Rodzina Poszepszyńskich - fanklub im. Kaprala Jedziniaka
Inne utwory satyryczne => Rycerze => Wątek zaczęty przez: Psiakostka w 14 Kwietnia 2007, 16:07:02
-
Było to już wałkowane na poprzednim forum, ale teraz podparte zostanie słowem drukowanym:
"Sekrety Historii Polski" Warszawa 2004
Najsampierw Jerzy Michał Wołodyjowski i jego żona
(http://img248.imageshack.us/img248/561/kamienzs5.th.jpg) (http://img248.imageshack.us/my.php?image=kamienzs5.jpg) (http://img120.imageshack.us/img120/9417/kamien001ed6.th.jpg) (http://img120.imageshack.us/my.php?image=kamien001ed6.jpg) (http://img258.imageshack.us/img258/8489/kamien002im5.th.jpg) (http://img258.imageshack.us/my.php?image=kamien002im5.jpg) (http://img258.imageshack.us/img258/3690/kamien003lv1.th.jpg) (http://img258.imageshack.us/my.php?image=kamien003lv1.jpg)
-
trzeba było to w gifie zrobić, bo ja widzę rozmazaną plamę przypominającą w zasadzie g...o, jak powiedział Grzegorz o pierwszym numerze gazetki "Oczywistość"
-
E, przeczytać się da... Tylko na zdjęciach nie bardzo wiadomo, czy na pierwszym planie to Mały Rycerz, czy jego koń, czy (a o pomyłkę tu łatwo) - pani komendantowa?
-
trzeba było to w gifie zrobić, bo ja widzę rozmazaną plamę przypominającą w zasadzie g...o, jak powiedział Grzegorz o pierwszym numerze gazetki "Oczywistość"
A może po prostu kliknąć na "powiększ" lub podobny przycisk?
-
A może po prostu kliknąć na "powiększ" lub podobny przycisk?
[/quote]
...chciałam zobaczyć, ale jak powiększam to jest jeszcze gorzej! Normalnie to widać tylko tytuł a obrazki to tak mniej-więcej. Chyba raczej mniej...
-
14 kwietnia br starałem się to przeczytać, ale mi się nie udało. Od tamtego czasu nie było żadnych komentarzy do tego posta, wydawało się więc, że wszyscy sobie odpuścili. A tu nagle Andrzej (bezkompromisowy bojownik o odcinki RP ;D) uświadomił nam, że warto zapoznać się z tym interesującym materiałem. W związku z powyższym nie ma sensu dociekać jak to zrobić żeby odczytać (Cezarian „powiększ” nie działa, ani nic innego) tylko psiakostka, niech „Psiakostka” wrzuci to jeszcze raz porządnie, psiakostka. ;D
-
Mocno i dobrze powiedziane, psiakostka. Ale mi się udało powiększyć i przeczytać. Biedny Wołodyj (stąd pewnie imnię Wołodia?), to mu sie hajduczek trafił. W ogóle okazuje się, że nie miał szczęscia do trafu. Traf chciał, że go trafił szrapnel. W sumie może to i lepsze od hajduczka. Jakby przeżył, nie wiem, czy mógłby spokojnie patrzeć, jak wdowa po nim wychodzi po raz kolejny za mąż. W tamtych czasach mężczyźni byli dziwnie wrażliwi... :-\
-
Nie no wszystko działa ok tylko nie chce mi sie czytać :P
-
ale zawsze można pooglądać obrazki, hie, hie
-
ale zawsze można pooglądać obrazki, hie, hie
No to mamy te, no...aaa komiks??
-
ale zawsze można pooglądać obrazki, hie, hie
Faceci tylko o obrazkach... A tam nic ekscytującego, z narażeniem organów wzroku sprawdziłam. Na pierwszym planie jednak pan Michał, na drugim planie pani komendantowa, co poznać łatwo po, jak pisał Sienkiewicz, niesfornej grzywce spadającej na oczy. A w scenie zbiorowej w białych szlafrokach można się nawet dopatrzyć dziadka Jacka zajmującego sie sabotażem obu stron jednocześnie. Kapral Jedziniak już się na fotkę nie załapał, a okoliczności nieszczęśliwego zejścia opisze dziadek w następnym odcinku. Chyba, żeby wcześniej zrobił to Psiakostka ;D
-
A w scenie zbiorowej...
Faceci tylko o obrazkach...taaaa...... ;D
-
Bruxa podała genialny pomysł, czy nie dałoby się posłać dziadka Jacka, jakby nie było weterana i zboczeńca do "Rycerzy", oj znaleźli by oni wszyscy wspólne tematy
-
Już widzę te pogwarki Zagłoby z Dziadkiem Jackiem...
No ale taki np Mellechowicz (chłe, chłe, Mellechowicz) to wypisz wymaluj Zachariasz D.
A Michał W to nikt inny jak Kapral J.
A ten młot Luśnia to nikt inny jak Grzegorz
Jakieś inne propozycje?
-
a Ketling to czysty, żeby nie powiedzieć rasowy Murzyn
-
To ja będę tu zamieszczać fragmenty z książki aby oszczędzić sobie wstydu a wam oczu:
"Kamieniec Podolski leżał w podołku Królestwa Polskiego od roku 1434. Ufortyfikowany i obsadzony załogą (sadzeniakami) przez Kazimierza Jagiellończyka zaczął odgrywać ważną rolę w obronie układu Reczpospolitej. W XVI wieku kamienickie fortyfikacje rozbudował król Stary Zygmunt i Stefan (Bolcman) Batory. Twierdza powstała na skalistym ćwierćwyspie w kształcie obróconego koła z trzech stron otoczonym rzeką Smotycz, a z pozostałej strony obudowanego makietami z serialu "Czarne chmury"
-
(...) na skalistym ćwierćwyspie w kształcie obróconego koła z trzech stron otoczonym rzeką Smotycz (...)
??? Ta topografia zaiste przerasta moją wyobraźnię przestrzenną... Może byłoby łatwiej, gdybym wiedziała, co to jest takiego ten ćwierćwysep (?) i jaki kształt ma obrócone koło... ;D
-
W trzeciej połowie XVII wieku wybudowano fortyfikację bastionową tzw. nowy zamek składający się z murów oporowych i półprzewodzących. Zamiast baszt wyposażono je w przenośne toalety typu Toi Toi, których aromaty (nie mylić z armatami) mogły razić wroga na znaczną odległość. Tak usytuowana i obwarowana forteca uchodziła za niezdobytą i przerastała orientację przestrzenną współczesnych. Tak według ministra edukacji twierdzę opisywała Maria Konopnicka w wierszu pt. "Pan (Tadeusz) Wołodyjowski". Gdy w roku 1621 należący do antypolskiego układu turecki sułtan Osmam II spytał kto tę twierdzę zbudował usłyszał odpowiedź: "sam Bóg cudownymi okolicznościami przyrody w dodatku niepowtażalnej" odpowiedział: "no toście się nie wysilili przy budowie" i sobie poszedł.
Pięćdziesiąt lat później twierdza była urządzona po polsku (dziurawe drogi dojazdowe z koleinami, nadkrusdzone mury i przepełnione toi toi) a załoga była chuderlawa. W 1672 r. wobec miażdżącej przewagi wroga (najeźdźca był jeden a obrońcy byli sami) Kamieniec podolski skapitulował. Rozmyślnie po pijanemu lub przypadkiem po pijanemu obrońcy wysadzili wówczas twierdzę, której tak zostało aż do 1863 r.
_______
PS ćwierćwysep wygląda jak półwysep, tylko jest o 1/2 mniej połączony z lądem. A co do koła to każdy potrafi je sobie obrócić, tak jak trójkąt kot lub inna figura geometryczna
-
Szczegółowość opisu wskazuje, że kolega jest naocznym świadkiem ruinowości tejże twierdzy?
-
Tymczasem furtkę Rzeczpospolitej próbowała sforsować armia tak olbrzymia, iż nie mogła się przez nią przecisnąć. Polacy wiedzieli o zbliżającym się zagrożeniu, gdyż Turcy sami negocjowali poprzez posła dr. Ach Meda otwarcie granic dla ich taniej siły bojowej. W paszczy niebezpieczeństwa Hetman Jan 40% Sobieski postulował w sejmie wzmocnienie twierdzy w Kamieńcu, ale sejm miał ważniejsze sprawy na głowie (budowanie większości i tropienie czyj dziadek służył w Szwedwaffe) więc nie zajmował się takimi dupperelami jak obronność. Poza tym stwierdzono, że przy ówczesnym stanie dróg żaden najeźdźca daleko nie ujedzie. Niestety Turcy okazali się cwańsi i zamiast drogą pojechali po dnie Dniestru. Tymczasem obsada Kamieńca składała się z kilkuset piechurów bez jazdy, za to z dwoma odjazdowymi chorągwiami: polską i mandżurską. Nawet gdy biskup krakowski Andrzej Trzebicki dał na przechowanie oddział piechoty, żołnierzy było mniej niż darmowych minut w taryfie Kubali. Choć dowódca broni chemicznej dysponował licznymi, pełnymi Toi Toi posiadał tylko czterech toaletowych. Dopiero casting na idola Kamieńca pozwolił zebrać przeszło 3000 żołnierzy.
_______
Dziadek Jacek na drugie co prawda Maria ale Konopnicka się nie nazywał. Ja nawet Maria nie jestem :-)
-
Wielce zadziwiające a straszne rzeczy Waszmość rzeczesz.
Li to tylko konfabulacje, ilż prawda y domnieniamie?
Żdamy ciągu dalszego będąc kontent, gdy się już ukaże...
-
Po raz kolejny samotrzeć z mym wiernym komputerem i nie aż tak wiernym internetem klikam na miniatury, po czym klikam po raz wtóry na obrazy by ich pierwotny kształt pozyskać, jako że przeskalowane do rozmiaru ekranu pozostały i piszę co dalej następuje:
______________
W sumie w mieście zebrało się 8000 ludzi, z czego tylko 1/4 stanowiły kobiety. Historycy jednak nie są pewni, czy ta dysproporcja świadczy o preferencjach ówczesnego rycerstwa, czy też jest efektem obrotności białogłów (w tym panien z rodu Wołodyjowskich).
Jerzy Wołodyjowski herbu "Korczak wykreślony z listy lektur szkolnych", urodził się w 1620 r. Choć mieszkańcy twierdzy zwali go półkownikiem pełnił rolę całego stolika przemyskiego. W 1662 nieopacznie ożenił się z Krystyną z Jeziorkowskich, która już trzech mężów się pozbyła. W odróżnieniu od książkowej prawdziwa pani Wołodyjowska opuściła swojego męża rzekomo "za potrzebą" zabierając ze sobą wszystkie (również cudze) pieniądze i kosztowności, oraz zapisy na wypadek śmierci męża i pozostałej części męskiej załogi.
Ponieważ Michał "Szkorbut" Wiśniowiecki był zajęty badaniem afery odrolnienia fortalicji nie wyznaczył kierownika twierdzy. Obowiązek ten spadł na starostę (w zasadzie generalnego) Mikołaja Potockiego. Miał on do dyspozycji rotmistrza Jerzego Wołodyjowskiego, grünmistrza Wojciecha Humieckiego i schwarzmistrza Kazimierza Myśliszewskiego którym kazał pilnować twierdzy. Z kolei obokkomorzego latynoskiego Hieronima Lanckorońskiego i dwieścielnika (stolnik w dwóch osobach) Stanisława Makowieckiego i Jan Grodeckiego skierował do kierowania obroną miasta.
W oczekiwaniu na wroga z nudów przystąpiono do wzmacniania trunków spożywanych na murach i wałach, gromadzono żywność, wodę i papier toaletowy do Toi Toiów. Wołodyjowski i Humiecki pojechali na kurs językowy aby języka pozyskać. Gdy ruszyli na odsiecz Żwańcowi, wnet okazało się, że jest on oblegany głównie przez nieżyczliwego wroga, pospiesznie powrócili więc do twierdzy nie ze strachu, lecz aby wrogowi fortel zadać.
W 1/3 sierpnia za namową mieszczan, (zapowiedzieli że każdemu rycerzowi nierobowi utną to i owo) zorganizowano zwiad, by sprawdzić czy jakiegoś wroga przy zamku nie ma. Pojmano wtedy dwóch janczarów handlujących jantarem, którzy powiedzieli że niebawem sułtan się zwali, i to nie sam, więc nawet Toi Toie nic nie pomogą i obrońcy Kamieńca mają przes... W każdym razie obu janczarów przesłano pocztą jako dowody rzeczowe nadciągającej nawały tureckiej. Jednak na dworze królewskim , zajętym walką z opozycją (skąd to znamy?) uznano, że są to Ormianie impotenci a nie żadna potencja Tatarska.
Tymczasem 12 sierpnia zjawiły się pigmejskie zwiady tatarskie, o które potykali się dzielni dragoni Wołodyjowskiego. W 3 dni później nadciągnął pod Kamieńcem sobie ścięgno wielki wezyr Ahmed Koprolit, jednak nie od razu zaczął domagać się odszkodowania od kamienickiej załogi. Najpierw otworzył pole namiotowe pod zamkiem a następnie wbrew swojemu nazwisku rozpoczął oszczał twierdzy. Wkrótce z namiotami rozbili się chan tatarski Selim Girej i koszowy noszony hetman Piotr Dorszenko co dorsze miał na sinej piersi wyemaliowane
Na polu namiotowym koło Kamieńca zjawiało się pełno wojska, co według Stanisława Makowieckiego wyglądało tak, że "od świtu do nocy bez przystanku prawie do obozu wchodzili. Rozstawiali wojska i rozbijali namioty". Fakt iż "prawie wchodzili do obozu" ale wejść nie mogli należy zapewne tłumaczyć dającymi się wyczuć w obozie problemami sanitarnymi w obozie, a namioty mieli wtedy nietłukalne. Nic zatem dziwnego, że "była tych namiotów moc taka, iż się (...) pola naokół pokryły". Naprzeciw siebie stanęły nieliczne Toi Toie obrońców kamieńca i wszechobecne latryny tureckie.
18 Sierpnia pod twierdzą pojawił się sam dr. briologii Mech Med 4 RP, co oznaczało koniec wszelkiej nadziei i początek szturmu. Turcy sypali szańce na których rozprzestrzeniali aromaty, robili podkopy, w których zostawiali kupy i inne "miny" i próbowali wysadzić nowy zamek (jako niemowlę). Mieli w swych szeregach fachowców ze zgniłego zachodu, którzy uczyli ich wykorzystywać zdobycze najnowszej sztuki oblężniczej i abstrakcjonistycznej. Między innymi uczyli ich rzucać granaty (zamiast zawleczek) podczas szturmu i poprawnie komponować bitewne krajobrazy.
Jak bywa w takich wypadkach wnet okazało się, że dowódcy Wołodyjowski, Humicki i Myślenicki akurat na odpieraniu natarć na mury zupełnie się nie znali. Braki umiejętności (w tym umiejętności oblężniczych) musieli więc nadrabiać brawurą.
-
Poniżej pierwsza oraz druga strona z książki potraktowana programem OCR, aby każdy porównując z moją wesją przekonał się, jak nieściśle czyta takowy program.
Bez zachęty (np w postaci słoika dżemu) więcej OCR czy ręcznego przepisywania NIE BĘDZIE ;)
PS Dopóki choć 1 osoba ściągnie str 2 wrzucę stronę 3 i to samo z czwartą
-
Obronią się, tym razem obronią Kamieniec.
Czy to jednak nie był ciekawy fortel wojenny? Poddanie Kamieńca spowodowało, że znalazł sie on po multańskiej stronie i w ten sposób cieżar jego obrony przed niewiernymi spadł na Turków i Tatarów, którzy, co był do przewidzenia, szybko zbankrutowali i ogłosili w 1699r. układ z wierzycielami zwany powszechnie pokojem Karłowickim. Kamieniec przypada ponownie Rzeczpospolitej doprowadzajc ją, podobnie jak wcześniej Turcję, do upadku już w kilka lat później.
-
Faktycznie cwana to strategia oddać twierdzę wrogowi, aby sam jej bronił, ale... nie katolicka a co za tym idzie niepolska.
PS Takie było zainteresowanie tematem, a gdy dołączam OCR aby każdy mógł poczytać psiakostka, to nie ma odzewu.
Zupełnie jak w niezapomnianym roku 1939, gdy wróg miał nad nami wszelką przewagę. Jednak nic mu z tego nie przyszło, bo nam się nie chciało walczyć. Na próżno nas błagali, próbowali przekupić - byliśmy nieugięci. I być może druga wojna światowa byłaby po dziś dzień nierozstrzygnięta z korzyścią dla nas wszystkich, gdyby nie to, że oficer Kurczepióro. Ten bezpośredni przełożony mojego bezpośredniego przełożonego kaprala Motylanoga po skonsumowaniu mojej słynnej zupy lekarskiej ze spirytusu salicylowego i gazy opatrunkowej postanowił pojeździć na noszach samobieżnych. Niestety wnet stracił panowanie nad pojazdem wypadł z trasy i uderzył we wrogi skład amunicji wywołując eksplozję. Co prawda wróg doznał strat w ludziach i sprzęcie, ale niestety zrealizował swój miesięczny plan śmiertelności na polu bitwy.
Dlatego jak widzicie nie warto jeździć w stanie skazującym na spożycie.
-
Wróciłem do tego wątku i z PRZERAŻENIEM stwierdziłem, że kolega Psiakostka nie dokończył swojego opisu oblężenia Kamieńca. Dochodzi do tego, że nie wiem, czy Kamieniec padł czy nie! A jeżeli padł to w jaki sposób?
Psiakostka ratuj!
-
Wróciłem do tego wątku i z PRZERAŻENIEM stwierdziłem, że kolega Psiakostka nie dokończył swojego opisu oblężenia Kamieńca. Dochodzi do tego, że nie wiem, czy Kamieniec padł czy nie! A jeżeli padł to w jaki sposób?
Psiakostka ratuj!
A w wikpediu nie ma? onet o tym nie doniósł?
-
Wróciłem do tego wątku i z PRZERAŻENIEM stwierdziłem, że kolega Psiakostka nie dokończył swojego opisu oblężenia Kamieńca. Dochodzi do tego, że nie wiem, czy Kamieniec padł czy nie! A jeżeli padł to w jaki sposób?
Psiakostka ratuj!
A w wikpediu nie ma? onet o tym nie doniósł?
Może i jest, jako, że jesteś znanym znawcą tych portali, może Ty dokończysz opowieść?
Może być z Najwyższego Czasu lub z Niedzieli. ???
-
Cóż nie wiedziałem, że wątek jest przez kogoś czytany, stąd też nie był on dokończony. Jak odzyskam książkę o sekretach historii nie omieszkam dokończyć opowiadania. Może nawet pokuszę się o rozbudowanie opowiadania, alternatywne zakończenia itd.
Jestem gotów nawet urządzić konkurs na najlepsze zakończenie opowiadania. Nagrodą będzie kot mandżur, niestety niekompletny, bo po spacerze na polu minowym
_________
Gdy napastnik stał się bardziej napastliwy, wręcz dochodziło do zręcznych walk wręcz przy pomocy broni ręcznej. Wtedy obrońcy postanowili lecieć sobie w kulki z wrogiem szczelnie w Kamieńcu na nich leciało 500-600 kamiennych kul armatnich dziennie. Po dwóch dniach Turcy postanowili negocjować, żeby jakoś wywabić obrońców z twierdzy. Ponieważ jednak prośba bezwarunkowej kapitulacji nie została podparta argumentami finansowymi stare walki rozgorzały na nowo, a rozsierdzony postawą najeźdźcy Makowiecki rozkazał wypalić z wszystkich działających dział. Niekończące się bombardowania sprawiły, że obrońcy padali nie tylko od pocisków, ale przewracali się od walającego się wszędzie gruzu oraz braku wód, wody. W nocy z 24 na 25 sierpnia aby uniknąć wysadzenia, załoga sama wysiadła z Nowego Zamku. Nazajutrz Turcy zrobili taką minę, że w Starym Zamku doszło do wyrywkowych wyrw w murach. Wołodyjowski, wraz z dwoma innymi rycerzami własnymi tyłami bronił jednego z wyłomów, aż do przybycia posiłków (grochówki) które skonsumowane odepchnęły wroga. Turcy nieprzerwanie kopali dołki pod obsadą zamku i szukali na nich kompromitujących kwitów. Przypadkowo zniszczyli zapasy alkoholu spoczywające w zamkowych piwnicach, alkowach, mesach, komnatach i krużgankach. Obrońcy zaczynali trzeźwieć powoli zdając sobie sprawę iż najeźdźców faktycznie jest dużo, a nie że mieniło im się w oczach.
W tej beznadziejnej dla obrońców sytuacji rankiem 26 sierpnia postanowiono poddać twierdzę. Do wezyra Koprolita wysłano trzech parlamentariuszy (jeden trzeźwy podpierał dwóch jeszcze pijanych co wyglądało jak logo firmy Atari). Turcy postawili sprawę jasno: obrońcy wraz z dobytkiem, żonami, dziećmi, końmi, psami, kotkami, świnkami morskimi mogą swobodnie opuścić zamek, ale nie wolno im brać zamku ze sobą. Tym którzy zostaną zagwarantowano, iż zachowają nietykalność osobistą, cudzobistą, majątkową, oraz pełną tolerancję religijną, pod warunkiem, że uznają cywilizację śmierci (wiadomo eutanazja, homoseksualizm i inne takie). Po krótkim namyśle obrońcy uznali, że z wielką przykrością będą musieli zostawić swoje żony w zamku. Podczas podpisywania traktatu coś strzeliło w zamku. Przerażeni mieszkańcy myśleli początkowo, że wszyscy Turcy strzelili miny.
Wkrótce okazało się że to mjr artylerii Heyah-king który przypadkowo na kacu lub umyślnie na kacu podpalił znajdujące się w wierzy beczki z prochem. W wyniku zawalenia się wierzy kilkuset jej rezydentów miało tak dużo na głowie, że wkrótce umarło. Zamiast manny z nieba spadł deszcz cegieł i kamieni, którego wystarczyło jeszcze pułkownikowi Wołodyjowskiemu, na kurhanik w tym miejscu, w którym akurat stał.
Zgodnie z polską logiką każącą wynosić na piedestał tych co dali się zabić, Wołodyjowski pośmiertnie odebrał z rąk biskupa kamieńskiego tytuł "Naszego Hektora 1672"
-
Niedzieli. ???
Dziś jest sobota tumanie...;)
-
Niedzieli. ???
Dziś jest sobota tumanie...;)
A co to? W sobotę nie można kupić Niedzieli tumanie ;) Choćby z ubiegłej niedzieli?
-
Można,Wisła Kraków kupiła Niedziel(ę)ana w środę.
-
Można,Wisła Kraków kupiła Niedziel(ę)ana w środę.
Milcz kiedy do mnie mówisz... ;) :D ;D
-
Trudno będzie,ale da się zrobić.
Uwaga mówię:
.Koniec
I co?
-
Trudno będzie,ale da się zrobić.
Uwaga mówię:
.Koniec
I co?
Pies a mądrze milczy...
Dziwne
-
Bo dziwny jest ten świat.
-
Żeby Psiakostka nie czuł się spełniony zakończeniem opowieści (przepraszam, za błędy i rozstrzelane pismo, ale jeszcze liżę palce po czytaniu), to wypomnę mu, że czekamy jeszcze co najmniej na relacje z: pokoju w Buczaczu, bitwa chocimska, wiedeńska, pod Parkanami i pokój Karłowicki. Nie możesz Waść zmarnować takich tematów - samograjów, tym bardziej, że wróg również wtedy miał nad nami wszelką przewagę.
-
(...)czekamy jeszcze co najmniej na relacje z: pokoju w Buczaczu(...)
Ależ Phi! Mój pradziadek, poniekąd Maksymilian miał nie tylko pokój w Buczaczu, ale i resztę mieszkania. Potem przeniósł się do Ujścia potem do Witkowa. W sumie lepiej wybrał niż jego kuzyn, który został na obiedzie u ludożerców w Nowej Gwinei.
-
(...)czekamy jeszcze co najmniej na relacje z: pokoju w Buczaczu(...)
Ależ Phi! Mój pradziadek, poniekąd Maksymilian miał nie tylko pokój w Buczaczu, ale i resztę mieszkania. Potem przeniósł się do Ujścia potem do Witkowa. W sumie lepiej wybrał niż jego kuzyn, który został na obiedzie u ludożerców w Nowej Gwinei.
Widać miał pokój w Nowej Gwinei. Zresztą, jeśli nie został tam w charakterze obiadu, to jeszcze nie jest tak źle.
Słyszałem, że Nowa Gwinea była tak biedą wyspą, że aż do późnych lat 60-tych ubiegłego wieku stać ich tam było tylko na jeden pokój, a i to przechodni.
-
Niech żyje WALIGÓRSKI
-
Niech żyje WALIGÓRSKI
To ten słynny trener?
-
Niech żyje WALIGÓRSKI
To ten słynny trener?
Śląska Wrocław.
-
Niech żyje WALIGÓRSKI
To ten słynny trener?
Śląska Wrocław.
Ten trener Śląska Wrocław to chyba kuzyn Grzegorza Poszepszyńskiego.Po 2:0 w meczu z Jagą kibice śpiewali :"Rysiek szmato!Co ty na to?"
-
A może on także szmatą konserwuje maszyny do pisania?
-
Niech żyje WALIGÓRSKI
Eratta
Jest: Niech żyje WALIGÓRSKI
Winno być: Nie żyje WALIGÓRSKI
-
Winno być: Nie żyje WALIGÓRSKI
Siejesz defetyzm.
-
Zabili Waligórskiego!??? Żadnych świętości...
-
Zabili Waligórskiego!???
I to na śmierć.
-
Zabili Waligórskiego!???
I uciekł.
-
Zabili Waligórskiego!???
I uciekł.
Pewnie goni zabójców.
-
Zabili Waligórskiego!???
I uciekł.
Pewnie goni zabójców.
Odkąd Ziemię uczyniono okrągłą, jedno nie przeszkadza drugiemu najprawdopodobniej.
-
Odkąd Ziemię uczyniono okrągłą ...
Zaiste prawda aliści to?
-
Odkąd Ziemię uczyniono okrągłą ...
Zaiste prawda aliści to?
Tak mawiają, ale czy to prawda? Pewnie spisek kół żydo-masońskich.
-
Odkąd Ziemię uczyniono okrągłą ...
Zaiste prawda aliści to?
Tak mawiają, ale czy to prawda? Pewnie spisek kół żydo-masońskich.
Co tam Żydzi, co tam masoni - Mazurzy, o, oni są prawdziwym problemem.
-
Odkąd Ziemię uczyniono okrągłą ...
Zaiste prawda aliści to?
Tak mawiają, ale czy to prawda? Pewnie spisek kół żydo-masońskich.
Co tam Żydzi, co tam masoni - Mazurzy, o, oni są prawdziwym problemem.
Mazurzy całego świata - rozłączcie się!
-
Nikt nam nie zabił WALIGÓRSKI.
Panu Buczkowi było smutno, to i se zaprosił go (razem z Dreptakiem i Jolką Bobek)
-
Nikt nam nie zabił WALIGÓRSKI.
Panu Buczkowi było smutno, to i se zaprosił go (razem z Dreptakiem i Jolką Bobek)
To Dreptak zadreptał Jolke Bobek?
Dobrze, że chociaż Babcia Pimpusiowa żyje?
-
Zobaczcie, co to się porobiło. Srogi Luśnia okazał się agentem SB! Dobrze, że chociaż wierny Soroka jak dotychczas pozostał wierny i czysty.
-
Poważnie czy to IPN podał?
-
Poważnie czy to IPN podał?
Wydaje się, że akurat w tych sprawach IPN jest najpoważniejszy. ;) Pytanie w zasadzie do Sienkiewicza, dlaczego tak ważną osobę uczynił agentem? To stawia w zupełnie innym świetle kwestię buntu Lipków. Być może Luśnia był tak naprawdę agentem Azji T., pseudonim hłe hłe hłe Melechowicz? Zaś uczestniczył w nadziewaniu swojego mocodawcy na pal dlatego, żeby się wybielić od podejrzeń. Trzeba jednak Azji oddać, że nawet naciągnięty pary z ust na temat Luśni nie puścił,, choć dla kurażu coś tam podśpiewywał.
-
Ponieważ w tym wątku nie pisano już od ponad 120 dni, a sprawa agenta Luśni nie jest wyjaśniona domagam się wskazania winnych zatajania ważnych dla suwerena informacji!
-
A może Luśnia był nie tylko agentem, ale ojcem Azji? A skoro ten ostatni twierdził zawsze, że jest synem niejakiego Tuchaj-beja
https://pl.wikipedia.org/wiki/Tuhaj-bej
to wówczas możliwości są trzy:
a) Azja łgał jak pies, że jest synem Tuchaj-beja, a był synem Luśni (bardzo możliwe, boć ten Azja to przecież była kałmucka morda, co niejednokrotnie mu Rycerze wytykali);
b) rzeczywiście był synem wzmiankowanego, ale na dowód miał tylko ryby siną farbą na piersiach wykute, co w każdym sądzie średni adowkat obali już na kilkunastu rozprawach sądowych;
c) zarówno Tuchaj-bej, jak i Luśnia byli ojcami Azji, czego mu Luśnia nigdy nie wybaczył i nadział w końcu na pal.
-
Ale Tuchaj-bej czy Tuhaj-bej, bo to może być istotne dla sprawy?
-
Pytanie czy w wieku onym język polski był już tak rozwinięty, że "ch" i "h" rozróżniano?
-
Tak zupełnie serio, to wtedy bardziej, niż teraz.
To z czasem sobie odpuściliśmy i uprościliśmy wymowę i stąd problemy dziatwy szkolnej (i nie tylko) z ortografią. Problemy, jakich bracia Czesi na ten przykład nie mają, bo oni słyszą, kiedy które h (a nawet kiedy które ż).
Ja bym się raczej zastanowiła, czy sam zainteresowany rozróżniał? I czy się deklinował?!?
-
No właśnie. Gdyby taki Islam Girej orientował się w tych cudacznych znaczkach, kreślonych przez niewiernych, to już sam podpis do poniższego portretu mógłby dać pretekst do świętej wojny...
(https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c3/%D0%86%D1%81%D0%BB%D0%B0%D0%BC-%D0%93%D1%96%D1%80%D0%B5%D0%B9_1604%E2%80%941654.jpg)
-
To się nazywało dyplomacja! Jednak zawsze dałoby się to wytłumaczyć?
-
Ale jak piszesz "cham"! No jak!? A może i dobrze...
-
Podobno w ramach modernizacji armii mają powrócić stopnie ogniomistrza, bombardiera, kanoniera, rotmistrza i wachmistrza. Czy ja bym mogła zaproponować, żeby zamiast starszego wachmistrza wprowadzić stopień srogiego wachmistrza?
-
A wiernego wachmistrza? A może wajchmistrza, bo wajch to w wojsku teraz sporo?
Ale te zmiany to chyba tylko w szwadronach kawalerii?
-
Kawaleria dronów - no czyż nie pięknie to brzmi?
Starszy (ew. srogi) bombardier dronowy usiadł za sterami i z huzarską fantazją zaatakował wrogie Migi...
-
Ogniomistrze, bombardierzy (nie mylić z bombardierami) i kanonierzy (nie mylić z kanonierkami) to w artylerii.
No właśnie, w dobie postępującego równouprawnienia, jak nazwać kanoniera płci żeńskiej?
-
To proste, kanonier. Jakkolwiek nie ma takiego słowa, jak na przykład socjolożka, to kanonierka jest najlepszym przykładem dlaczego ;) .
A Wachmistrzyni? Ogniomistrzka?
Chociaż, kto wie? Może srogi Luśnia była kobietą? Bo wierny Soroka to pewnie tak..., pod warunkiem, że była brzydka.
-
W języku polskim słowa kończone samogłoską są jednak zazwyczaj rodzaju żeńskiego. Co rzuca nowe światło na postaci Soroki i Luśni. Aczkolwiek to tępe młoty były, więc czy ja aby nie idę w seksizm?
-
Młoty i seksizm - co za skojarzenia! Nie ma to jak świeża krew na forum ;)
-
To są właśnie skojarzenia, jakich nam potrzeba! Było nie było seksizm jest fundamentem rozwoju ludzkości, a przynajmniej patologicznych rodzin, do których niewątpliwie zalicza się Rodzina Poszepszyńskich!
Przy okazji, chciałbym gorąco zaprotestować, przeciwko wykorzystywaniu nazwiska rodzinnego do walki wyborczej! Odczytywaniu nazwy Rodziny jako Pe-O-szepszyńskich to skandal i naigrawanie się z jej wszystkich nomen omen członków.
I witamy nowego kolegę zapraszając do rodzinnych, jak widać, dyskusji.
-
Swoją drogą: zauważcie, że młodsze pokolenie Rycerzy nie jest w stanie pojąć. Trzeba jednak przeczytać tych kilka tysięcy stron Sienkiewicza, żeby ogarnąć bazę. Żeby parodia czy pastisz śmieszyły, to jednak trzeba znać oryginał. Teraz to nawet nie bardzo jest co parodiować.
-
Trafiłeś Waść w sedno. Jako tzw. młodzieniec zaczytywałem się w Sienkiewiczu i zawsze myślałem, że jest to najlepsza literatura, żeby zachęcić kogoś do czytania, bo dla mnie przynajmniej czytało się jak komiks. A tu znajomy polonista mówi, że dla obecnej młodzieży to mordęga, bo język zbyt archaiczny i ich odrzuca.
I tak oni żyli...
-
Ba. W podstawówce czytałem Trylogię co roku. Żeby sobie język odświeżyć.
Powiedz to dzisiejszej młodzieży. Nie uwierzą :)
-
Ba. W podstawówce czytałem Trylogię co roku. Żeby sobie język odświeżyć.
Powiedz to dzisiejszej młodzieży. Nie uwierzą :)
Do odświeżania języka służy taka gumka z drugiej strony szczoteczki do zębów. Taką kartką z "Trylogii" to można go sobie co najwyżej przeciąć. A to już jest niebezpieczne i byle jaki prawnik już na kilkunastu rozprawach* udowodni, że nakłanianie młodzieży do odświeżania języka za pomocą książek stanowi próbę sprowadzenia niebezpieczeństwa utraty zdrowia lub życia przyszłości naszego narodu.
* Cytuję klasyka, zgadniecie kogo?
-
Sama próba wepchnięcia takiej książki do buzi może skończyć się tragicznym wypadkiem. Ciekawe, czy wydawnictwa książkowe są od tego ubezpieczone (że wdzięcznie nawiążę do zapobiegliwości Alego).
-
To prawda, na żadnej książce nie widziałem klauzuli "Próba przeżucia bądź wciśnięcia do gardła grozi ciężkimi zaburzeniami gastrycznymi". Dostrzegam spory potencjał procesowy.
-
Zwłaszcza, że na dolegliwości laryngologiczne, a przy twardej okładce w półskórku również stomatologiczne, także można liczyć...
-
W języku polskim słowa kończone samogłoską są jednak zazwyczaj rodzaju żeńskiego.
Na przykład "mężczyzna"...
-
W języku polskim słowa kończone samogłoską są jednak zazwyczaj rodzaju żeńskiego.
Na przykład "mężczyzna"...
Ale nie fanatyk.
-
W języku polskim słowa kończone samogłoską są jednak zazwyczaj rodzaju żeńskiego.
Na przykład "mężczyzna"...
Paaanie, dzisiaj to same c**y a nie mężczyzny.
-
Jaka piękna samokrytyka...
-
Wyjątek potwierdza regułę.
-
No no. Nie wprowadzajmy rywalizacji damsko męskiej, bo jak pokazuje historia i Gonzo, do niczego to nie doprowadziło. A dzięki współpracy jakoś gatunek ludzki jakoś się ciągnie.
-
Ja bym nie wprowadzał rywalizacji damsko-męskiej, szczególnie z Bruxą... Ona jest zapewne zaprawiona w bojach na korytarzu szkolnym...
-
I o Grzegorzu nie zapominajmy!
-
A co? Kobieta go bije?*
*Parafrazując klasykę...
-
A co? Kobieta go bije?*
*Parafrazując klasykę...
... westernu.
Ali, ty dorosły, wykształcony człowiek, ojciec dzieciom, wdowiec po króliku zadajesz tego typu pytania? Przecież wiadomo, że tej miary kobieta co Mela, z jej doświadczeniem, zdolnościami ma stokroć straszniejsze metody wpływu na Grzegorza niż bicie. Wystarczy powiedzieć, że Mela potrafi być w stosunku do Grzegorza najbardziej wpływową pojedynczą grupą wpływu.
-
Przez skromność nie zaprzeczę.