słuchać piosenek i audycji jego autorstwa.

Zygfryd666


UWAGA UWAGA
radio TOK FM
"Przygody wuja Alberta"
nowe odcinki!
Stryczek
m@il to author