Rodzina Poszepszyńskich - fanklub im. Kaprala Jedziniaka
Kategoria ogólna => Wątki i wiadomości starego forum => Wątek zaczęty przez: Bluesmanniak w 13 Czerwca 2013, 09:04:38
-
Że też ja jeszcze takiego wątku nie założyłem? Może to już ostatnia szansa...
-
HR - bliżej ciebie!
W ramach regulacji obszaru miętkiego od 1 lipca na podstawie porozumienia podwyższa się wynagrodzenie zasadnicze o 5% wszystkim pracownikom, z wyłączeniem pracowników:
- z którymi zostanie rozwiązany stosunek pracy w ramach zwolnień grupowych
- zatrudnionych po 1 stycznia br.
Zgaduj zgadula - czy dostane podwyżkę i czy starczy dla wszystkich? Dla ułatwienia dodam, że zwolnienia obejmą 18,9% "kapitału ludzkiego"...
-
Czy musisz mi obrzydzać forum?
Ja mam gorsza korporację, bo zagraniczną.
-
Gorsza, lepsza, różnie bywa... chyba że chińska ;)
-
Gorsza, lepsza, różnie bywa... chyba że chińska ;)
A teraz to już nie wiadomo...
Niby amerykańska, ale kto to wie, kto kasę wykłada?
-
To nie masz łatwo Tony. Może jakieś stare sposoby antyzwolnieniowe? Ciąża, antysemityzm, czy cóś podobnego?
-
No gejem też nie poleci... Ale może się zapisać do wolnych związków, jak mu Marylka pozwoli.
-
Jakich wolnych, chyba partnerskich ;) Ale co to da, gdy nie wiem jakiej orientacji jest prezes...
-
Nasza firma bliżej ciebie!
No i doczekałem się:
Dołącz do nas na Facebooku
Zapraszamy wszystkich do odwiedzania naszego profilu firmowego na Facebooku i polubienia go. Dzięki temu informacje o naszej spółce będą dostępne coraz szerszemu gronu odbiorców.
Już was (nas???) lubię !#!
-
Spoko, zaraz wyłączą.
Daj linka, to im będę w Twoim imieniu bluzgał.
-
Dodajmy, że obecność na facebooku jest jednym z obowiązków pracowniczych?
Stefek? Nabluzgać? Przecież Ty jesteś niespotykanie spokojny człowiek? Chyba, że nabluzgać na spokojnie...
-
HR - bliżej ciebie!
Serdecznie Państwa zapraszamy do wzięcia udziału w spotkaniach promocyjnych organizowanych przez Departament Zarządzania Kapitałem Ludzkim.
(prezenty dla aktywnych uczestników)
Może by tak im aktywnie nabluzgać? Dostanę pewnie breloczek i kartonowe pudło na drogę...
-
Spotkanie promocyjne? Może chcą, żebyś wstąpił do HR? Hasło obowiązkowo: A to co zrobiłeś dzisiaj dla HR?
-
Zapomnij o breloczku, a pudło po bananach będzie musiał sam sobie skombinować.
-
I od razu widać, że Cezary jest mniej zorientowany w życiu korporacji od Stefana.
-
I od razu widać, że Cezary jest mniej zorientowany w życiu korporacji od Stefana.
Potwierdzam. Tylko skąd Ty masz o tym wiedzę? Nasza szkoła naszą drugą korporacją? Czyżby były to relacje z pierwszej ręki, ale od drugiej połowy?
-
Budżetówka to jest jedno wielkie mega-korpo.
-
Już za kilka chwil, za chwil parę...
-
Nagrodą będzie własny stołek (do zachowania) lub kartonowe pudło (na pamiątkę miłej znajomości). Przydział nagród nastąpi w drodze losowania.
-
W nagrodę za aktywne uczestnictwo dostałem talon na balon - do wylatania w wolnym czasie (na emeryturze?).
Na każdej ścianie powiesili, że mi zagospodarują - i kiedy ja teraz pojadę do Suwał albo do Karpacza? :-\
-
Tak patrzę na ten plakat i na tę panią, co ci oferuje zorganizowanie wolnego czasu... Co Marylka na to?
-
Kurcze, nawet u nasz tak nie ma...
-
Eeeetam, pewnie wersja demo.
Osobiście myślałem, że Tony dostanie na własnośc regulamin pracy z załącznikami i, ewentualnie, regulamin wynagradzania?
-
Luuudzieeeeeee! Będą podwyżki ;)
ps. wiem, bardzo niewyraźna ta fotka, ale z wrażenia ręcę mi latali...
-
Za kilometr, czy za strefę?
-
Za chwilę.
-
Czyli uległeś i się zalogowałeś? Nowe obowiązki pracownicze.
-
Zara. Podwyżki czy rabaty w końcu?
-
No ludzie... czy wy nie widzicie tego puszczonego oczka? To ściema, sami się rejestrujcie...
-
U nas też były podwyżki. Za śmieci, głównie. A, i logopedom pensum podnieśli.
To i u was może co podniosą. Wydajność z hektara, na przykład.
-
U nas też były podwyżki. Za śmieci, głównie. A, i logopedom pensum podnieśli.
To i u was może co podniosą. Wydajność z hektara, na przykład.
... i przeniosą na akr jak tak dalej pójdzie.
-
Wniosek: dobra korporacja to i z hektara zrobi akr.
-
Departament Zarządzania Kapitałem Ludzkim zwraca się z prośbą o zapoznanie się z dokumentem „Zasady postępowania przy wręczaniu i przyjmowaniu korzyści lub prezentów przez pracowników."
No to koniec - jak teraz żyć?
-
Departament Zarządzania Kapitałem Ludzkim zwraca się z prośbą o zapoznanie się z dokumentem „Zasady postępowania przy wręczaniu i przyjmowaniu korzyści lub prezentów przez pracowników."
No to koniec - jak teraz żyć?
Chopie, jesteś 100 lat za moją korporacją...
-
A teraz czeka nas licytacja na najlepszą, patrz liderującą korporację. Szczegóły kolego Stefek. Czyżbyś musiał ujawnić otrzymane łapówki?
-
A teraz czeka nas licytacja na najlepszą, patrz liderującą korporację. Szczegóły kolego Stefek. Czyżbyś musiał ujawnić otrzymane łapówki?
Chcieć to se mogie...
Podpisałem, ze nie ujawnie...
-
Kolejny sukces bokiem mi wychodzi - "twój najlepszy przyjaciel", czyli firma Benefit Presents nie ma w swojej ofercie ani Dufałki ani we w ogóle niczego w Kotlinie Kłodzkiej w związku z czym HR nie poprze mego wniosku o urlop pod gruszą :(
Poprze mnie ktoś? A może zgłosimy Dufałkę do Benefitów? 8)
-
HR nie poprze mego wniosku o urlop pod gruszą :(
To masz (Tomasz?) gorzej.
U mnie do gruszy wystarczy 14 dni kalendarzowych.
A wnioski (formalnie) rozpatruje komisja socjalna.
Jeżeli wniosek jest wypełniony poprawnie (z formalnego punkty widzenia) to nie ma szans by gruszy nie było.
-
To masz (Tomasz?) gorzej.
Skąd wiedziałeś, że na drugie mam Tomasz???
-
To masz (Tomasz?) gorzej.
Skąd wiedziałeś, że na drugie mam Tomasz???
Bo niewierny, znaczy niedowiarek of course...?
-
U nasz gruszę dofinansowują niejako automatycznie, niezależnie czy ktoś w ogóle gdzieś wyjeżdżał. Z drugiej strony, my się w naszym korpo wszyscy łapiemy pod 14 dni kalendarzowych...
Z trzeciej strony - co to za grusza, co musi być z katalogu? To przeczy samej idei gruszy (słowiańskiej, dodajmy).
Aha, no tak. Korporacyjna.
-
W porę przejrzałem na oczy - firmie B. mówimy stanowcze odp... się! Nie oddamy Dufałki tym monopolistom!!!
http://www.polityka.pl/rynek/1543107,1,grozny-monopol-benefitu.read
-
Aaa, multi sport... Precz. Chcieli nam zajumać fundusz socjalny a conto jakichś zniżek na zajęcia z dość ograniczonej puli. Albo daleko, albo w dziwnych porach, albo jakieś dziwne dyscypliny... A sio!
-
Kurcze, a u nasz wchodzą od przyszłego rocku...
Ale nie som obowiązkowe...
Ale tak mi przyszło do głowy - kto sponsoruje ten artykuł?
-
Może jakiś joga?
-
U mnie firma puchnie dokonując Anschlussu kolejnych pomieszczeń budynku - i w dodatku zanikł zwyczaj witania mejlem / informowania pospólstwa o nowych osobach. Teraz jakieś obce mordy się kręcą a już osobliwe szczególnie jest pomieszczenie nazywane przeze mnie Działem Grzechotników. Ulokowani tam osobnicy w stylu starszych towarzyszy patrzą nieżyczliwie na wchodzącego, niczym wspomniane gady. Brakuje tylko "trrrrr rr rrrrr r r r...".
-
U mnie firma puchnie dokonując Anschlussu kolejnych pomieszczeń budynku - i w dodatku zanikł zwyczaj witania mejlem / informowania pospólstwa o nowych osobach. Teraz jakieś obce mordy się kręcą...
To pewnie nowi prezesi/dyrektorzy. Mamy u nasz takich sporo, trudno ich zliczyć, a co dopiero rozróżniać. Na szczęście urzęduja w centrali a w centrali (W-wa) bywam sporadycznie. I tak po każdej takiej wizycie musze spłukać z siebie obłoki korporacyjnego centralizmu - najlepiej robić to na szlaku zdrojowym (http://s3-media2.ak.yelpcdn.com/ephoto/oFS8pjeXBEVphQ_iZetk8Q/ml.jpg), Bruxa mi czasami pomaga ;)
-
I po tym wszystkim możesz prowadzić samochód do Olsztyna? Szacun.
-
No co ty!!!??? Samochód??? Samochód oszczędzam ;) Może jak zostanę dyrektorem departamentu i dostanę służbowy... A tak to tylko PKP lub PKS, ew. PolskiBus.
-
No co ty!!!??? Samochód??? Samochód oszczędzam ;) Może jak zostanę dyrektorem departamentu i dostanę służbowy... A tak to tylko PKP lub PKS, ew. PolskiBus.
Zapomniałem, że to ze względu na Was utrzymują połączenie kolejowe Wawa - Olsztyn. Pozostaje w związku z tym zagadką, dlaczego utrzymują połączenie Wawa - Białystok. Może ze względu na Wilno i Petersburg? A może ze względu na remont ulicy Karolkowej?
W ogóle jedyne, co może kolej uratować, to całkowita likwidacja linii pasażerskich.
-
W ogóle jedyne, co może kolej uratować, to całkowita likwidacja linii pasażerskich.
Sam jesteś ipad, ale niestety masz rację...
-
W ogóle jedyne, co może kolej uratować, to całkowita likwidacja linii pasażerskich.
Sam jesteś ipad, ale niestety masz rację...
Pedadog od dawna twierdzi, że przewóz pasażerów jest tylko nieistotnym epizodem wobec piękna linii kolejowych, rozjazdów, semaforów, parowozów, lokomotyw, czy choćby wagonów. I to, o zgrozo, choćby wagonów bydlęcych. W związku z tym słuszna wydaje się projektowana przez Pedadoga właśnie inicjatywa ustawodawcza, aby pociągi pasażerskie zastąpić okazjonalnymi pociągami specjalnymi. Byłyby one przeznaczone wyłącznie dla kolejarzy oraz pasjonatów podróży koleją. Jednak prace nad ustawą ugrzęzły, gdyż okazało się, że niemal wszystkie obecnie działające kolejowe linie pasażerskie mają wyłącznie takich pasażerów...
-
No niestety nie można pozbyć się wszystkich pasażerów, mimo, że generują straty, bo wtedy nie przysługuje dotacja...
Zaraz, skąd ja to pamiętam? ;)
-
No niestety nie można pozbyć się wszystkich pasażerów, mimo, że generują straty, bo wtedy nie przysługuje dotacja...
Zaraz, skąd ja to pamiętam? ;)
Ze szkoły? ;)
-
Czwartek, 20:37, do mojej podszefowej dzwoni telefon:
- Tu Iksiński. Czy zaimplementowaliście przeformatowanie danych parametrycznych z interfejsu szyny na znaczniki bazodanowe w ramach modułu funkcjonalności rozszerzającej projektu XYZ?
Podszefowa: - Eee... Chyba nie zrozumiałam pytania, może pan powtórzyć?
- Ale pani Igrekowa?
- No tak...
- Pytałem, czy zaimplementowaliście przeformatowanie itd. itp...
- Aha... A kim pan jest?
- Jestem nadkierownikiem kierowników biura projektów i ta informacja jest mi NIE-ZBĘD-NA do raportu dla wiceprezesa. Na rano!
- Aaa... To może chodzi o tę procedurkę co zmienia postać daty z rok-dzień-miesiąc na rok-miesiąc-dzień?
- Ekhm... To pani powinna lepiej wiedzieć - więc?
- Karol chyba zrobił to wczoraj, znaczy zaimplementował, ale pewnie jeszcze nie uaktu... znaczy, nie skorektował taska. To zadzwonić, żeby skorektował?
-
No!
Żeby mnie to było przedostatni raz!
;D
-
Dobrze, że to nie amerykańska korporacja, bo miesiąc byłby jeszcze w innym miejscu.
-
Prawidłowa odpowiedz brzmi:
- No skoro to niezbędnie potrzebne, to... bez kozery powiem PIŃCET!!!
-
31-go lipca. W centrali zebranie zespołu projektowego ważnego (jak dla kogo ;)) projektu dla strategicznego kolejowego klienta. Wszyscy w podłych nastrojach, bo termin oddania projektu do testowania przez klienta właśnie dzisiaj mija, a nic nie działa jak trzeba. Co gorsze - nikt nie wie, jak ma działać, bo uzgodnienia biznesowo-strategicznie na takim poziomie ogólności, że może z projektu wyjść zarówno krowa jaki i dziub-dziub.
Na spotkanie przychodzi derektorka pionu/departamentu i czegoś tam jeszcze:
- Wolą Zarządu jest, aby ten projekt został oddany w terminie (czyli dziś)
Na sali jednych zamurowało, innych ogarnął pusty (aczkolwiek słyszalny) śmiech.
- Czy podzespół z Pcimia jest gotowy?
Zespół kiwa tylko głową, bo zespół zamurowało.
- Czy podzespół z Kocimia także jest gotowy?
Z Kocimia zapewniają, że "w zasadzie taaak... możemy testować...".
- Świetnie. A jak prace zespołu Krzyżackiego?
No my to "w zasadzie już od tygodnia jesteśmy gotowi".
- Great. Proszę przygotować komunikat dla kienta o gotowości. ASAP. W imieniu Zarządu dziękuję za osiągnięcie kolejnego sukcesu naszej firmy.
Derektorka wychodzi.
Ciszę na sali przerywa ktoś z grupy pustego śmiechu: to nie sukces, to cud!
-
Czy ty aby nie chadzasz na masze odprawy techniczno-biznesowe?
-
Ta Derektorka to wcześniej chyba na stażu w w korpo u Grzegorza była ;D
-
Mamy tu pare "zrzutów" z Orange, kierownikują bezmerytorycznie, ale za to jakże metodologicznie!
-
Najważniejsze, iż okazało się, że produkt jest jednak skończony. I to jej jej zasługa!
-
A jak się okaże klapą, to będzie wina personelu. No bo czemu nie mówili, że coś nie klapkuje?
Mamy tu pare "zrzutów" z Orange, kierownikują bezmerytorycznie, ale za to jakże metodologicznie!
No to jesteście tylko kolejnym stopniem tej drabinki. Grzegorza jeden z Derektorów przyniesiony został z Tchibo.
No, ale jak wiadomo, ci którzy twierdzą, że Tchibo to tylko kawa, kończą na dnie stawu. Nie wiadomo, czy w betonowych skarpetkach...
-
Tchibo to tylko kawa
A nie???
Czasami pijam, i smakuje jak... kawa.
-
Tchibo to tylko kawa
A nie???
Czasami pijam, i smakuje jak... kawa.
Można jeszcze kupić u nich odzież oddychającą, w której fajnie siedzi się przy kawie. Zwłaszcza, jak kawa gorąca.
-
Zdarzało mi się u nich nabywać okulary, doniczki, formy do muffinek, faliste nożyczki i składany durszlak.
Kto wie, czy nie mają w ofercie podsłuchów.
Stefan, uważaj...
Znalazłam tylko taką wersją, może mnie Pedadog oświeci, co to za język?
-
Nie odpaliła.
Ale za to zaciekawił mnie komentarz:
bu gerizekalılar reklamın temasını değiştirsin artık sırf uyuz olduğumdan adımımı bile atmıyorum
B. kumasz coś?
-
Nie odpaliła.
Ale za to zaciekawił mnie komentarz:
bu gerizekalılar reklamın temasını değiştirsin artık sırf uyuz olduğumdan adımımı bile atmıyorum
B. kumasz coś?
Może niemiecki w wersji tureckiej lub odwrotnie?
-
Nie odpaliła.
Ale za to zaciekawił mnie komentarz:
bu gerizekalılar reklamın temasını değiştirsin artık sırf uyuz olduğumdan adımımı bile atmıyorum
B. kumasz coś?
Kebab w cienkim cieście?
Może ta wersja odpali?
-
Jak informuje HR-Bliżej-Ciebie mamy kolejny sukces:
Zostały udostępnione moduły aplikacji do samoobsługi pracowniczej!
To właściwie po co mi HR? Po co centrala? Po co mi firma??? Sam się obsłużę, jakem pracownik ;D
-
A w jakim zakresie ta samoobsługa, o ile to nie za intymne pytanie?
-
Zostały udostępnione moduły aplikacji do samoobsługi pracowniczej!
Brzmi równie dadaistycznie jak wymyślone lub odkryte przez kogoś i mnie na roku, w stanie lekkiego pomięszania umysłu po przeładowaniu go wiedzą na egzamin z algebry, hasło:
Popraw swą formę kwadratową!
-
A w jakim zakresie ta samoobsługa, o ile to nie za intymne pytanie?
Np. sam sobie wystawiam delegację do W-wy, na jutro. Nie żebym chciał... ale muszę 0>[
-
Z całym szaconkiem, ale nie wiesz prawdopodobnie z jakim potworem się zadajesz. Szczerze, sam sobie wystawisz zwolnienie dyscyplinarne?
-
czyli... sukces rodzi się w bólach.
Testy projektu-który-nie-działa zostały zakończone. Już nazajutrz dowiedzieliśmy się, że zakończyły się sukcesem. Trochę się zdziwiłem, ale ja byłem przebiegle ewakuowany z testów po pierwszym dniu, więc mogłem czegoś nie wiedzieć. Bardziej zdziwiła się koleżanka-podkierowniczka, która była tam do końca i spisywała końcową notatkę na ponad 100 błędów opisującą niedoróbki, złe działania, wymagania zmian i rozszerzeń i w ogóle...
Gdy od rana zaczęły przychodzić maile z gratulacjami, z podziękowaniami za zaangażowanie, z opisami zachwytów klienta - poczuliśmy się jak w kinie, tylko kto kręci ten film??? I jaki to gatunek - komedia, tragedia czy może... kryminał? Przez kilka godzin świat nam wirował, choć nie piliśmy niczego mocniejszego.
Aż w końcu... około 15-tej do naszej podkierowniczki zadzwoniła podkierowniczka za strony klienta:
- Słuchaj, musimy uzgodnić ostateczną wersję notatki końcowej i na jutro dać do zatwierdzenia dyrektorom
- OK, mam już zweryfikowaną tę listę (100) błędów z opisem, kto co ma poprawiać i jakie nakłady będą potrzebne
- Świetnie, ale... musimy to zrobić inaczej. Przecież po takim sukcesie testów nie możemy załączać TAKIEJ listy!
- ... (zamurowało ją)
- Napiszemy tylko ogólnie, że w trakcie wykryto prawie 100 incydentów aplikacyjnych, z tego ponad połowę naprawiono w trakcie testów, połowę połowy naprawimy we własnym zakresie w ciągu tygodnia a reszte przekazujemy do uzgodnienia warunków zmian.
- ... (ciągle zamurowana)
- No muszę tak, bo mi dyrektor głowę urwie, jak pokażę, że było fatalnie.
- Za błędy z naszej strony tobie urwie???
- No właśnie, taka polityka...
Czyli chyba jednak kryminał polityczny?
-
Mogę to skasować?
Skasować i użyc se?
-
Używaj ile chcesz. A czemu skasować - już mnie prokurator namierzył?
-
chodzi o myk "nigdzie wcześniej nie publikowane"... :(
-
A czy tu jest "publikowane"? Ja tylko rodzinie opowiadam ;)
-
A czy tu jest "publikowane"? Ja tylko rodzinie opowiadam ;)
Na ten temat popytaj kol Pedadoga...
-
No tak, P. jest zasadniczy w tych kwestiach. Ale w tym przypadku moja "twórczość" to nie twórczość, to samo życie, dokumentalny zapis, w 99% oddaje suche fakty. I jeśli jakiś "twórca" to wykorzysta w swoim dziele, to chyba nawet chwalebne a nie podlegające dyskwalifikacji?
-
Dlaczego "twórca" wobec Stefana jest nomen omen w cudzysłowie?
-
Dziękuję za uprzedzenie w łagodniejszych słowach. Tu nawet nie chodzi o zasadniczość tylko o przyzwoitość ale nie ma co artyście samobójstwa uniemożliwiać. A wątek... "to się odbuduje..."
-
chodzi o myk "nigdzie wcześniej nie publikowane"... :(
A myk "własne" nie przeszkadza.?
-
chodzi o myk "nigdzie wcześniej nie publikowane"... :(
A myk "własne" nie przeszkadza.?
A licencja i zgoda pomysłodawcy?
Ty się w adwokata Tonego nie baw, prawda Tony?
No ale pochylmy się nad "własne".
Co to jest własne?
Literki są łacińskie, cyferki (np z nagród) są (fuj, fuj) arabskie, słowa są (też fuj, fuj) polskie, zdania są złożone lub proste. Ale bardziej złożone, podrzędnie, nadrzędnie i wielokrotnie.
Więc liczą się literki czy zawarta w nich myśl? Czyli (jakby powiedział kol C) litera czy (nomen omen) Duch?
I czy, jak ktoś ma pomysł i streści go w smsie, a ktoś inny (za jego jednoznaczną zgodą) zrobi z tego tekst na powiedzmy 3600 znaków to czyj on jest? Własny czy nie?
Ja np. permanentnie sam z siebie zrzynam (jeden kolega na tym nawet chciał się habilitować) i co, popełniam plagiat czy nie?
Proszę o podejście do tablicy.
@Patrycjusz
Przestań, bo mi się zęby zepsują. Ile chcesz dżemów? 100? 200? 333?
Dostaniesz, tylko już tak nie słódź...
A może Tony (co w sumie jest nieprawdopodobne ;) S:) 0>[ ) nie myślał o Stefanie?
-
No skąd! Ja tylko o Marylce myślę. I czasami o Świętej Inkwizycji, tzn. Korporacji...
-
tzn. Korporacji...
Przeczytałem "koronacji"... no, no Tony, nie spodziewałem się. ;) Zgadzam się z Tobą w 100%! Trzeba mierzyć wysoko i takie stawiać sobie cele. Moja kreskę masz, pytanie tylko, kto oponentów wytnie?
A temacie dyskusji - nie ma żadnych wątpliwości, że tekst ukazał sie publicznie i jego powielanie będzie plagiatem. Niestety Stefek, będziesz musiał coś w nim zmienić od strony koncepcji. Inaczej każdy biegły z zakresu myśloznawstwa i tfurczości intelektualnej wykaże plagiat.
-
Przeczytałem "koronacji"...
Głodnemu monarchiście dżem na myśli. A tu dziś nawet koronacje zębów nie w modzie.
-
Stefan, może ty się po prostu twórczo zainspiruj? Chińczycy nie takie rzeczy potrafią, jak się zapatrzą na takiego iPhona albo iPada...
-
Stefan, może ty się po prostu twórczo zainspiruj? Chińczycy nie takie rzeczy potrafią, jak się zapatrzą na takiego iPhona albo iPada...
No a o czym ja kurna od rana godom?
Ale kol. C i kol P i tak mają już wyrobione zdanie na temat tego czego jeszcze nie napisałem...
%01%
-
I tym mnie waść uspokajasz i zapewniasz, że do:
Mogę to skasować?
jednak nie dojdzie, równie wspaniałomyślnie jak niedawno nie doszło do zamiecenia jawnej dyskusji do śmietnika i to pomimo wytycznych dotyczących segregacji. Pisaniu - tak. Kasowaniu - nie.
-
Ale kol. C i kol P i tak mają już wyrobione zdanie na temat tego czego jeszcze nie napisałem...
%01%
Spokojnie Stefek, na szczęście nie jesteśmy wszechmogący. I pamiętaj, że lepiej my, niż obcy! Zwłaszcza, że z nami masz możliwość predystynacji zwrotnej, czyli, innymi słowy konstruktywnej krytyki zwrotnej.
-
Właśnie że obcy (przynajmniej w pierwszym okresie) bardziej mnie doceniają :P
-
To jednak nie jest jeszcze powód, żeby się wyobcować.
-
Całkiem nielegalnie ale świadomie wpuściłem w sieć "Korporację", czyli ten nasz abook z nagrodzonym łgarsko tekstem Stefana. Pierwsze odgłosy:
Poszło jak w dym wśród moich korporacyjnych znajomych. Bo ja mam takich, może i korporacyjnych, ale z wątpliwościami i ludzkich. Ruszył łańcuszek Św. Antoniego :)
Jedynie mój mąż się odciął, kierownik przecie :( A myślałam, że do niego dotrze, nie, oberwało mi się że 'walę po nerach'. Może i tak.
-
czyli ten nasz abook z nagrodzonym łgarsko tekstem Stefana.
Czy ja o czymś nie wiem?
-
Że walisz po nerach.
-
Że walisz po nerach.
Kto dostał? Czy jest potrzebny prawnik pierwszego kontaktu?
-
Korporacja. Ale żeby wysyłać prawnika? To okrutne. Może pacjent jeszcze żyje?!?
-
Korporacja. Ale żeby wysyłać prawnika? To okrutne. Może pacjent jeszcze żyje?!?
Jak wykazała sekcja zwłok, pacjent spał (zasłyszane, acz nie korporacyjne).
-
czyli ten nasz abook z nagrodzonym łgarsko tekstem Stefana.
Czy ja o czymś nie wiem?
No, ale już wiesz ;D
Mam trochu znajomych i rodziny po korporacjach (jakiś bank, jakiś lotos, jakiś olympus...) to rozesłałem, dla rozrywki. Większość się chichra, ale jak widać nie wszyscy :-\
-
Szokujące wieści podesłał nam HR - pewien gieroj sie nie bał i spróbował. I wytrzymał, znaczy - przeżył!
-
Z Warszawy, to się nie bał. Nie masz cwaniaka...
-
ale jak widać nie wszyscy :-\
NAZWISKA!
-
ale jak widać nie wszyscy :-\
NAZWISKA!
Permamentna inwigilacja!
-
A propos inwigilacji - właśnie odkryłem, że śledzi mnie Wielki Brat (http://www.logsystem.pl/content/64/LOGSystem/Funkcjonalnosci.html). No i to by było na tyle, bye, bye...
-
I zniknął...
-
Nad naszo wsio przeleciał meteoryt,
nad naszo wsio, przeleciał no i zgasnął...
Czyżby to była antycypacja Wielkiego Brata?
-
Na pohybel korporacji testujemy dzisiaj inne czubajki - sóweczki, czerwonokrwiste. Jak nie przeżyję, to mnie jutro nie zwolnią :P
-
No tego to bym się nie odważyła... Zwłaszcza, że przypominają mi jedne takie, co to niby wszystko OK, dopóki się ich czymś mocniejszym nie popije. A jak tu tak, do grzybków bez piwa? To jak do ryby z nożem... ;)
-
No i niestety - sóweczki były smaczne i nie trujące, więc dostałem wypowiedzenie ("ja tylko realizuję strategię rozwoju firmy...").
Muszę poczytać o bardziej trujących grzybach...
-
No i niestety - sóweczki były smaczne i nie trujące, więc dostałem wypowiedzenie ("ja tylko realizuję strategię rozwoju firmy...").
Muszę poczytać o bardziej trujących grzybach...
Trzask panie... prask... Październik to dla pracowników niebezpieczna pora, mnie też w niezapomnianym 2009 na początku października, by tak nieładnie rzec, posunęli.
-
No i niestety - sóweczki były smaczne i nie trujące, więc dostałem wypowiedzenie ("ja tylko realizuję strategię rozwoju firmy...").
Muszę poczytać o bardziej trujących grzybach...
Coś mi się wydaje, że to jest zwolnienie niezwolnienie, jak to w korporacjach bywa...
Restrukturyzują was?
Z PKP coś tam robicie się P-coś, K-coś, P-tam?
I ilu Was jest?
-
My z o. o. to już od dawna jesteśmy, a teraz kolejny prezes, kolejna restrukturyzacja i kolejny dobry moment, by poprzesuwać, pozwalniać, popieprzyć...
A co - chcesz nas przejąć? Macie w planie jakiś helikopter na szynach?
-
A co ja mogie?
Ja bezpartyjny fachowiec jestem, czyli blisko odbytu...
I nawet nie mam się pod kogo podwiesić...
-
Uuu, prezes się definitywnie wypowiedział?
-
Tak mi się skojarzyło...
(http://asset-c.soup.io/asset/5648/4021_c822_710.gif)
-
Jade do wielkiego mniasta, znam jednego 'starego' derektora, może załatwi mi przeniesienie na portiera...
-
Żebyś martwą rybą nie został...
-
Niestety na portierni już zajęte. Może jeszcze coś się znajdzie we warstacie...
-
A u nasz straszą przed audytem.
I w ogóle też straszą.
Zaczynam się interesować debatą budżetową w USA S:)
-
Szkoda, że w listopadzie już chyba nie będę spełniał warunków. Może pedadog?
-
2000 luda na Narodowym? To jakaś kameralna imprezka...
-
Ale każdy przyjedzie lokomotywą!
-
Ale każdy przyjedzie lokomotywą!
Drugą nitką metra?
-
Nie, jak zwykle zablokują linię średnicową :P
-
Złe wieści z korporacji i to na samym początku. Jakieś szanse na co dalej?
-
Szkoda, że w listopadzie już chyba nie będę spełniał warunków. Może pedadog?
Niiiiigdy nie pracowałem w grupie PKP :P
-
Jakaś zwinna ździra będzie rządzić w firmie - może to i dobrze, że już nie mną?
Z JIRA Twój zespół stworzy wysokiej jakości oprogramowanie na czas i w najprostszy z możliwych sposobów. Sprosta twoim wymaganiom niezależnie czy jesteś certyfikowanym Scrum Masterem czy właśnie rozpoczynasz przygodę z metodami zwinnymi....
-
O kurwa.
To u nas ona juz jest.
I nic nie działa.
-
Certyfikowany Scrum Master. Zabrzmiało groźnie...
Pytanie - jak się certyfikuje takiego mastera i czy to aby na pewno humanitarne? Co na to Liga ochrony Przyrody?
-
To taka odmiana petryfikacji, chyba dość humanitarna, szczególnie gdy sie to zrobi zwinnie i sprintem...
-
Może chodzi o Scrum Monster, cokolwiek to Scrum znaczy?
-
Kolejny sygnał, po którym można poznać, że to jednak korporacja:
Departament Obsługi Prawnej i Administracji informuje, że rozpoczął proces przyporządkowania miejsc postojowych, przeznaczonych zarówno dla samochodów służbowych, jak i prywatnych.
W następnym etapie nastąpi przyporządkowanie miejsc siedzących i stojących w pociągach dojazdowych do miejsc pracy w naszych oddziałach regionalnych.
-
Co ty tam wiesz...
U nasz od poniedziałku miesięczny audyt totalnie wszystkiego, z naciskiem na Itaar czyli kontrolę eksportu.
Idziesz do np. kibla a tu pan murzyn cię zaskakuje - co wiesz o kontroli eksportu?
I to w języku language...
Cie ciśnie, on cie ciśnie, kierownik ciśnie bo się boi, menadżer ciśnie bo się stracha...
Starczy?
-
Departament Obsługi Prawnej i Administracji informuje, że rozpoczął proces przyporządkowania miejsc postojowych, przeznaczonych zarówno dla samochodów służbowych, jak i prywatnych.
Dobre! U nas to robi cieć. A czasami Straż Miejska.
-
Idziesz do np. kibla a tu pan murzyn cię zaskakuje - co wiesz o kontroli eksportu?
Że po udanym eksporcie należy skontrolować, czy woda została skutecznie spuszczona, a następnie opuścić klapę?
-
Z zawodowego punktu widzenia nie ma wyższej kultury niż korporacja.
Nie, to nie nasz prezes powiedział, to niejaki M.Siewierski - menadżer Roberta Lewandowskiego. Tak, tego Lewandowskiego.
-
Którego? Bo ja sie nie znam na poteflonach?
Kultura w korporacji?
Toz to tytuł tekstu który wygra.
-
Kultura przez najwyższe Q.
-
Korekta, miało być:
Z zawodowego punktu widzenia nie ma wyższej kultury niż korporacyjna.
-
Korekta, miało być:
Z zawodowego punktu widzenia nie ma wyższej kultury niż korporacyjna.
Czy to taka kultura ma trafić pod strzechy?
Ciekawe, kto z młodzieży wie, co to jest strzecha? Zaraz powiedzą, że chodzi o fryzurę?
-
Na 3 dni przed godziną ZERO załatwiłem sobie, że jestem w czyśćcu (ależ trudne słowo...). Nie wiem, czy trafię do nieba czy do piekła, ale na ziemię już nie mam powrotu. Do zobaczenia...
-
Trafisz na smentarz...
-
A ten czyściec, to co?
-
To takie miejsce, że jestem nadal w korporacji ale nie wiadomo gdzie, nawet prezes nie wie. Ale to chyba nie trwa wiecznie...
-
Ale, jak rozumiem, czyściec trwa tylko przez okres wypowiedzenia?
-
nawet prezes nie wie. Ale to chyba nie trwa wiecznie...
Jedno zdanie, a dwie prawdy objawione...
-
Ale, jak rozumiem, czyściec trwa tylko przez okres wypowiedzenia?
A nic właśnie - na wypowiedzeniu to ja już byłem, przez 29 dni... Co nie znaczy, że jeszcze nie będę, ale póki co - czyściec.
-
Ale "Oni" z tym też mają problem?
No.
-
Ale "Oni" z tym też mają problem?
"They" mają problem we wszystkich korporacjach do czasu kiedy okazuje się, że nie mają żadnego problemu.
I jest im wszystko jedno (jak ja nie cierpię IE) czy robią ryby, operę, mosty czy pociągi.
U nasz naprzyjmowali specjallistów typu - geograf, specjalista od żywienia, geolog itp.
Co to ja chciałem?
A, mam: łubu, dubu...
-
A wiecie, że to nawet ciekawe przeżycie tłumaczyć nadkierownikowi, że ja tu jeszcze pracuję ;D
-
A wiecie, że to nawet ciekawe przeżycie tłumaczyć nadkierownikowi, że ja tu jeszcze pracuję ;D
To tłumacz przez kilka najbliższych lat.
-
Ważne, żeby w kadrach dało się wytłumaczyć, że przelew się należy.
-
No to się okaże 10-go... czy na domenę wystarczy ;)
-
U nasz naprzyjmowali specjallistów typu - geograf, specjalista od żywienia, geolog itp.
Też to mam. Jest u mnie ostatnio ukręcony z takich typów cały dział Badań i Rozwoju Czegoś Tam. W ogóle nie wiadomo czy coś bada lub rozwija. Ale nie wydaje mi się.
-
U nasz naprzyjmowali specjallistów typu - geograf, specjalista od żywienia, geolog itp.
Też to mam. Jest u mnie ostatnio ukręcony z takich typów cały dział Badań i Rozwoju Czegoś Tam. W ogóle nie wiadomo czy coś bada lub rozwija. Ale nie wydaje mi się.
Nieważne co, ważne za ile.
-
Melduję posłusznie, że właśnie dostałem pierdolca i nie ręczę za się.
-
Melduję posłusznie, że właśnie dostałem pierdolca i nie ręczę za się.
Lepiej dostać pierdolca niż nie mieć stolca.
-
Melduję posłusznie, że właśnie dostałem pierdolca i nie ręczę za się.
Nie za proste to aby?
-
W takiej sytuacji zawsze lepiej sięgnąć do dobrych szwejkowskich wzorców zachowania zimnej krwi w każdej sytuacji...
-
W takiej sytuacji zawsze lepiej sięgnąć do dobrych szwejkowskich wzorców zachowania zimnej krwi w każdej sytuacji...
Lepiej owszem, ale jak widać z wczoraj załączonej sytuacji trudne wrogiem lepszego.
-
Melduję posłusznie, że właśnie dokonałem eskalacji hierarchicznej i funkcjonalnej z podwójną lokalizacją artefaktów*. I też zaraz dostanę pierdolca...
*/ zgodność zapisu z oryginałem potwierdzona notarialnie!
-
Witaj w klubie.
U nasz wdrożono oszczędności.
Dostaniemy drut i będziemy skręcać spinacze.
-
To i tak się cieszcie, bo następnym razem na spinacze w ramach oszczędności dostaniecie sznurek...
-
Dostaniemy drut i będziemy skręcać spinacze.
A dali cążki? Bez cążków to nie zazdroszczę.
-
U nasz wdrożono oszczędności.
Dostaniemy drut i będziemy skręcać spinacze.
Nie rozumiem, gdzie tu oszczędności? Gdyby wam kazali skracać spinacze, to co innego...
-
U nasz wdrożono oszczędności.
Dostaniemy drut i będziemy skręcać spinacze.
Nie rozumiem, gdzie tu oszczędności?
Nikt nie rozumie.
-
E tam, takie tam oszczędności. My sobie drut do skręcania spinaczy musimy sami przynosić.
-
U nasz wdrożono oszczędności.
Dostaniemy drut i będziemy skręcać spinacze.
Nie rozumiem, gdzie tu oszczędności? Gdyby wam kazali skracać spinacze, to co innego...
Jakby dawali spinacze i kazali ciągnąć z nich drut, to dopiero byłyby (?) oszczędności!
-
Jakby dawali spinacze i kazali ciągnąć z nich drut, to dopiero byłyby (?) oszczędności!
- Ja nie mam nic przeciwko ciągnięciu druta. Mogę się poświęcić. Przyniesie mi to spore oszczędności. - Skomentował plany wprowadzenia nakazu oszczędzania na spinaczach wśród nauczycielek w szkołach niejaki Chytry Bolo vel Spinacz, kawaler i stręczyciel z zamiłowania.
-
Zawsze możemy to zdelegować na rodziców, jak papier, toner, kredę...
-
Zawsze możemy to zdelegow[size=78%]ać na rodziców, jak papier, toner, kredę...[/size]
Ha! A co z sierotami?
-
A niech boso chodzą, bez spinaczy.
-
Precz z oszczędnością - dostaliśmy od firmy pralinki na walentynki :)
-
O ile pamiętam z Bestiariusza, to trzeba teraz uważać na skarpetki.
-
O ile pamiętam z Bestiariusza, to trzeba teraz uważać na skarpetki.
Żeby nie zjeść razem z pralinkami.
-
Precz z oszczędnością - dostaliśmy od firmy pralinki na walentynki :)
A ja nie wiem, bo umierałam w domu.
Wykapalem juz chyba wszystkie łzy...
No pól, bo tylko jedno oko mi łzawi.
-
O ile pamiętam z Bestiariusza, to trzeba teraz uważać na skarpetki.
Żeby nie zjeść razem z pralinkami.
Nie. Żeby pralinki ich nie zjadły.
-
Stefek, z serca życzę jakieś kuracji alkoholowej, może być grzańcem.
-
Znowu mnie zaskoczyli:
Departament... i Bezpieczeństwa posiada do odsprzedaży niżej wymienione staroużyteczne meble:
Najtańsze są półki, ale strach kupować, bo pewnie użyteczność polega na wbudowanym... podsłuchu?
-
Staroużyteczne, piękne słowo :D
-
Urokliwe, takie staropolskie, zupełnie jak nie z korporacji!? Mi kojarzą się ze "starowiercy" (znacie klasztor w Wojnowie?), a przecież to po prostu "używane w dobrym stanie" :)
-
Stefek, z serca życzę jakieś kuracji alkoholowej, może być grzańcem.
Zimny Grants pomógł (plus trzy złota)
-
Muszę, wszystko jedno gdzie, moze być tu.
Nie istnieje człowiek, sprawa, zjawisko, a nawet żadna rzecz dopóty, dopóki w sposób swoisty nie zostały nazwane. Władzą jest więc moc swoistego nazywania ludzi, spraw, zjawisk i rzeczy tak, aby te określenia przyjęły się powszechnie. [Tera bedzie najlepsze] Władza nazywa co jest dobre, a co złe, co jest białe, a co czarne, co jest ładne, a co brzydkie, bohaterskie lub zdradzieckie, co służy ludowi i państwu, a co lud i państwo rujnuje; co jest po lewej ręce, a co po prawej, co jest z przodu, a co z tyłu. Władza określa nawet, który bóg jest silny, a który słaby, co należy wywyższać, a co poniżać.
Księga grzmotów i błyskawic, rozdział: O sztuce rządzenia.
Niby IX wiek, a jakże aktualne...
Jak ktoś chce, służę szczegółami.
-
Mądre, ale dlaczego się dziwisz, że któryś tam wiek i aktualne. A coś się zmieniło od tamtych czasów? Może mnie ominęło? ;)
-
Nie istnieje człowiek, sprawa, zjawisko, a nawet żadna rzecz dopóty, dopóki w sposób swoisty nie zostały nazwane...
Ja coś podobnego słyszałem parę miesięcy temu na spotkaniu z wiceprezesem:
Nie mówmy "czyja wina", nie ma takiego słowa "wina"! Powiedzmy sobie, czy już osiągnęliśmy sukces? Albo dlaczego go jeszcze nie osiągnęliśmy?!
I od tej pory zaczęliśmy siłą woli zarządu osiągać same sukcesy. Przez nie o mało co nie wyleciałem z pracy, właściwie to wyleciałem...
-
Uhm... A u nas w programie wychowawczym nie ma kar, jest najwyżej brak nagrody.
Dobrze, że papier jest cierpliwy... Bo ja niekoniecznie ::)
-
To ja też dorzucę kamyczek. Dzieją się bowiem u mnie rzeczy dziwne i w pewnym sensie wielkie:
- W nowym schemacie org. pojawił się Dział Kierownikow (sic!). Niestety nie wyjasniono cziernoroboczym jaką rangę ma szef tegoż. Der Uberkierownik? Generalissimus? Archanioł?
- Onegdaj po korytarzu łaził Prezes Wice We Własney Swey Osobie i szukał kierownika liniowego. Znaczy się że są i sztabowi.
- Jeśli ktoś myśli że taki kierownik to tylko forsa, kosze kwiatów, noclegi w najlepszych hotelach i takie tam to się myli. Jeden z tego grona (jak raz najnormalniejszy) trafił był na dywanik. Oskarżenie: spoufalanie się.
Powoli moja wskazówka tego co głupiego można spotkac w życiu wędruje na czerwone pole...
-
I dlatego piszesz pod osłoną nocy?
-
Ja myślę, że Kierownik Działu Kierowników to brzmi dumnie.
Chyba.
-
Ja podstępnie staram się spoufalać z kierownikiem...
-
A ja chyba zacznę, jak mawiał niezapomniany Balcerek osłabiać a być może nawet obalać siłą.
@Stefan: a jak. Konspiracja to konspiracja.
-
Ja myślę, że Kierownik Działu Kierowników to brzmi dumnie.
Chyba.
Kierownik kierowników..., a może kolega kierowników ;D
-
Przebijam - Krzysztof Jerzyna ze Szczecicna - szef wszystkich szefów...
-
Historia już dawno wypracowała stosowny termin "król królów'. Nie mylić z cesarzem Julianem, który tylko przez skromność nazywa siebie królem.
-
Znowu mnie korporacja zinwigilowała:
Dostęp do strony jest zablokowany zgodnie z polityką bezpieczeństwa:
URL = http://news.yahoo.com/malaysia-changes-version-last-words-missing-flights-cockpit-171941224--sector.html
Klasyfikacja celu = porn
No i sami widzicie, muszę na onet...
-
A bo to wiadomo, co oni na pokładzie tego samolotu robili?
-
A bo to wiadomo, co oni na pokładzie tego samolotu robili?
Pewnie niechcący wpuścili różnopłciową parę królików? Kiedyś w ten sposób zginął wąż boa - połknął żywcem samca i samicę królika.
-
Znowu mnie korporacja zinwigilowała:
Dostęp do strony jest zablokowany zgodnie z polityką bezpieczeństwa:
URL = http://news.yahoo.com/malaysia-changes-version-last-words-missing-flights-cockpit-171941224--sector.html (http://news.yahoo.com/malaysia-changes-version-last-words-missing-flights-cockpit-171941224--sector.html)
Klasyfikacja celu = porn
Witaj w klubie.
-
Tym razem o pieniądzach - ludzie nie dostali premii, tzn. dostali w wysokości ZERO pln. Zarządcy Kapitałem (ludzkim i finansowym) wytłomaczyli:
... informujemy, że premie – z uwagi na wynik finansowy daleki od oczekiwanego – zostały wypłacone w formie zaliczkowej.
I pytanie na maturę (z matematyki albo z socjologii?): jaki procent premii został wypłacony w formie zaliczki?
-
Zmartwię cię. Odpowiedź jest oczywista. 100% S:)
-
Ożeszty... Obryta jesteś :D
To pytanie dodatkowe na poziom rozszerzony: ile wynosi premia i dlaczego tak mało?
-
Premia? A co to takiego?
-
Pytanie z dziedziny semantyki, w takim razie. Czy zaliczkę w wysokości 100% (niezależnie od kwoty) można nazywać zaliczką?
-
Może to... zadatek? Czy jest prawnik na sali?
-
Prawnik jest na sali i informuje, że od tej zaliczki trzeba będzie zapłacić podatki.
-
No i znowu mnie zaskoczyli:
Informujemy, iż decyzją Dyrektora Pionu komentarze - zarówno towarzyszące nowym/zmienionym porcjom kodu (commitom), jak i te umieszczane w samym kodzie powinny być pisane w języku angielskim. Komentarze powinny być na tyle proste, by mogły je zrozumieć osoby o pobieżnej znajomości języka. Przed 1 maja powinno nastąpić ostateczne odejście od praktyki komentowania po polsku.
Pracowników, dla których takie rozwiązanie stanowi duży problem, prosimy o zgłaszanie tego faktu do...
Coś mi kołacze we łbie, że to się nadaje do zgłoszenia jako dyskryminacja języka polskiego, tylko gdzie?
-
A to dalej ma w nazwie polskie?
-
Uważaj teraz Bluesmanniaku na swoją płeć: http://www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzien,artykul,1657632,1,eksperci-jezyk-moze-wplywac-na-postrzeganie-plci-i-jej-dyskryminacje,index.html
-
Ależ ja uważam, od dziecka uważam ;)
-
I płeć ma białą jak... a nie, to nie Bluesmanniak, to Królewna Śnieżka.
Co to jest pobiezna znajomość języka, że tak zahaczę o moja działkę? Gdzie to się mieści na aktualnie obowiązującej skali Europejskiego Portfolio Językowego od A0 do C2?
-
A0 to taki format arkusza rysunkowego?
-
Zawsze wychodzi ta konieczność zdolności operowania językiem. Co na to chirurdzy?
-
Pracowników, dla których takie rozwiązanie stanowi duży problem, prosimy o zgłaszanie tego faktu do...[/i]
Będą szkolenia językowe?
-
Pracowników, dla których takie rozwiązanie stanowi duży problem, prosimy o zgłaszanie tego faktu do...[/i]
Będą szkolenia językowe?
Nie. Będą zwolnienia >:D
-
Pracowników, dla których takie rozwiązanie stanowi duży problem, prosimy o zgłaszanie tego faktu do...[/i]
Będą szkolenia językowe?
Nie. Będą zwolnienia >:D
Grupowe?
-
To zależy dla ilu pracowników "takie rozwiązanie stanowi duży problem".
-
Z życia korporacji w kolorze niegdyś deficytowych cytrusów.
Dziś - o tym, że jak cię widzą, tak cię widzą.
Grzegorz zgolił brodę. No znudziło mu się, a może nie wiedział, co z robić rano z czasem, którego nie wykorzystywał na golenie... No mniejsza.
Po dwóch tygodniach koledzy zapytali: Wąsy zapuściłeś?
S:)
-
Zapewniam Cię, że gdyby to koleżanka z pracy Grzegorza zgoliła brodę, to koledzy od razu zauważą. ;)
-
Dostalim mejla (co do cholery robi korpo-policy?):
Witamy serdecznie!
Rozglądaliśmy Wasze CV i jesteśmy bardzo optymistycznie nastawioni do współpracy z Państwem.
Specjalizujemy się na doradztwie w zakresie zarządzania przedsiębiorstwem.
Prowadzimy działalność w wielu krajach, mamy dużo klientów w Polsce. W związku z tym chcemy zwiększyć liczbę menadzerów regionalnych.
Wynagrodzenie od 400 do 2000 euro miesięcznie.
Menadzer za 400 euro? Kpiny sobie robią :P
-
Bierze na razie te 2000.
-
No i stało się - wiceprezes zrezygnował! Jeden z bardziej wyważonych komentarzy: Reformator od siedmiu boleści... Idź z bogiem reformować inne firmy...!
Z wrażenia zapomniałem Bruxie pomachać...
-
To gratulacje. Obyście tylko nie zasłużyli na lepszego.
A ten pewnie odchodzi w poczuciu, żę był najlepszy, ale nie został zrozumiany.
-
Tymczasem w zaprzyjaźnionej korpo w kolorze cytrusa ha er oznajmił, że w ramach budowania wizerunku przyjaznej firmy będą dążyć do zatrudnienia 3% niepełnosprawnych.
Ponieważ firma aktualnie ma 100% obsady i raczej zwalnia, niż zatrudnia, na bieżących pracowników padł blady strach. Czy tylko wywalą 3% celem zatrudnienia inwalidów, czy też zaczną okulawiać, a może bębenki uszne przebijać, aktualnej załodze?
Ja tam myślę, że jakby dobrze poszukać, to już by się znalazło paru niepełnosprawnych. Umysłowo. W ha erze.
-
Czemu akurat bębenki?
-
Bo to łatwiejsze niż wywołanie trwałego jąkania?
-
Ja w kazdej chwili mogę sobie papiery wyrobić, jbc... S:)
-
Ale na kulawego, czy na wariata?
-
Ale na kulawego, czy na wariata?
Ślepego, kulawego wariata z prętami :)
-
Strach się bać. Takiego to na pewno nie zwolnią, ze strachu.
-
Na dodatek - samotny ojciec, na pewno nie zwolnią.
-
Sam jestes poteflon.
Ale BTW, jak dzielić? Na dwa czy na półtora?
-
Tymczasem w zaprzyjaźnionej korpo w kolorze cytrusa ha er oznajmił, że w ramach budowania wizerunku przyjaznej firmy będą dążyć do zatrudnienia 3% niepełnosprawnych.
Ponieważ firma aktualnie ma 100% obsady i raczej zwalnia, niż zatrudnia, na bieżących pracowników padł blady strach. Czy tylko wywalą 3% celem zatrudnienia inwalidów, czy też zaczną okulawiać, a może bębenki uszne przebijać, aktualnej załodze?
Ja tam myślę, że jakby dobrze poszukać, to już by się znalazło paru niepełnosprawnych. Umysłowo. W ha erze.
Już ładnych parę lat temu w przynajmniej niektórych (wiem o jednej) dużych, tzw. sieciowych, a więc posiadających swoje przedstawicielstwa na całym bez mała świecie, kancelariach prawniczych zatrudniano osoby homoseksualne. Koniecznie, żeby nie narazić się na zarzut, że nie promują różnorodności.
-
A jak sprawdzano takiego kandydata? Wystarczyła deklaracja w CV, czy potrzebne było jakieś zaświadczenie? A może podczas rozmowy kwalifikacyjnej?
-
A jak sprawdzano takiego kandydata? Wystarczyła deklaracja w CV, czy potrzebne było jakieś zaświadczenie? A może podczas rozmowy kwalifikacyjnej?
Podobno próba generalna. Jednak nie pytaj, gdzie i jak.
-
Wystarczy mała matura i zaświadczenie z ministerstwa.
-
Wystarczy mała matura i zaświadczenie z ministerstwa.
Od rzecznika równego statusu?
-
No nie uwierzycie, co mnie spotkało, na stare lata...
Zbliża się jakaś firmowa rocznica i prezes postanowił uświetnić rozdając ordery. Panika powstała niesłychana, bo o ile zasłużonych do premii i nagród specjalnych nigdy nie brakowało, to do medali potrzeba zasłużonych inaczej. No i m.in. i ja zostałem przesłuchany na okoliczność, jako jeden z tych co mają bliżej niż dalej (choć jednak daleko) i parę ładnych lat już tę firmę rujnuję ;) Nie wiem czym to się skończy, bo kartoteke mam cienką, ale... parę miesięcy temu byłem prawie na bruku a dziś - może medal dostanę ;D
Żeby jeszcze dawali choć talon na balon...
-
Postaw warunek, że przyjmiesz order w zamian za zasponsorowaną wycieczkę na finał Mundialu lub - do wyboru - finał Wimbledonu. Żeby ułatwić negocjacje, powiedz, że pojedziesz bez żony.
-
Żeby jeszcze dawali choć talon na balon...
Albo żeton na kielnię i beton S:)
-
Ty sobie lepiej przygotu jakąś elokwentną gadkę na okolicznośc klapa-rąsia-buźka-goździk.
Nadejszła wiekopomna chwila... Ku chwale Korporacji, Obywatelu Dyrektorze! Jeszcze Firma nie zginęła, póki pracujemy...
No wiesz, takie tam...
-
Tylko uważaj, czy warto dodawać oczywistości, np. że order trafił w najbardziej odpowiednie ręce lub na najbardziej odpowiednią pierś. Zwłaszcza to drugie może zostać źle zrozumiane przez żonę prezesa/dyrektora/menadżera.
-
Raczej w ramach przygotowań powinienem się rozejrzeć za jakimś garniakiem... Choć mam też przewrotny pomysł, by wystąpić w bluesowej skórzanej kurtce ;)
Ale tak naprawde to nie wierzę w ten sukces...
-
Order?
Znaczy wylatujesz....
-
Dokładnie tak reaguje mój znajomy konserwator maszyn biurowych na każdą podwyżkę, premię czy nagrodę od korpo. Po głębokości depresji w jaką wpada mogę z grubsza oszacować wysokość gratyfikacji ;D
Ale faktycznie, orderu jeszcze nie dostał.
Raczej w ramach przygotowań powinienem się rozejrzeć za jakimś garniakiem... Choć mam też przewrotny pomysł, by wystąpić w bluesowej skórzanej kurtce ;)
Ale tak naprawde to nie wierzę w ten sukces...
Ale będą zawieszać, czy przypinać? Bo jak przypinać to skóry szkoda ::)
-
Do order jest ze skóry? ;)
-
Dawno tu nie pisałem, ale w końcu jest okazja - dzisiaj WIGILIJA!!!
Ten pienkny, korporacyjny zwyczaj, rodem z ministerstwa finansów (albo z E&Y) kultywować będziemy w kateringowej oprawie i w zaszczytnej obecności prezesa. Już dywan rozpostarty czeka na godne stopy, już lampki na choince podgrzewają atmosferę...
Nawet portier założył świeże onuce - będzie dobrze...
ps. jedyna nadzieja w tym cyklonie co zmierza do nas z zachodu, ale czy zdąży?
-
Portier to ten, co się rozwodził? Rozumiem, że został puszczony w samych onucach?
-
U nasz tesz ma być, ale nie idę.
-
Ja mam dwie. A w jednej to ja robię za katering i za prezesa jednocześnie...
A jeśli liczyć imprezę z teściami, to trzy...
-
A kto robi za portiera? Teść?
-
Korpo się ugła!
Mogie chodzić na szóstą!
Będę was straszył...
-
To masz siłę przebicia...
U nas właśnie impra się skończyła, było prezesostwo, ale nie wiem, czy coś wiem...
-
A u nas wszyscy bardzo lubią zakładową wigilię. Jako jeden z prezesów wiem co mówię.
-
Zagadek.
Co przedstawia załączony obrazek?
Dla ułatwienia dadam, że jest to sukces.
-
No proste:
http://www.polskieradio.pl/43/265/Artykul/1379107,35-lat-temu-Cichy-i-Wielicki-jako-pierwsi-zdobyli-zima-Mount-Everest-
-
A sukcesem było to,że bezpiecznie z niego zeszli, co obrazuje prawa część wykresu. Długo im zeszło to schodzenie, patrząc na oś czasu...
-
Nic właśnie.
Odsłaniam kolejna samogłoskę:
"Sukces blokady..."
To się zrobiło, prawda?
Zgadujcie dalej...
Prawdziwe, z mojej korporacji...
-
A, to wiem. Ilość dzików na hektar.
-
Nic właśnie. Kolejną?
A co.
"...portów..."
-
A już myślałam, że się rolnicy z ministrem dogadali. Albo Naczelny Gajowy Rzeczpospolitej wziął sprawy w swoje ręce.
Ilość ton przemyconej drogą morską marihuany.
No dobra, starczy. Pewnie gigabajty ściągniętych przez pracowników pornoli?
-
No dobra, starczy. Pewnie gigabajty ściągniętych przez pracowników pornoli?
Ciepło, ciepło...
Zamieścić obrazek?
-
No dobra, starczy. Pewnie gigabajty ściągniętych przez pracowników pornoli?
Ciepło, ciepło...
Zamieścić obrazek?
W pracy pornole? To już chyba trzeba nie mieć przyzwoitości.
-
Miesiąc Świadomości Bez?
Coś jak Dzień Pieszego Pas?
-
Śmiać się czy płakać?
https://www.facebook.com/video.php?v=575205845941969&fref=nf
-
Przyjąć do wiadomości i wykonać!
-
Przyjąć do wiadomości i wykonać!
I zignorować geometrię!
Genialne!
-
Albowiem klient ma zawsze rację!
-
Niesamowite, ale klient rzeczywiście miał rację! Po prostu trzeba wezwać odpowiedniego fachowca ;D
-
Ekspert zawodowiec!
-
Mowę mi odebrało, pan Majster by się nie powstydził tak eksperckiego podejścia. Oczywiście tylko w sytuacji, gdyby musiał to wyjaśnić Docentowi.
-
Można by się tylko upierać, że kituś nie był tak do końca równoległy, ale ja jeszcze nie widziałam, żeby jakiś kot równo leżał, więc nie ma się co czepiać.
-
Wprowadzono (na razie pilot) system oceny współpracowników będący podstawą projektu motywowania pracowników - no przyznacie, że śmierdzi na odległość? Na początek "starzy" wystawiają sobie wzajemnie maksy, ale jednak jest mało śmiesznie, a "młode" widać, że poważnie to traktują. Strach się bać...
-
Uznaj się za starego w i wystaw sobie maksa, następnie wybierz sobie możliwie najmłodszą i najładniejszą i rozpocznij projekt jej motywowania systemem oceny współpracowników. 0=0
-
Wprowadzono (na razie pilot) system oceny współpracowników będący podstawą projektu motywowania pracowników - no przyznacie, że śmierdzi na odległość? Na początek "starzy" wystawiają sobie wzajemnie maksy, ale jednak jest mało śmiesznie, a "młode" widać, że poważnie to traktują. Strach się bać...
Dopiero teraz?
To będzie gorzej, zapewniam.
-
Mówiłem - pilot. Ale domyślam się, musi być gorzej, ludzie w korpo nie mają poczucia humoru...
Zresztą kiedyś tez było z tym kiepsko. Swego czasu w oprogramowanie (obsługa kasy towarowej pkp) wplotłem parę (niewinnych ;) ) komunikatów o błędach dla kasjera typu "Zastanów się - może nacisnąłeś zły klawisz?" albo "Tej opcji regulamin nie przewiduje" - prawda, że niewinny humor kolejowy? A ileż się potem musiałem tłumaczyć... ;D
-
Może trzeba było zacząć łagodnie, np. o ściskaniu w ręce zielonego kamyka, albo że trzech pasażerów wagon wiózł?
-
Chciałem zainicjować przyjazny klientowi interfejs (user-friendly ;) ), ale byłem zbyt awangardowy, zbyt wyprzedziłem czas. Wielu wynalazców tak miało i cierpiało...
-
Aha. Ja, na ten przykład, cierpię wprowadzając przyjazny użytkownikowi model edukacji. Cierpię, ponieważ:
a) nawet nie jestem jego wynalazcą
b) wprowadzam go wbrew swoim przekonaniom i intencjom
oraz
c) model ten najwyraźniej nie przewiduje uznania mnie za pełnoprawnego użytkownika...
-
Gwoli podniesienia jakości komunikacji.
I przeniesienia jej na drugi hektar (w tym wypadku - chodnik?).
(http://asset-d.soupcdn.com/asset/12360/4509_d542.jpeg)
-
A weź to wyciep...
-
Znaczy - wyautuj?
-
Może chodzi o wyfanzolenie?
-
Jak Ci ktoś zafanzoli, to się kapniesz, chopie...
-
Jak Ci ktoś zafanzoli, to się kapniesz, chopie...
Jeśli zdążę.
-
Bruxa będzie zadowolona, Moore wraca do roli Bonda.
-
Zemsta mumii Bonda?
Ale faktycznie, Craig to nie jest Bond, to jest abominacja.
-
Na koleżankę padł blady strach:
Czas realizacji zgłoszenia [...] przekroczył 100% czasu SLA.
Informacja o fakcie przeterminowania się zgłoszenia zostanie przesłana do Zarządu.
-
I ten dramatyczny, tajemniczy skrótowiec, dodający suspensu.
Co to jest SLA?
-
Zawsze zapominam, ale to jest coś bardzo ważnego! Poszukam w googielach...
-
I nasz to się nazywa życiowiej - incydent. ;D
-
Kochanieńki, tyle to ja wiem, zgłoszenie może dotyczyć incydentu, awarii, błędu, zapytania, wniosku, reklamacji i co tam się jeszcze może zawalić...
-
http://acronyms.thefreedictionary.com/SLA
Przypuszczam, że z tych opcji to jednak bardziej Service Level Agreement niż State Liquor Authority, ale nie, żebym była od tego mądrzejsza...
-
Co by to nie znaczyło, koleżanka już czyści buty, co by dywanu u prezesa nie zabrudzić...
-
Co by to nie znaczyło, koleżanka już czyści buty, co by dywanu u prezesa nie zabrudzić...
To ona tam wejdzie na butach a nie na kolanach?! :o
-
No bez przesady, nie myl prezesa z biskupem ;)
-
No bez przesady, nie myl prezesa z biskupem ;)
A bo nic nie wspominałeś, że prezes będzie trzeźwy...
-
A Mela będzie trzeźwa? Czy to jeszcze nie postanowione?
-
Jeszcze się zastanowię, co do tej trzeźwości, ale co ja mam wspólnego z aferą u Bluesmanniaka?
-
Płeć?
-
Płeć?
I powiedzmy sobie wprost, że jest to powód wystarczający do oskarżenia o współsprawstwo. Prawdopodobnie nawet kierownicze (sprawdzić, czy ma prawo jazdy).
-
Nie ma, i co mi pan zrobisz?
-
Nie ma, i co mi pan zrobisz?
Współsprawstwo kierownicze odpada. Chyba, że udowodnimy Ci, że specjalnie nie zrobiłaś prawa jazdy.
-
Czy można popełnić 34 wykroczenia podczas 20-minutowego przejazdu przez miasto? Okazuje się, że można. Udowodnił to 19-letni motocyklista, przejeżdżając przez Bydgoszcz. Mimo że kierowany przez niego pojazd nie miał tablicy rejestracyjnej, policjantom udało się ustalić jego tożsamość i przedstawić mu zarzuty.
A ich lista jest długa. Zaczęło się od tego, że wjechał na parking galerii handlowej i wyjechał z niej przez obrotowe drzwi.
Resztę dowodów dostarczył sam kierowca. Miał bowiem nagranie swojego przejazdu, a na nim m.in. to, że sześć razy przekroczył dozwoloną prędkość o ponad 50 km/h, jeździł po chodnikach, ścieżkach rowerowych, torowisku tramwajowym i przejściach dla pieszych.
Zapytany dlaczego został zatrzymany odpowiedział policjantom: - To lepsze niż GTA, ale nie wiedziałem jak zasejwować i mnie zatrzymaliście...
-
Czyli filozof, tacy są najgorsi.
-
Ile zebrał punktów tej rundzie?
-
Nie podano, ale pewnie rozbił bank...
-
Nie podano, ale pewnie rozbił bank...
Eeeee, on tylko pociągnął. Manetkę.
-
Z gazetki związkowej:
Zarząd się pakuje, z(a)mykają bankomaty, ale za nim to nastąpi (a zapewne nastąpi po wyborach), to jeszcze drobiazg - muszą załatwić przekazanie informatycznego rynku kolejowego do firm zewnętrznych, które za to "zapłaciły"...
No i jak ja mam tu normalnie pracować w tym bajzlu...
-
Masz jak zawiązać. Kiedy protest pod Sejmem?
-
Cotosieporobiło?! Nawet w Trójce o tym mówili:
Zarząd, zaniepokojony sytuacją, podjął zdecydowane działania, których celem jest zabezpieczenie interesów spółki i jej klientów. Zarząd spółki skierował pismo do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) w tej sprawie prosząc o ochronę systemu.
Z niepokojem wypatruję panów w kominiarkach...
-
A to ty jesteś ta sytuacja zagrożenia?
A nie, czekaj, to ciebie będą chronić?
A nie, jednak nie.
No co, naoglądali się chłopaki scen z Air France, to się boją.
-
Ja się pogubiłem i już nie wiem, czy będą przede mną czy mnie chronić? Tak czy siak - radzę kupić bilety na Święta, bo za chwile może być za późno ;D
-
Nowa władza zapowiedziała rewizję sprzedaży "PKP Energetyka", a tymczasem... nas sprzedają!? Tylko jeszcze nie wiadomo z jakim inwentarzem... Ostatnie bony pod choinkę, ostatnia korpo-wigilia a 3 Króli to już pewnie będę musiał szukać na własną rękę... Może Stef wie gdzie?
-
No i chyba nie zdążyli nas sprzedać, ale kto nam teraz mikołajowe bony wręczy...
-
A co, niegrzeczni byliście?
-
Prezesi byli niegrzeczni ;)
-
Prezesi byli niegrzeczni ;)
Z czyimi żonami?
-
A ja teraz pracuję(?) w jednym z największych koncernów na świecie (LM), a biurko to samo/* od omal 30 lat :)
/*w sensie metaforycznym ofkors
-
No ja miałem mieć podobnie, te same biurko a praca w Cargo, ale nowy minister zarządził apelację...
-
Się ciesz, że się w międzyczasie kraj nie zmienił. Bywały takie przypadki, w ubiegłym stuleciu zwłaszcza.
-
Się ciesz, że się w międzyczasie kraj nie zmienił. Bywały takie przypadki, w ubiegłym stuleciu zwłaszcza.
No ale normy są już amerykańskie, kodeks etyczny i w ogóle high standards...
-
Ale jak wychodzisz do domu, to to nie jest żadna Ameryka...
Najwyżej aspirujące Porto Rico.
-
Się ciesz, że się w międzyczasie kraj nie zmienił.
No nie wiem nie wiem. Z tym stwierdzeniem "ja bym polemizował". O:
http://www.tarnow.net.pl/index.php?pokaz=wiadomosc&id=18059
Według pomysłodawców w aleję Lecha Kaczyńskiego miałyby się zamienić aż 3 ulice - Błonie, Spokojna oraz Elektryczna.
Nie bardzo rozumiem co komu Elektryczna zawiniła. "Błonie" to się pewnie, jak zawsze, kojarzy z zeksem, "Spokojna" to oczywista prowokacja (spokojna... chłe chłe chłe... spokooojna....). Ale Elektryczna? Może luźne skojarzenia z władzą radziecką i elektryfikacją?
-
Z jednym elektrykiem to się bracia bliźniaki raczej nie lubili, o ile pamiętam.
-
Pięciu prezesów w dobę – to najnowszy bilans zmian w grupie PKP!
Zaskoczony falą rezygnacji jest Andrzej Adamczyk, który wcześniej sam zapowiadał remanent w spółkach - Jestem bardzo zaskoczony podaniem się do dymisji szefów PKP Cargo i Polskich Linii Kolejowych, tym bardziej że wdrażamy nowy rozkład jazdy – powiedział minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk. Jest to zachowanie nieodpowiedzialne i niemoralne.
-
Rozumiem, że to ze względu na nagle pogarszający się stan zdrowia...
-
Ach ten stres... mało kto to wytrzymie!
Ja też się właśnie wybieram do lekarza, nasłuchujcie kolejnych dymisji...
-
Fala rezygnacji jest raczej związana z tym, że z tytułu odpraw dostaną póki co większe pieniądze, bo mniejszy podatek.
-
I tu się przeliczą, bo organ właściwy do przyjmowania rezygnacji konwaliduje* ich decyzje i wstrzyma się z wykonaniem do czasu, aż zaczną obowiązywać nowe stawki.
_______________________________________
* nie wiem, co to znaczy, ale nie ja jedna, a jak na razie nikomu to nie przeszkadzało w stosowaniu
-
I nie będą mieli chyba nic przeciwko, bo trzeba przecież dokładać się do wspólnej kasy? Społeczeństwo będzie im bardzo wdzięczne.
-
Każdego dnia jest dobry dzień, na dymisję...
Jerzy K., prezes spółki Wars złożył dziś dymisję – dowiedział się Rynek Kolejowy. To kolejna rezygnacja szefa spółki z Grupy PKP. Jak czytamy w oświadczeniu spółki, powodem ustąpienia ze stanowiska „była decyzja o rozpoczęciu nowych wyzwań zawodowych w innej Spółce".
Minister infrastruktury po raz kolejny musiał anulować wystawione już dokumenty w sprawie odwołania kolejnego prezesa...
Jak ustalili nasi reporterzy, w Zarządzie korporacji McDonald's jest akurat jeden wakat, ale na razie w Illinois nikt nie potwierdza ani nie zaprzecza.
PS. Zaniepokojenie ministra udzieliło się także zaświatom, o czym poinformował mnie telefonicznie pewien Duch. Ww. złożył też mi pewne niedwuznaczne propozycje kadrowe, ale szczegółów na razie nie mogę ujawnić. Trwają konsultacje społeczne i zawodowe...
-
Duch może zostać prezesem TKKŚ!
I nawet Cezarian zna ten skrót!
A w Woziłkach (Bieszczady) ma powstać kuźnia kadr ministerialnych oraz gabinet cieni i blasków wolnych od oklasków.
-
A jest wolny etat kowala? Albo chociaż kustosza?
-
Jerzy K., prezes spółki Wars złożył dziś dymisję – dowiedział się Rynek Kolejowy.
Nie jest dobrze, skoro nawet Duch zaczął się interesować tym, co się wokół niego dzieje. Usprawiedliwia go tylko fakt, że tyczy się to jednak kolejnictwa.
Najważniejsza jednak w całej tej sytuacji jest nie to, czy Jerzy K. zrezygnował, tylko, czy jego następca utrzyma obecność piwa w Warsie.
Duch może zostać prezesem TKKŚ!
I nawet Cezarian zna ten skrót!
Trybunał Konstytucyjny Kolei Śląskich?
-
Jak tak czytam posty Bluesmanniaka, to się zastanawiam, czy jednak kupować tę miejscówkę na wtorek?
Bo jak się to do weekendu wszystko rozleci?
-
Kupić ZAWSZE możesz
-
No kupić tak, ale jaka jest realna realizowalność usługi?
-
Jak tak czytam posty Bluesmanniaka, to się zastanawiam, czy jednak kupować tę miejscówkę na wtorek?
Bo jak się to do weekendu wszystko rozleci?
Jak się ma rozlecieć, to będzie Ci szkoda tej jednej miejscówki, że sparafrazuję stary kawał?
-
U nasz się dawno rozleciało, a pociągi to się widuje na fotografiach. I to starych
-
No kupić tak, ale jaka jest realna realizowalność usługi?
No spoko, dojedziesz, tyle że nie wiadomo czy wrócisz, bo po Nowym Roku to...
-
Prawda, że piękne żądania:
- Wulkany piwa (czeskiego!);
-Striptiz przepięknych miss pasta;
- Impreza w każdy piątek.
Niestety, to nie są żądania w kierunku nowego prezesa...
-
Warrum czeskiego?
(nic do niego nie mam, ale są i inne dobre)
-
Masz rację, powinno być: Piwne Wulkany, jak okiem sięgnął, różniące się typem wylewającego się piwa!
To zależy tylko od konkretnego odłamu FSM...
-
Czyli: każdemu wulkan piwny według potrzeb?
-
Zabrzmiało jak w socjalizmie, tyle że w niebiańskim ;D
-
Zabrzmiało jak w socjalizmie, tyle że w niebiańskim ;D
I tylko o takim mogę rozmawiać. ;)
-
Ale piwo do makaronu?
No ja tam nie wiem...
-
Piwo do wszystkiego pasuje proszę Pani.
-
Piwo do wszystkiego pasuje proszę Pani.
Mądrego to i przyjemnie posłuchać.
A jak dobrze mówi, to i niemądrego też. ;)
-
Czy ja jednak mogłabym poprosić o mały gejzerek czerwonego półwytrawnego, może być bułgarskie?
Do tego makaronu, znaczy.
-
Pani to ma wymagania, kafelki, duperelki...
-
...szczelne rurki, kraniki, dywaniki!
Otóż...
-
... chamstwo i drobnomieszczaństwo!
-
Zapisałeś?
-
wężykiem... ;)
-
Ja wiem, że to kwestia gustu, ale proszę nie półsłodkie. ;)
-
Ja wiem, że to kwestia gustu, ale proszę nie półsłodkie. ;)
Czyli jedna łyżeczka cukru zamiast dwóch?
BTW - może znawcy mnie oświecą - czym różni się półsłodkie od półwytrawnego?
-
Najpierw trzeba by zdefiniować słodkie/wytrawne...
-
To akurat proste - wytrawne wykręca ci ryj, słodkie kichy,
-
Podejdź do okna. popatrz na termometr.
Półsłodkie to będzie +5 a półwytrawne -5.
Ani upał, ani mróz, niby to samo, ale jednak nie to samo...
-
Wygląda na to, że los się do mnie uśmiechnął. Zastanawiam się za jaki czas wyczerpałem limit szczęścia... A było tak: skręciłem z rana w stronę automatu z rozmaitymi szkodliwymi przysmakami (zdaje się że mamy epokę w której "wróg cię kusi ... " i tak dalej znowu bedzie aktualne) i zaczałem wrzucać 2 peeleny. Jednak już po wrzuceniu pierwszej złotówy automat ożył, wyrzucił ze szczękiem niczym w filmie o tankistach i dzielnym czworonogu łus... puszkę a następnie sypnął brzęczącym strumieniem... nie no, OK. Cztery zyle wypadło, ale zawsze coś!
-
Do Ciebie tak, ale komuś zwinąło piątaka.
A że to w Krakowie się działo (jak się domyślam), więc sam wiesz jaka tragedia...
-
A może się pomylił i wydał uczciwie wrzucone złotówki?
-
Przeżyłem kolejnego prezesa :)
No ale taka posada nie lubi pustki, jest następny: Posiada wykształcenie prawnicze. Ukończył studia doktoranckie na Wydziale Prawa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
A właśnie zastanawialiśmy się z Marylką, kiedy w tym roku będzie kolęda...
-
U nasz była :)
Na zdjęciu prezes (i nie tylko).
Biskup off-line
-
A Stefan to ten brunet pierwszy z lewej?
-
Ja z lewej? Ja z lewej?
No co ty piszesz :)
-
Z prawej, oczywiście, że z prawej, nawet ja rozpoznałam.
Prezes na zdjęciu? To kiedy będzie nowy?
-
Ważą się losy.
Albo warzą.
My teraz prawie już jak ACME S:)
-
Poszerzacie asortyment? Przenośna dziura czasami by mi się przydała...
-
To nie Stefek jest po lewej, to prezes jest po lewej Stefana.
-
Też pudło.
Też prawo.
-
Oni wszyscy tacy podobni, jak w Japonii ;D
-
Oni wszyscy tacy podobni, jak w Japonii ;D
A zwłaszcza lewa i prawa strona.
-
Pudło.
-
Też prawo.
No pewnie, że prawo. A czego się spodziewałeś po Cezarianie? Technologii obróbki skrawaniem?
-
Prezes zarządził pączki, po 2 na głowę, jeden z lukrem, drugi z pudrem. I tym sposobem przejedliśmy premię roczną...
-
Jak się okazuje rozpasanie kosztuje proszę panów i pań. ;)
-
To skandal!
A jak ktoś nie je pączków?
-
To skandal!
A jak ktoś nie je pączków?
To trzeba się zmusić.
-
To skandal!
A jak ktoś nie je pączków?
To trzeba się zmusić.
Nie ma ev...
-
Nie zarzekaj się. Historia pełna jest przykładów, że odrobina odpowiedniej perswazji prawie każdego doprowadzi do zmiany nawyków... żywieniowych.
-
No pięknie. A ja tu się muszę sama sponsorować...
-
No pięknie. A ja tu się muszę sama sponsorować...
Nie ty jedna, ja też. I jeszcze naszych współpracowników i pracowników. Jednak jest to transakcja wiązana, my to sponsorujemy, oni kupują i zachęcają do jedzenia.
-
A ja kurtka na wacie jeszcze pączka nie wciągnąłem.
-
Przynajmniej będziesz miał zdrowo, bo nie na czczo :)
-
A ja kurtka na wacie jeszcze pączka nie wciągnąłem.
A u ciebie Tłusty Czwartek też dzisiaj?
-
A ja kurtka na wacie jeszcze pączka nie wciągnąłem.
A u ciebie Tłusty Czwartek też dzisiaj?
Tłusty Czwartek dzisiaj, ale wigilia tegoż czwartku za dwa tygodnie.
-
Znowu Wigilia??? Tym to się powodzi...
-
A tymczasem w naszej wolnobieżnej windzie pojawiła się taka oto karteczka, przylepiona zapewne przez jakiegoś desperata....
-
Faktycznie desperat, ale w(y)chodzenie po schodach jest zdrowsze ;)
-
I do 2-3 piętra zupełnie nie męczące.
-
I do 2-3 piętra zupełnie nie męczące.
Poczekaj, aż będziesz w odpowiednim wieku :)
-
I do 2-3 piętra zupełnie nie męczące.
Poczekaj, aż będziesz w odpowiednim wieku :)
Kiedyś będę, ale to na pewno nie jest jeszcze twój wiek.
-
PO sobie, ale to trzeba obejrzeć. Pewnie do emisji podczas nadchodzącego Super Bowl.
http://joemonster.org/filmy/74520/_A_mogles_kupic_mieszkanie_reklamowy_pazdzierz_od_dewelopera_z_Krakowa
-
PO sobie, ale to trzeba obejrzeć. Pewnie do emisji podczas nadchodzącego Super Bowl.
http://joemonster.org/filmy/74520/_A_mogles_kupic_mieszkanie_reklamowy_pazdzierz_od_dewelopera_z_Krakowa
Hahaha dobre. Co do filmu nr 1: no przepraszam najmocniej coś za coś. Pewnie jednocześnie pan sobie cenił obiadki babci i pożerał je namiętnie. Zresztą IMO i tak jest na plusie. Panią jakoś uda się ugłaskać, a delikwent ogląda sobie łażących bez sensu tam i nazad, na zimnie i deszczu, tzw frankowiczów na ekranie telewizora, myśląc: "Noż (autocenzura), tak niewiele brakowało..." :P
Film nr 2: złego słowa nie dam powiedzieć. Nadchodzący dramat jest zasygnalizowany? Jest. Napięcie rośnie? Rośnie. Splat występuje? Występuje. 10/10 jak dla mnie!
W Krakau to w ogóle są ciekawe ogłoszenia mieszkaniowe. Do niedawna widziałem z tramwaju taki oto billboard:
REZYDENCJA WALENTY
Pewnie chodziło o "te Walenty" ale moja wypaczona wyobraźnia od razu wygenerowała widok chłopa mnącego czapke przed dziedzicem w surducie i cylindrze, mówiącym do tegoż chłopa "Niech no Walenty poczęstuje się papierosem... znaczy zakurzcie se i przyjdźcie do kantorka bo mam sprawę do was. Ino bat w sieni ostawcie".
-
No ale trza było uprzedzić, że krew się leje, brrr...
-
A ja jestem blocked.
Przypomnijcie mi, żeby w Krośnie to oglądnąć.
-
Przypominamy ;D
-
Reklamy sporo, tylko ten łysy mnie nie pasi.
BTW, dziekuje Fasiolu za esa z przypomnieniem.
-
BTW, dziekuje Fasiolu za esa z przypomnieniem.
A proszę bardzo.
Z kolei mi najbardziej podoba się, jak zapowiadacz płacze, że jak był młody, to nie było takich niskich rat.
-
Jak doniosła prasa reżimowa, znaczy branżowa, ostatni bankomat na pkp podał się do dymisji.
A jak mi właśnie powiedziała koleżanka, zupełnie bez związku, choć związkowa - mam nowego dyrektora. Co by to było, gdybym był na dłuższym urlopie? Kiedyś, jak wyjechaliśmy na 3 tygodnie, to po powrocie okazało się, że nie ma już sejmu a rząd w rozsypce! To byli czasy...
-
Próby odwołania były, przynajmniej prezydenta ;D
-
Kiedyś, jak wyjechaliśmy na 3 tygodnie, to po powrocie okazało się, że nie ma już sejmu a rząd w rozsypce! To byli czasy...
Przebijam, kiedyś jak wyjechałem na 3 tygodnie, to z kraju komunistycznego (socjalistycznego) wróciłem do kapitalistycznego.
-
Kiedyś, jak wyjechaliśmy na 3 tygodnie, to po powrocie okazało się, że nie ma już sejmu a rząd w rozsypce! To byli czasy...
Przebijam, kiedyś jak wyjechałem na 3 tygodnie, to z kraju komunistycznego (socjalistycznego) wróciłem do kapitalistycznego.
Kiedy gdzie? Szczegóły? Co to za kraj?
-
Kiedyś, jak wyjechaliśmy na 3 tygodnie, to po powrocie okazało się, że nie ma już sejmu a rząd w rozsypce! To byli czasy...
Przebijam, kiedyś jak wyjechałem na 3 tygodnie, to z kraju komunistycznego (socjalistycznego) wróciłem do kapitalistycznego.
Kiedy gdzie? Szczegóły? Co to za kraj?
Szczegóły znasz dokładnie, mieszkałeś w nim, a może i mieszkasz.
-
Kiedyś, jak wyjechaliśmy na 3 tygodnie, to po powrocie okazało się, że nie ma już sejmu a rząd w rozsypce! To byli czasy...
Przebijam, kiedyś jak wyjechałem na 3 tygodnie, to z kraju komunistycznego (socjalistycznego) wróciłem do kapitalistycznego.
Kiedy gdzie? Szczegóły? Co to za kraj?
Szczegóły znasz dokładnie, mieszkałeś w nim, a może i mieszkasz.
Co mi pan sugeruje proszę pana?
Nigdy nie mieszkałem w kraju kapitalistycznym.
Mniej lub bardziej, ale zawsze socjalistycznym.
-
Czyli wszystko się zgadza. wiedziałem, że wiesz, o czym piszesz, ale droczysz się, żeby nie wyjść z (w)prawy.
I ani słowa o reformie Wilczka, ani słowa. S:)
-
Czyli wszystko się zgadza. wiedziałem, że wiesz, o czym piszesz, ale droczysz się, żeby nie wyjść z (w)prawy.
I ani słowa o reformie Wilczka, ani słowa. S:)
Jedyna prawdziwa i posuwająca. Reszta już cafała.
-
Byś Tony poczekał dłużej z powrotem, to kto wie, do czego byś wrócił... Sytuacja jest na razie rozwojowa.
-
I w końcu linia Wisły na zawsze podzieli ten kraj...
Choć zasadniczo do Bieszczad (w weekendy) mam blisoko, rzucać nawet niczego nie muszę... ;D
-
W razie czego zawsze możemy z sąsiadami przestawić kilka patników na sąsiedni kopeczek... Bracia Czesi się nie zmartwią ::)
-
To może i resztę Zaolzia im oddać?
-
Zaolzie niech się samo o siebie martwi.
-
Przebijam, kiedyś jak wyjechałem na 3 tygodnie, to z kraju komunistycznego (socjalistycznego) wróciłem do kapitalistycznego.
Ojtam. Jak twierdził znajomy, ja codziennie jadąc do pracy przejeżdżam z europejskiego na azjatycki brzek Wisły.
-
Na multańską stronę? ;)
-
Przebijam, kiedyś jak wyjechałem na 3 tygodnie, to z kraju komunistycznego (socjalistycznego) wróciłem do kapitalistycznego.
Ojtam. Jak twierdził znajomy, ja codziennie jadąc do pracy przejeżdżam z europejskiego na azjatycki brzek Wisły.
Ojtam, ja mieszkam w Azji od urodzenia i nic nie wskazuje (dzięki Bogu), że ma się to zmienić.
-
To się da zrobić, tylko potrzebny byłby wehikuł czasu ;)
-
To się da zrobić, tylko potrzebny byłby wehikuł czasu ;)
A trzeba by się cofnąć i naprzeciwpołożnie?
-
Wiele się ostatnio zmieniło i od dwóch miesięcy pracuję w pewnej dużej firmie. Poszło to wszystko jakoś tak troche paradoksalnie: w poprzedniej pracy mówiono o przenosinach w tak "atrakcyjne" tereny jak Niepołomice czy Zabierzów (nie znajacym geografii Małopolski chcę wyjaśnić że to jest "dzieścia+" km od miasta). A tu bęc. Co nas czeka to nas nie minie. Za miesiąc przenosimy się i tu. Robi w tym wszystkim pewne wrażenie korporacyjny ordnung. Został sformowane 3 160-osobowe batalioy, każdy z nich, gdy nadejdzie dzień "D" otrzyma rozkaz "marsz" i wg mapki którą otrzymał każdy żoł... każdy pracownik - uda się do docelowej lokalizacji gdzie w szyku zwartym zajmie swoje piętro. Instrukcja pokonania około 400 - metrowego odcinka nieco niepokoi, trzeba bowiem obejść cyklotron. A z takim cyklotronem to nigdy panie dzieju nie wiadomo. Można zarobić "w ślip" zagubionym bozonem Higgsa, czy wręcz zdziczałym protonem! Optymiści twierdzą że może wytworzą tam czarną dziurę i zamiast jeździć tramwajem będziemy się teleportować ale jakoś tego nie widzę. Własciwie ta instrukcja powinna kończyć się czymś takim: "w razie napotkania na piętrze zajmujących je oddziałów z departamentów wrogich nalezy łamać siłą wszelki opór. Pozyjemy zobaczymy...
-
Ciekawe, ciekawe, kolego Baader. Zastanawiam się natomiast, czy pozostajesz w k.u.k. Krakau, czy nie, bo mogę się tylko domyślać, a domysłom nie zawierzam, bo z nich wynikają plotki. A plotki to już niejeden rząd doprowadziły do upadku, a przynajmniej do rozwodu.
-
Kraków jak najbardziej. Cyklotron to pewne uproszczenie. Chodzi o ten kompleks: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Solaris_(synchrotron)
-
"We wrześniu 2015 r. odbyło się uroczyste otwarcie Narodowego Centrum Promieniowania Synchrotronowego SOLARIS".
I teraz już wiadomo, skąd te problemy z energią elektryczną dla przemysłu...Jednak, generalnie, ładne cacko.
-
A Antoni coś wspominał o broni elektromagnetycznej, to to?
-
Widzę, że jesteście na ty? ;)
-
Tymczasem delfiny na Czukotce trzymają się mocno:
(http://img.joemonster.org/mg/albums/new/170526/06_delfiny_to_piekne_zwierzeta.jpg)
I trzeba przyznać, że delfin, to naprawdę piękne zwierzę.
-
Kolego Baader, a czy tabory i kuchnie polowe już dotarły na wyznaczone pozycje, czy wszystko targacie w plecaku, razem z buławą prezesa?
-
Dotarliśmy do nowego budynku - acz bez taborów właśnie. Jeden czajnik na piętrze póki co. Są trudności ale prostamy im. Wszyscy byli zachwyceni widokiem: panorama faktycznie zapiera dech, cały brzeg Wisły od wzgórków nad Stopniem Wodnym Kościuszko, przez klasztor na Skałce, Kopiec Ziuka, Raj Utracony czyli poprzedni budynek, Wawel i Kościół Mariacki. Nie trwało to jednak długo, w trakcie napawania się tymże widokiem na sąsiednią działkę wkroczyła ekipa ze spychaczem i najdalej za pół roku będziemy mieli widok na kolejny biurowiec naszego małego (na razie, na razie...) Mordorku. Budynek dopiero eksplorujemy i już jest parę curiosów. Np Centralna Mikrofalownia: ściana ośmiu kuchenek w mikrokanciapce, przylegająca za to do jadalni na pół budynku, jak dwa boiska do siatkówki. Pewnie mieli za mało cegieł ołowianych na szersze ściany. W poniedziałek było tam ciasto na otwarcie budynku ale jakoś nie poinformowano ludzi i nasza szóstka (dwóch osób z 8-os plutonu nie było) żerowała na odkrytych przypadkiem stosach kremówek i pierników. Aby do tej jadalni wejść trzeba się odbić na czytniku i drobnym ptasim kroczkiem dreptać wraz z obracającymi się drzwiami. Próba wejścia z kimś powoduje ze drzwi wrzucają wsteczny bieg i wypychają spryciarza, karcąc go w trudnym do identyfikacji języku. Ale to jest dla frajerów: obok są zwykłe drzwi i chyba czytnik im zawisł bo wystarczy użyć klamki by wejść. Porządek przy przeprowadzce też się przycina. Ludzie napływają falami i dziś rano zagadnęła mnie pani, bardzo fajna zresztą:
- Szukam trzydzieści.
- Trzydzieści czego? - spytałem w dobrej wierze acz oszołomiony 14 km rowerowania do pracy i nie spożyciem jeszcze kawy.
- Biurka #30 do cholery. Jaki masz numer?
- 99!
- A, dobra, to nie tu.
Wszędzie pełno ustawiaczy do klimatyzacji ale są one chyba tylko po to by ludzi czymś zająć. Jak się wydaje ustawiają ją centralnie Wielcy Bracia gdzieś w czeluściach budynku. Są dwa wieszaki na ubrania (ponoć ktoś widział trzeci po ciemnej stronie piętra) - dziwnie mało. Są elektryczne biurka (nie mylić z krzesłami) - można sobie podnosić i opuszczać, budując np z ich rzędu kaskadę do kulania piłeczki pingpongowej. Ogólnie byczo jest. Panuje nadal troszkę atmosfera tymczasowości, przepadniecia zajęć, wałęsania się po szkole i ogólnej laby. No dobra: coś tam trzeba pracować :P
-
Straszne... są te zdobycze cywilizacyjne ;D
Moi bracia i siostry w stolicy też przeprowadzili się do nowiutkiego Mordoru (koło Dworca Zachodniego). I do tej pory nie mogą się połapać, tak ich otumaniły te nowoczesne rozwiązania technologiczne. Co do klimatyzacji, to już drugi miesiąc trwają próby uzgodnienia z wielkim bratem optymalnej strategii i temperatury i nie wiem czy prędzej się lato nie skończy... Jednak podstawą działalności tego budynku jest bezpieczeństwo - bez autoryzowanej karty kodowej nie wejdziesz, nie skorzystasz z windy, toalety, a jeśli nawet wejdziesz to na pewno nie wyjdziesz! Kolega był tam właśnie na naradzie, która trwała godzinę, natomiast załatwianie wejścia i wyjścia trwało 3 godziny, ledwo zdążył na pociąg powrotny.
Ogólnie jest tam atmosfera podobna do opisanej wyżej tymczasowości, choć to już prawie pół roku. Prezes i hr-y mają osobne pomieszczenia, a cała reszta w openboksie czuje, że to przecież nie może tak wiecznie trwać?! Ale rozsądek podpowiada, że prędzej firma padnie niż ta "prowizorka" się skończy...
I w tym momencie zaczynam bardzo doceniać naszą prowincjonalną siedzibę, do której trudno dotrzeć, bo daleko od domu i mało kto zna drogę. I nawet audyt tu nie dociera, bo mu się nie chce ;D
-
Centralna Mikrofalownia: ściana ośmiu kuchenek w mikrokanciapce,
Fajne będziecie mieli odczyty na co wrażliwszych urządzeniach :D
Tony, z tego co Waść opowiadasz, to zdaje się, że i wyjść byłoby łatwiej i z klimą nie byłoby takich problemów, gdyby wprowadzić jedno, rewolucyjne rozwiązanie.
Otwierane okna.
-
Niestety, okna są nieotwieralne...
-
Fajne będziecie mieli odczyty na co wrażliwszych urządzeniach :D
Eee, myslę że położony po sąsiedzku cyklotron już nieźle daje... gdzież tam nasze kuchenki do niego... :P
-
Niestety, okna są nieotwieralne...
Czyli rozwiązanie przyjęło się z rosyjskich wagonów kolejowych?
Baader, fascynujący opis. Jestem nie tylko pod wrażeniem budynku, ale także faktu, że średnio co 2-3 lata musisz się przenosić. Oj, nie zazdroszczę, nie zazdroszczę.
-
Ciekawe, czy to by zadziałało w drugą stronę... Czyli czy jakiś przedsiębiorczy laborant wynalazł już sposób na odgrzanie zupki chińskiej cyklotronem.
-
Co mogłoby wreszcie uzasadnić koszty jego budowy i znalazłoby mu w końcu jakieś zastosowanie?
-
Skończyły się dobre czasy. Kumpel zauważył ekipę przymierzającą pod firmą znaki z przekreślonym papierosem oraz co w sumie trochę nas dotknęło, przekreśloną flaszką. Optymiści twierdzą że będzie tam tabliczka "dotyczy bramy" ale... :P
-
oraz co w sumie trochę nas dotknęło, przekreśloną flaszką.
Znaczy, ze tego wam będzie najbardziej brakować?
-
Chodzi oczywiście o flaszkę inkaustu?
-
Żarty się skończyły. Odebraliśmy ostatnio mail informujący o zakazie w firmie... rzutków. Chodzi o popularne strzałki alias darta. Zakaz obowiązuje w skali globalnej. Wszelkie sprzęty rzutkowe a to: tarcze, strzałki, kołczany (nie znam się ale gdzie strzały tam i kołczany?) i tego typu elementy mają zostać usunięte. Zakaz ma charakter globalny. Zapewne gdzieś ktoś zarobił w tzw ślip. Zostaną piłkarzyki i ping pong peng którymi doprawdy trudno zrobić sobie krzywdę. W sumie to czekam jeszcze na zakaz kusz. Oczywiście między chrześcijany!
-
Oj piłką od piłkarzyków to można sobie niezłe kuku zrobić!
CIekawe czego u nas zakażą...
-
A krykiet?
-
A u nas w zasadzie zakazu dartsów nie ma...
To może ja rozwinę wieczór gier planszowych o nowe elementy? Na razie był twister, ale mieliśmy opiekę medyczną (jedna z mam jest lekarzem), więc wszyscy przeżyli.
W ogóle możliwości jest sporo. Na przykład nowatorski system wywoływania do tablicy...
-
W ogóle możliwości jest sporo. Na przykład nowatorski system wywoływania do tablicy...
Strzałkami?
-
Strzałkami?
Śmiejcie się śmiejcie. Opowiadał znajomy z pracy że miał w szkole średniej (technikum - to wiele tłumaczy ale jednak nie wszystko) nauczyciela który przychodził w kowbojskim stroju, rzucał kapelusz na stół, kładł nogi w kowbojkach na tymże stole, zadawał temat do opracowanai i coś sobie czytał. "Hospody pomyłuj" odezwać się podczas takiej lekcji. Delikwent wyrywał z kabury colta, strzelał delikwentowi w czoło przyssawką i odpytywał jego oraz trzech sąsiadów. Zawsze, cytuję było 4:0 dla niego.
-
No to nasz fizyk tylko kredą rzucał. Zawsze się można było wykazać refleksem i uchylić i wtedy odpytywał tę ofermę z tyłu. A dorzucić bestia umiał do ostatniej ławki...
-
Teraz nie do pomyślenia. Uczniowie mają zbyt dużo praw.
-
Na skutek przypadkowego i trudnego w sumie do zrozumienia zbiegu korporacyjnych okoliczności jadę do Mandżurii. Postaram się uważać na zaskrońce. Celem jest miasto Wuhu - na tamtejsze warunki mała mieścina, nawet lotniska nie ma a co to jest w chińskiej skali 3.5 miliona mieszkańców...
-
No to nasz fizyk tylko kredą rzucał. Zawsze się można było wykazać refleksem i uchylić i wtedy odpytywał tę ofermę z tyłu. A dorzucić bestia umiał do ostatniej ławki...
Rzucanie kredą też pamiętam... Aż łza się kręci...
-
A teraz ksiądz rzuca kredą, święconą oczywiście ;D
-
Na skutek przypadkowego i trudnego w sumie do zrozumienia zbiegu korporacyjnych okoliczności jadę do Mandżurii. Postaram się uważać na zaskrońce. Celem jest miasto Wuhu - na tamtejsze warunki mała mieścina, nawet lotniska nie ma a co to jest w chińskiej skali 3.5 miliona mieszkańców...
A to zazdroszczę Waćpanu. Koniecznie rób notatki, jesteśmy głodni wrażeń. Mam nadzieję, że zwrócisz szczególną uwagę nie tylko na zaskrońce, ale przede wszystkim bobry. Jednak najważniejsze, żebyś dokumentował wszelkie pozostałości po wojnie rosyjsko-japońskiej. Okopy, konserwy, hełmy... Może mają jakieś muzeum?
Co zaś do kredy, to przypomnieliście mi, że niejaki Gozno już we wczesnej kredzie karmił kredą pterodaktyle, a przede wszystkim zajmował się hodowlą kokolitów - glonów – które (zwłaszcza w późnej kredzie) występowały masowo. Do dzisiaj ich szczątki są jednym z głównych składników kredy piszącej. W ten sposób Gonzo sam, bez pomocy jakiegokolwiek państwa, czy rządu położył podwaliny pod szkolnictwo i Dzień Komisji Edukacji Narodowej. Innymi słowy rozpoczął nie tylko baby boom, ale i boom edukacyjny.
Co ciekawe, przy okazji dowiedziałem się, że jednym z okresów wczesnej kredy był... koniak (89,8 ± 0,3 – 86,3 ± 0,5 mln lat temu). Wskazana w nawiasach nieścisłość datowania wynika z tego, że w tej chwili Gonzo nie pamięta już dziennej daty, w której po raz pierwszy destylat okazał się prawdziwym koniakiem, prawdopodobnie zresztą (co potwierdzają rozmowy z dowolnym Ormianinem)armeńskim.
-
Ciekawe ile by kosztował koniak leżakujący tak długo? I czy dałoby się go wypić? Może Gonzo wie?
-
Ciekawe ile by kosztował koniak leżakujący tak długo? I czy dałoby się go wypić? Może Gonzo wie?
Raczej nie. Gonzo ma tylko wino z Kany Galilejskiej. W ubiegłym roku wyrzucił rybę, bo zaczęła się od głowy psuć.
-
Wygląda na to że - znowu na skutek przedziwnego splotu korponieoczywistości - wyruszę w misję dość dalekiego zasięgu. Tym razem będzie okazja, niczym w "Raporcie pokontrolnym", pozaklinać kobrę słowami "Tańcz skubana bo ci nogi z (...) powyrywam". Ech żizń...
-
Jak ty to przeżyjesz? Tylko pamiętaj, że kobrze do słuchu nie przemówisz. I nawet to nie będzie jej wina.
-
No przecież nie ma uszu...
-
No przecież nie ma uszu...
Pnia też nie ma a głucha jak pień ;).
-
Ale jak nie ma uszu, to czy może zaproszenie do tańca mimo nich puścić?
-
A ja wiem? Niechcący nadepniesz, spróbujesz przeprosić, ona to puści pomimo braku uszu, albo właśnie dlatego i rzuci się z językiem, albo nie daj Boże, zębami. Chyba, żeby stosować starą, sprawdzoną fakirską metodę i do tańca zaszywać kobrze pyszczek.
-
O rany, u nas znowu zmiana prezesa! Ciekawe, czy znowu na gorszego... ;)
-
Prezesa zmieniają?!?
A, to u was...
To co mnie pan tu...
-
Od czegoś trzeba zacząć ;)
A nie, to był awans...
-
A była kiedyś zmiana na lepsze?
-
W informatycznym jak by nie patrzeć biznesie zepsuł się był i zaniknął Internet. I tak dość tu zwykle pogodny nastrój rozluźnił się jeszcze bardziej (trochę jak w szkole po odwołaniu klasówki, trochę niczym w piosence "Starych nima chata wolna łoooj będzie bal"). Oczywiście są jednostki które z obłędem w oczach biegają krzycząc "Ja mam miiiiting"!!! - ale wiadomo jak to jest. Na każdym weselu też trafi się toksyczny wujek! :P
-
Jak u nas nie ma internetu, a zdarzało sie zwłaszcza pod koniec roku, to grozą wieje. Ani obecności sprawdzić, ani lufy postawić, ani uwagi rodzicowi posłać...
Ale to to zawsze można jeszcze do papierowego dzienniczka.
Gorzej, że wydawnictwa w ramach oszczędzania na "darmowych" podręcznikach przestały zaopatrywać nas w materiały nauczycielskie, wszystko ładując do tzw. Chmury.
I jak u nich nie ma internetu, to dopiero jest bal...
-
My póki co bronimy się przed chmurą, choć nie do końca wszystkie programy prawnicze działają już tylko w ten sposób. Jak trzaśnie, to trzask prask.
-
A tymczasem... wydawałoby się, że są granice ludzkiej głupoty...
(https://img.joemonster.org/images/vad/img_45836/fa09767897d8ee55bae246be836e05d8.jpg)
-
Jakby włożyła w odbyt, to może jednak by się uniosła...
-
Ja wiedziałem że do tego dojdzie. Z rana przyszedł złowieszczy mejl o wzrośniętym, niesprecyzowanym ZAGROŻENIU. Nie nas bezpośrednio ale jednego z najemców budynków w kompleksie Mordorku. Jednak poinformowano też uspokajająco że wzmocniono siły ochrony. Ciekawe co to znaczy. Dali im taktyczną broń nuklearną?
-
Może wystawili sprzątaczkę na czatach?
A dostaliście kiedyś sms-y o zagrożeniu, takie "rządowe"? To jest dopiero atrakcja :D
-
Jak będziecie utrzymywać świeżo umytą podłogę to sprzątaczka nikogo do was nie wpuści.
-
Może chodzi o opady śniegu i rozdali im łopaty?
Choć nuklearnie odśnieżyć też można...
-
Może wystawili sprzątaczkę na czatach?
A dostaliście kiedyś sms-y o zagrożeniu, takie "rządowe"? To jest dopiero atrakcja :D
A tak ponoć swego czasu - jakoś w wakacje - jakiś jajcarz wysłał fałszywkę i wezwał ludzi do stawienia się na WKU. Powinien jeszcze napisać: wymagana kosa na sztorc (przekucie we własnym zakresie).
-
I jaki był odzew?
-
Jak to jaki odzew? Olbrzymi!
Dzisiaj się rolnicy odezwali i zapowiedzieli powstanie chłopskie. Dopiero teraz, bo latem jak to latem: żniwa.
O kosach na sztorc nic jeszcze nie było. Ale było o kapuście.
-
Na sztorc?!?
-
Rolnicy do WKU? Dziwne, ale niech idą, ja poczekam ;)
-
Co to się porobiło z tymi studentami:
http://gazetaolsztynska.pl/563636,Legia-Akademicka-to-dobra-tradycja.html
-
Ja tam nie wiem, za moich czasów tradycją było pójście na studia, żeby do woja nie zgarnęli.
-
Ja tam nie wiem, za moich czasów tradycją było pójście na studia, żeby do woja nie zgarnęli.
Prawda, pewnie stąd tyle kobiet na studiach. ;)
A mi się wydaje, że Tony rozważa powrót na studia... W Legi zawsze łatwiej będzie się uporać z protestującymi rolnikami. A kosy na sztorc nie dały rady już pod Maciejowicami, że o Powstaniu Styczniowym nie wspomnę. Nie do końca jest także prawdą, że Powstanie Wielkopolskie przyniosło sukces dzięki chłopom posługującym się instrumentami postawionymi na sztorc.
-
Tobie się źle wydaje, ja tylko rozważam czy jeszcze mnie chycą czy już nie zdążą...
-
Tobie się źle wydaje, ja tylko rozważam czy jeszcze mnie chycą czy już nie zdążą...
Ja Ci życzę jak najciepiej, niech Cię chycą.
-
Znaczy, żeby chycili nie zimą a latem? Zawsze coś...
-
Znaczy, żeby chycili nie zimą a latem? Zawsze coś...
Zawsze cieplej w ruchu będzie.
-
Nie o to chodzi, by złowić króliczka...
-
Nie o to chodzi, by złowić króliczka...
Tylko, żeby go rozgrzać?
-
Firma gdzie pracuję na skrótach i akronimach by tak rzec stoi. Nie są one całkiem przypadkowe ale tworzone są wg pewnych reguł. Dajmy na to jeśli wynik komendy objawia się (między innymi) zaprezentowaniem czegoś na ekranie terminala (terminala terminala: wiele rzeczy robi się tam niczym na komputerach z retrofuture-owych filmów) to zawiera literę P (= print) i p owo, co i logiczne, znajdzie się na końcu. Jeśli zaś polecenie ma zasięg całosystemowy - w skrócie znajdzie się i S. No i zapuścić mi się przyszło w rzadko używane obszary dokumentacji, gdzie znalazłem właściwą komendę, potrzebną do operacji na dawno wycofanym sprzęcie. Przez chwilę nie wierzyłem w to co widzę ale fakt był faktem: komenda złożona z pięciu znaków była dokładnie taka jak akronim znanej swego czasu partii niemieckich robotników pod przewodem pewnego kaprala z wąsikiem. Strach naciskać ENTER bo a nuż przypadkiem zwoła się jakiś parteitag?
-
Znaczy - 5-ta kolumna!
-
Czyli werwolf? Ale to 6 liter?
-
https://wiadomosci.onet.pl/swiat/polowa-izraelczykow-ma-zle-zdanie-o-polsce-ale-glownie-z-powodu-braku-informacji/6c1cmg2
Można nasza rodzina w delegacji poprawi nasz wizerunek?
-
Na razie ja nazbierałam informacji, ale nie wiem, czy polepszyło to moje zdanie o mieszkańcach tego pięknego kraju. Nadal ani mnie zieją ani grzębią, że polecę chmielewszczyzną.
-
komenda złożona z pięciu znaków była dokładnie taka jak akronim znanej swego czasu partii niemieckich robotników pod przewodem pewnego kaprala z wąsikiem. Strach naciskać ENTER bo a nuż przypadkiem zwoła się jakiś parteitag?
A przypadkiem Print Insert Save się nie trafiło?
-
Nie wiem co powiedzieć. I w tych szczególnych okolicznościach przyrody uważam, że to dobrze.
-
Swoją drogą nie pamiętam w którym to języku programowania była bardzo poszepszyńska komenda. Coś w rodzaju:
TrStrRt (Trim String Right - przytnij puste znaki w ciągu znaków znajdujące się po prawej)
Pewnie autor był w Emilcinie... Trt.. trt... trt...
-
Jedziniak 1?
-
Jak się okazuje, nie jest łatwo posprzątać Afrykę.
(https://img.joemonster.org/images/vad/img_47103/1e94f3d08bebbfb74830e42925858886.jpg)
-
A to nie jest z warszawskiego zoo?
-
Dzisiaj sprawdzę.
Ale czy pracownik miał żółtą kamizelkę i kask?
-
A to nie jest z warszawskiego zoo?
Dyrektor Kruszewicz by chyba coś opowiedział? Chociaż nie, on raczej o ptakach, ale zaraz zaraz...
Podczas zabawy Rżewski żeby wykupić fant miał opowiedzieć o ptakach.
- No cóż, można i o ptakach. Na przykład u hipopotama, wiecie jaka ogromna dupa... i zobaczcie, nie ma na niej ani jednego piórka...
-
Byliśmy pooprowadzać naszych azjatyckich przyjaciół po Krakau. W programie - mocno skróconym z racji ograniczonego czasu - same standardowe punkty: kuzyn chińskich smoków to znaczy Smok Wawelski, Rynek, Sukiennice, fortyfikacje jakie zostały, Wit Stwosz, hejnał itp. No i oczywiście standard czyli obiadek oraz nauka jak się u nas konsumuje piwo i jak do nas trafił Wienerschnitzell. Niemniej zastanawiam się co myśleć o dwóch faktach z dzisiejszego dnia:
- Jedna z ww koleżanek zapytała mnie czy nie jestem przypadkiem Żydem.
- Po okrążeniu całej planety trafił do mnie problem do rozwiązania. Dotarłem do początku wątku i trochę mi się twarz wydłużyła: mail wysłany z Autonomii Palestyńskiej przez pana o swojskim imieniu Jihad.
No i co tu robić? Aj waj...
-
Twarz ci się wydłużyła a z oczu pewnie patrzy koszernie ;D
-
Twarz ci się wydłużyła a z oczu pewnie patrzy koszernie ;D
Właśnie. Żeby tylko mi tak nie zostało...
-
Przypominam, że nos i koszerność, to nie jedyne cechy, po których - zwłaszcza pani - może rozpoznać Żyda. Może Baader powinien na tym się skoncentrować?
-
Chyba nie sądzisz, ze ta Azjatka miała aż tak przenikliwy wzrok???
-
Chyba nie sądzisz, ze ta Azjatka miała aż tak przenikliwy wzrok???
To nie jest tylko kwestia wzroku Azjatki, ale także jakości krawca, z którego usług korzysta Baader.
-
No i nie wiemy, jak daleko kol. Baader posunął się w zacieśnianiu związków polsko-azjatyckich...
A ten Jihad to coś konkretnego chciał?
-
A ten Jihad to coś konkretnego chciał?
Adres, żeby kartki na Boże Narodzenie wysłać.
-
No i nie wiemy, jak daleko kol. Baader posunął się w zacieśnianiu związków polsko-azjatyckich...
Cóż, pokazaliśmy jak to u nas się wchłania jednym haustem...
A ten Jihad to coś konkretnego chciał?
A to akurat najprostsze w tej historii, Dobrze zadane pytanie techniczne zawiera w sobie większość odpowiedzi. Odhaczone.
-
Z Azjatami jednym haustem to ostrożnie, bo większość nie enzymuje, czy tam nie trawi dobrze alkoholu.
Haustem, czyli "odholocahaustowane"?
-
To może ja nie zapytam wchłanianie czego jednym haustem demonstrowaliście...
-
To może ja nie zapytam wchłanianie czego jednym haustem demonstrowaliście...
Tym bardziej, ze chodzą, a nawet biegaj pogłoski, że Stefek rzucił piwo...
-
Już wy Stefka w to nie mieszajcie, ma dość swoich kłopotów z wchłanianiem...
-
Nigdy dosyć o Stefku, zwłaszcza, że jutro jest tradycyjnie od 53 lat jego Dzień Zwycięstwa.
-
Kochani, pozdrawiam spod Tczewa, gdzie właśnie wypłynąłem! :)
-
I jak tam - Wisła inna niż w Krakowie?
-
Chyba szersza?
-
Chyba szersza?
Tylko, czy brudniejsza? Ze smogiem, czy bez?
-
Chyba szersza?
Tylko, czy brudniejsza? Ze smogiem, czy bez?
I czy płynie na północ czy południe.
-
Kochani, pozdrawiam spod Tczewa
Jaka piękna dykcja, jak u Maurycego!
-
Kochani, pozdrawiam spod Tczewa
Jaka piękna dykcja, jak u Maurycego!
Piękną dykcję możemy ocenić dopiero, jak nastąpi, przepraszam, językowe połączenie pociągu i Tczewa. Ale i tak postawa kolegi cieszy i buduje.
-
Dylemat może nie tak stary, jak ten, co było pierwsze kura, czy jajko, ale równie ważny:
(https://img.joemonster.org/images/vad/img_47962/228a3346627605aac68848b5fb9d82c0.jpg)
-
Wisła szersza, kraj i landszaft zupełnie inny, bardzo ładny, warto było pojechać ze względów pro i turystycznych też. Niby półtora dnia a udało się w tym zmieścić gdańskie Muzeum Drugiej Wojny i wieżę Kościoła Mariackiego. Niemniej prawdziwe przygody zaczęły się po powrocie. Samolot pewnej znanej z niejakiego skąpstwa irlandzkiej linii wylądował w Krakau o czasie ale do odjazdu ostatniego pociągu z lotniska zostało 4 minuty. Kumpel z którym byłem zaproponował że mnie odwiezie do miasta więc porzuciłem dość atrakcyjną w pierwszej chwili myśl by ruszyć biegiem i wpaść do wspomnianego pociągu na tak zwanego szczupca. Na parkingu pan twardo zażądał gotówki, kolega nie miał ja owszem, jednak w efekcie po zrzucie niedaleko Centrum Kongresowego dotarło do mnie że na taksówkę na resztę trasy nima. No nic, na zegarku zapikała północ a ja ruszyłem przez most w kierunku dość odległego jak się okazało bankomatu. I na tymże moście zagadneło mnie dwóch ortodoksyjnych starozakonnych (pejsy, kapelusze te sprawy), którzy po rytualnym (!) "ikskjuzmi du ju spik..." zapytali o hotel Galaxy. Spory kawałek mi było po drodze z nimi więc dziarsko ruszyliśmy. Widok był dziwny i liczni w piątkowy wieczór przechodnie trochę się oglądali na malowniczą grupę: wspomnianych dwoch braci starszych (jak się okazało w rozmowie z Niu Jorku) i niżej podpisanego w - co zrobić - glanach oraz z plecakiem feldgrau :)
-
Wyjazd pro w glanach do Tczewa - cudnie to brzmi ;D
-
Na części oficjalnej trzeba się było nieco wyfraczyć - ale minimalnie :)
-
Na części oficjalnej trzeba się było nieco wyfraczyć - ale minimalnie :)
Może dlatego rozpoznali w tobie brata?
A może po pejsach? ;)
Tak, wiem...
-
Albo po hełmie ;)
-
Albo po hełmie ;)
Po hełmie także może być, ale pejsy chyba wystają spod hełmu?
-
Po hełmie także może być, ale pejsy chyba wystają spod hełmu?
Czasem owszem https://img.washingtonpost.com/rf/image_480w/2010-2019/WashingtonPost/2012/05/11/Foreign/Images/AP110109024130.jpg?uuid=NI0IdpubEeGewk3kPCNo5A
-
To raczej beret, a te pejsy...
Ale są inne ważne sprawy, nie może się to nie znaleźć u nas!
(https://img.joemonster.org/mg/albums/new/190514/04na_plasterki_.jpg)
Mam nadzieję, że tramwaj nie jest prowadzony przez Ofermę?
-
Wrocław?
Tak po pejsach przypuszczam?
A mnie interesuje, czy kol. Baader nauczył nowych znajomych poprawnie wymawiać nazwę miasta, z którego właśnie przyleciał?
-
Wrocław?
Tak po pejsach przypuszczam?
Dziwne, stojące pejsy? To chyba na cukrze?
-
Po okazaniu znajomemu rzeczoznawcy okazuje się, że jednak krakowskie.
-
Po okazaniu znajomemu rzeczoznawcy okazuje się, że jednak krakowskie.
Czyli to Kraków będzie zwracał mienie w tym wypadku?
-
Wielkiemu Hegemonowi, oczywiście?
-
Mem jednym zdaniem opisujący realia naszej (i nie tylko naszej) polityki. I to w zasadzie, którykolwiek temat nie zostanie podniesiony:
(https://www.wykop.pl/cdn/c3201142/comment_GEspXyyI1EugpCvLKiueMS19C8MeGft0.jpg)
-
Pojawiły się w mej pracy rowery wypożyczalne (firmowe, nie myliś z podobnymi co do zasad funkcjonowania rowerami miejskimi). Oczywiźcie rzecz godna pochwały, na plus i tu dyskusji żadnej nima, acz jak zawsze można nieco (życzliwie) poheheszkować z regulaminu. Np
Wypożyczający zobowiązuje się do nie używania roweru w celu wycieczek górskich, skoków, sztuczek kaskaderskich, wyścigów itp. oraz do nie wykorzystywania roweru do ciągnięcia lub pchania czegokolwiek, w sposób zagrażający bezpieczeństwu Wypożyczającego lub grożący zniszczeniem roweru.
Jasne że coś takiego w regulaminie być musi ale nie o to chodzi. Uaktywnia się wyobraźnia: morderczy nielegalny wyścig na trasie Mordorek - Plac Centralny z szerokim użyciem pompek jako broni improwizowanej to by bylo to!!
-
Jak Papa Królak...
Rozumiem, że w sposób nie zagrażający bezpieczeństwu Wypożyczającego lub grożący zniszczeniem roweru ciągnąć i pchać można, bo w regulaminie nie ma przeciwwskazań?
-
Jak Papa Królak...
Rozumiem, że w sposób nie zagrażający bezpieczeństwu Wypożyczającego lub grożący zniszczeniem roweru ciągnąć i pchać można, bo w regulaminie nie ma przeciwwskazań?
Nie grożący zniszczeniem roweru chyba.
Oczywiście, że można, wówczas rower w zasadzie stoi.
-
Jak się jednocześnie ciągnie i pcha to w zasadzie stoi, ale czy to nie grozi zniszczeniem?
-
To chyba zależy, jak szybko stoi? S:)
-
I w jakim kierunku!
Czy aby słusznym?
-
I w jakim kierunku!
Czy aby słusznym?
Jest odwrócony?
Dobre pytanie.
-
W jakim kierunku stoi. To elementarne pytanie przecież.
I wcale nie koniecznie tożsame z powyższym.
Czy stoi do przodu czy do tyłu? Tyłem do nas? Przodem? Bokiem?!?
-
A jak stoi tyłem, to sabotażysta! Może nawet stoi chyłem i tyłkiem?
-
Albo chyłkiem ;)
-
W tłumie korposzczurów podążających luźnymi hordami z pętli tramwajowej w stronę połykających ich, niczym wieloryb Jonasza, budynków rozmaitych firm, rozległo się przed chwilą naprawdę fundamentalne pytanie:
"Lepiej iść na lewo czy na prawo"?
Ba... któż to w dzisiejszych czasach może wiedzieć...
-
W tłumie korposzczurów podążających luźnymi hordami z pętli tramwajowej w stronę połykających ich, niczym wieloryb Jonasza, budynków rozmaitych firm, rozległo się przed chwilą naprawdę fundamentalne pytanie:
"Lepiej iść na lewo czy na prawo"?
Ba... któż to w dzisiejszych czasach może wiedzieć...
Co znaczy w dzisiejszych czasach? Ja ten dylemat musiałem rozstrzygnąć już w 1987 r!
-
Nadeszła wieść oficjalna iż ma nas odwiedzić Szef Szefów (choć nie Szef Wszystkich Szefów, to za niskie progi chyba jednak). Wzbudziło to niejakie zainteresowanie, na razie nie wyznaczono co prawda zespołu przypadkowych pracowników do rozmowy z ww. ale kto wie... Przypomniało mi się od razu, że już jedną taką wizytę widziałem w filmie ;)
-
Proszę, proszę. Lotnisko w Smoleńsku i do tego ładna pogoda! Przecież to oczywista prowokacja!
Teraz szef wszystkich szefów to chyba Putin?
-
Kawomat zepsuty od wczoraj. Bunt narasta...
-
Rozumiem, że herbata w saszetkach nie rozładuje napiętej sytuacji społecznej? A Herbata z mlekiem?
-
W takich dramatycznych okolicznościach polecam kopiko :D
(https://9.allegroimg.com/s512/01058d/b30d52a243bbad60c55dcef3c0c9/Cukierki-KOPIKO-100g-Kawowe-ORYGINAL)
https://www.frisco.pl/pid,9792/n,kopiko-cukierki-kawowe/stn,product
-
Na pewno nie na zęby? ;)
Dworuję sobie, bo aczkolwiek bardzo lubię kawę, to dwa razy w tygodniu, jak Fasiol parówki i obowiązkowo z czegoś takiego:
(https://www.eurobb.net/wp-content/uploads/2016/02/kawiarka.jpg)
Albo tak:
(https://www.elle.pl/uploads/media/default/0005/01/e11b1d170e0f52833ae7ddd15b9bc9cd104c67a2.jpeg)
-
W takich dramatycznych okolicznościach polecam kopiko :D
Tak tak, własnie ssę. Smokczę.
-
Przyszło mi na mejl - uwaga brzydkie słowo - zcancellowanie meetingu*).
Chwilę później przyszło ponownie to samo.
W efekcie meeting ma status Cancelled Cancelled.
Czy zcancellowanie unieważnia wcześniejszą cancellację czy też ją wzmacnia?
Oto problem godny filozofa. Chyba po prostu się przejdę i zobaczę...
*) Problem paskudnych naleciałości obcojęzycznych jest już omszały i spatynowany. Pamięta ktoś może wydanie "Pana Tadeusza" z komentarzami i przypisami pana Pigonia (nb fenomenalnymi)? Tam był przykład takiej ohydy (dla współczesnych tym czasom, teraz to nie razi za bardzo) z czasów napoleońskich (acz nie wiem do czego w poemacie się odnosił). Wiarus mówił: "wziąwszy detaszament z depotu i furgon z etapu wyruszyłem na rekonesans".
-
Może to tylko wyższa instancja (higher or upper? instance) potwierdziła konsolację, przepraszam, kancelację spotkania przez instancję niższą?
-
Wracając na łono polszczyzny - czy można się odwołać od takiego odwołanego odwołania?
-
Bądź potwierdzenia odwołania? Wszystko zależy od Trybunału Konstytucyjnego.
-
Ja tam bym od razu do Strazburga >:(
Tam trzeba długo czekać.
-
Tylko żeby nie było pomyłki jak w filmie "Jak rozpętałem II wojnę światową" bo można nie doczekać się odpowiedzi...
-
Tylko żeby nie było pomyłki jak w filmie "Jak rozpętałem II wojnę światową" bo można nie doczekać się odpowiedzi...
"Mistrzu, jaka to stacja?"?
-
Tylko żeby nie było pomyłki jak w filmie "Jak rozpętałem II wojnę światową" bo można nie doczekać się odpowiedzi...
"Mistrzu, jaka to stacja?"?
Chodziło mi o "Strasburg - Strasberg" :)
-
Tylko żeby nie było pomyłki jak w filmie "Jak rozpętałem II wojnę światową" bo można nie doczekać się odpowiedzi...
"Mistrzu, jaka to stacja?"?
Chodziło mi o "Strasburg - Strasberg" :)
I to dopiero była pomyłka!
"Do dupy z takimi zasiekami..."
-
Testują u nas system powiadamiania wiadomo o czym. Idzie kulawo. Przyszły dziś trzy naraz mejle że coś takiego się robi, domena dziwna, link ("Kliknij tu by potwierdzić") też... Jak przystało na dobrego korposzczura "czemprędzej" zgłosiłem jako podejrzany. Kilka godzin później nie bez pewnego zażenowania wyjaśniono że to jednak autentyk... I jak my mamy wygrać tę wojnę ... :P
-
Czy to oznacza, że złożyłeś samokrytykę?
-
To oznacza, że zastosowali wobec niego starą metodę zabezpieczeń treści, znaną jako "nie interesuj się".
-
Praca z domu rodzinnego stwarza nietypowe zagrożenia. Mnie dziś przegonił tutejszy Kogut (duża litera nieprzypadkowa, wyraźnie czuje się tu panem) , biała kotka Pani Kicia mruczała do mikrofonu podczas telespotkania tak wytrwale aż ogół zażądał okazania kota, natomiast kolegę w jego stronach rodzinnych indyk ukąsił boleśnie w... no nieważne zresztą.
-
Trzeba pamiętać o zasadach BHP, w tym odzieży ochronnej.
-
Niebezpieczeństwa zdalnej pracy? Dobrze, że większość dużych zwierząt gospodarskich znikła już z krajobrazu...
-
Niebezpieczeństwa zdalnej pracy? Dobrze, że większość dużych zwierząt gospodarskich znikła już z krajobrazu...
No bo to tak jakoś działa. Wyjść na chwilę na powietrze. Kot się przeciąga: pogłaskać. Pies się przymila: podrapać za uchem. Kogut patrzy niezbyt życzliwie: co chcesz bestio? Aua!!!
-
A indyki też masz? To uważaj ;D
-
Tak to jest, jak się nie wie, gdzie pogłaskać lub podrapać koguta.
-
A indyki też masz? To uważaj ;D
Dawno temu bywały u mnie hodowane indyki, mam do dziś spory sentyment do tych pierzastych dinozaurów. Pasałem je jak Sierotka Marysia gąski przy czym trzeba było uważać by czymś ptaków nie zdenerwować: role się wtedy odwracały i musiałem naprawdę szybko uciekać na najbliższe drzewo przed rozjuszonym, żądnym krwi stadem. Indyki wykazywały jednak pewne przywiązanie do swojego pastuszka. Pamiętam jak raz odnosiłem jakiś rachunek starszemu sąsiadowi i jak to zwykle bywa ruszyło ze mną towarzystwo w postaci psa, kocura i indora. Dwaj pierwsi grzecznie czekali natomiast indyk, po rozejrzeniu się w obcej okolicy, przylaniu dla przykładu kaczorowi który usiłował go uszczypnąć, następnie po kilku nieudanych próbach przepchnął się jakoś przez mały (dopasowany raczej do rozmiaru kur) otwór kurnika. Sąsiad usłyszawszy bolesne wrzaski i widząc uciekające kury był przekonany że to lis, jednak to indor zaprowadzał, by tak rzec, nowy ład.
-
Bardzo podoba mi się określenie "pierzaste dinozaury" :)
-
Bo to są dinozaury! Jak najbardziej legalnie!
-
Może indor robił w kurniku miejsce dla swojego pastuszka?
-
Bo to był indoor indor. S:)
-
Bo to był indoor indor. S:)
Przy okazji, native speaker, a w zasadzie native goolgot?
-
Przy okazji, native speaker, a w zasadzie native goolgot?
Nie wiem swoją drogą jak te ptaszyska to robią, ale zawsze gulgotają synchronicznie, wszystkie jednocześnie.
-
Przy okazji, native speaker, a w zasadzie native goolgot?
Nie wiem swoją drogą jak te ptaszyska to robią, ale zawsze gulgotają synchronicznie, wszystkie jednocześnie.
Ba, pytanie, czy nie naruszają praw autorskich googla? Chociaż, jak się zastanowić na tym, komu przysługuje pierwszeństwo użycia...
-
Temu, kto pierwszy zarejestruje. Myślisz, ze zdążyły?
-
Temu, kto pierwszy zarejestruje. Myślisz, ze zdążyły?
Ze względu na brak gotówki, indyki musiały chyba poświęcić trochę swoich rodaków na apanaże dla prawników?
-
Bo to są dinozaury! Jak najbardziej legalnie!
Chyba nie do końca. Był kiedyś - na fali radykalnych zmian w organizacji Ukladu Słonecznego - pomysł by zreorganizować i taksonomię, rozwiązać ptaki i włączyć je do gadów ale chyba do tego nie doszło.
-
To Pluton zawinił a indyka chcieli powiesić???
-
Jako rzecze Wikipedia:
"Birds are a group of feathered theropod dinosaurs, and constitute the only living dinosaurs. Likewise, birds are considered reptiles in the modern cladistic sense of the term, and their closest living relatives are the crocodilians. "
Włączyć ich nie włączono, ale tylko z powodów... mentalnych? Sentymentalnych?
To są dinozaury. A przynajmniej ich bardzo bliskie potomstwo.
Żeby było śmieszniej - nie ptasio a gadziomiednicowych.
Więc za każdym bliskim spotkaniem trzeciego stopnia z przedstawicielami lokalnego drobiu masz domowy Jurassic Park.
Tutaj historia o zygzakowatej ewolucji ptasio-dinozaurzej, od fachowcow, których znam na tyle dobrze, żeby im ufać:
https://www.pgi.gov.pl/aktualnosci/display/10511-tam-i-z-powrotem-czyli-nowa-historia-dinozaurow-i-ptakow.html
(https://zywaplaneta.pl/wp-content/uploads/2018/07/Dinozaury-drzewo-rodowe-550x474.png)
-
Często mówię do Marylki że jemy właśnie dinozaura.
-
Czyli, bardzo ostrożny wniosek jest taki, że wszyscy pochodzimy od ptaków oprócz części dinozaurów? Nie wiem, jak to wytłumaczyć Gonzowi, żeby nie miał depresji?
-
A Gonzo umie latać?
-
Teraz już trochę niżej.
-
Gonzo raczej z tych nielotów, choć kiedyś piłkę do kosza pakował.
A tymczasem w sklepie, długie, ale chyba warto przeczytać, bo sytuacja, jak i Hitchcocka.
(https://img.joemonster.org/i/upload/2020/04/demoty-436-210.jpg)
-
No najgorzej to się wcinać między flaczki a herbatkę...
-
Czyli, bardzo ostrożny wniosek jest taki, że wszyscy pochodzimy od ptaków oprócz części dinozaurów? Nie wiem, jak to wytłumaczyć Gonzowi, żeby nie miał depresji?
Jak czytasz na leżąco to przynajmniej odwróć monitor we właściwą stronę, bo chyba obrazek do góry nogami oglądasz.
-
Czyli, bardzo ostrożny wniosek jest taki, że wszyscy pochodzimy od ptaków oprócz części dinozaurów? Nie wiem, jak to wytłumaczyć Gonzowi, żeby nie miał depresji?
Jak czytasz na leżąco to przynajmniej odwróć monitor we właściwą stronę, bo chyba obrazek do góry nogami oglądasz.
Właśnie do tego nawiązuję...
-
Jest w mej luterskej korporacji taki wewnętrzny fejsbuk a tam trocę podobnie jak tu u nas: mniej i bardziej off topiki. Na jednym dyskutowane sąróżne gadżety z naszym logo ale często pojawiają się dygresje. Zacytować dosłownie nie mogę zatem przetłumaczmy:
Czy ktoś pamięta księgę pt "<nazwa Firmy> English", próbę uproszczenia dokumentów inspirowaną w oczywisty sposób przez "Simplified English"? Z całej listy pamiętam do dziś dwie definicje:
Ucho - część ciała człowieka. Stercząca ["protruding"] część.
Jedzenie - proces połykania stałych produktów odżywczych.
Jak dla mnie o ile definicja nr 2 jest OK to pierwsza powinna brzmieć:
Ucho - część ciała człowieka. Zawsze stercząca część.
-
Zawsze? A kłaść "uszy po sobie"?
-
I jak to odróżnić od nosa?
-
A od ramion i nóg?
-
Ręce i nogi ci zawsze sterczą? To jak zakładasz togę?
-
Mam rękawy, a dół rozpuszczam wolno.
-
A jak tam z praniem?
-
Będzie musiał się sam wyprać przed przyjściem do sądu?
-
Może dostaje ekwiwalent za pranie. Pytanie: togi czy mózgu...
-
Ależ się znęcacie nad biedną jedną literówką, chyba was poprało ;)
-
Ależ się znęcacie nad biedną jedną literówką, chyba was poprało ;)
A może poparło? ;)
Ja tam nie mam nic naprzeciwko, jak to mówią. Przecież wszyscy lubią się śmiać z prawników...
-
Fakt faktem ostatnio język prawniczo-urzędowy jakby się upraszcza i staje bliższy szerokiemu ogółowi.
-
Mela już wrzucała, ale takie kwiatki miło parę razy obejrzeć.
-
I, co gorsza, nie można liczyć na czujne oko autokorekty.
Podobnie, jak się palec omsknie przy pisaniu "stan zastany" a "T" jest podstępnie blisko "R"...
A o tym zresztą kol. Baader zdaje się pisał...
-
Wstrząsające, żeby nie powiedzieć przerażające. Wiedzieliście?
(https://img.joemonster.org/mg/albums/022021/main_35tajemnica_chrupi_cego_niegu.jpg)
-
A co najbardziej przerażające, to że to zasadniczo prawda...
-
W pierwszą rocznicę wysłania na czasem pseudo a czasem pracę zdalną (na dwa tygodnie...), serdecznie życzę wszystkim braciom-korposzczurom i siostrom korposzczy... szyżu.... dobra nieważne, wszystkiego dobrego w kolejnym roku tejże pseudopracy.
Czasem się swoją drogą zastanawiam co powstanie na miejscu po krakowskim Mordorku. Na 99.9% jakieś osiedle, miejsce fajne - z widokiem na dolinę Wisły...
-
Ja mam rocznicę za tydzień ;)
-
W pierwszą rocznicę wysłania na czasem pseudo a czasem pracę zdalną (na dwa tygodnie...), serdecznie życzę wszystkim braciom-korposzczurom i siostrom korposzczy... szyżu.... dobra nieważne, wszystkiego dobrego w kolejnym roku tejże pseudopracy.
Czasem się swoją drogą zastanawiam co powstanie na miejscu po krakowskim Mordorku. Na 99.9% jakieś osiedle, miejsce fajne - z widokiem na dolinę Wisły...
I mikroapartementy już są...
Nas też rok temu wysłano. Na dwa tygodnie. I od tamtego czasu, z niewielką przerwą, nic się nie zmieniło.
Nadal nas wysyłają na dwa tygodnie. Co dwa tygodnie.
-
Wstyd się w tak zacnym towarzystwie przyznać, że ja w zasadzie normalnie pracuję? Sądy, klienci, spotkania. No, może trochę więcej wideokonferencji.
-
No proszę. Koledzy z pewnej krakowskiej korporacji (nazwy firmy wspierającej lokalną piłkę kopaną nie wmienię) wrócili.
To znaczy wróciło 40% i siedzą rzadko, niczym kukurydza sadzona przez konsumenta wody ognistej.
Wrażenie ponoć dziwne. Nagminnie zdarza sięzastanawianie: "Zaraz to jakiś nowy... a nieeee! Toż to kolega X który schudł / utył / wyłysiał, no jak tam stary! A przepraszam, pomyliłem cię z kimś".
No i nie ma to za bardzo sensu. I tak trzeba się "zdzwaniać" z pozostałymi 60%...
Ale i tak zazdraszczam trochę...
-
U nasz w piątek około południa mail od kierownictwa: Zarząd postanowił od poniedziałku zakończenie pracy zdalnej! Hop siup i już ;)
-
U nasz w piątek około południa mail od kierownictwa: Zarząd postanowił od poniedziałku zakończenie pracy zdalnej! Hop siup i już ;)
To niech zarząd wraca do pracy.
-
W mej korporacji istnieje fotogrupa. Można wrzucić dowolną fotkę byle wykonaną samodzielnie. Tak się składa ze chińska kamerka nastawiona na wsi na dziki które przychodzą i ryją złapała zająca stojącego słupka (dzików tym razem nie było, był jeszcze lisek - chytrusek). Dialog pod fotką:
- [Pan Hindus] Czy to jest młody kangur?
- [Koleżanka z PL] No raczej nie, zresztą zobacz oznaczoną temperaturę: -8 st C. To zając.
- [PH] Pierwszy raz widzę żeby zając chodził na dwóch nogach.
- [KzPL] Zdarza im się to często; nie chodzą ale stają w ten sposób nasłuchując.
No ale nie wiem czy przekonała PH....
-
Może trzeba było powiedzieć, że to nowy rodzaj słupków przydrożnych?
-
No, jako Hindus to ekspertem od kangurów pan też nie jest...
-
Może od tygrysów? I to nie szablozębnych.
-
A u nas w korpo nowe rozdanie - będzie nas teraz strzegł Maniakalny Tropiciel! Skończy się forumowe rumakowanie w tzw. wolnych chwilach, zresztą wolne chwile też będą zabronione..
-
Skandal, od kiedy?
-
Od lada moment...
-
Od lada moment...
O horror, o science fiction, że zacytuję Ketlinga. Ale z telefonu będziesz mógł z nami pisać?
-
Może telefony będą "na bramie" zostawiać?
-
Służbowy nie ma wejścia w świat forumowy a prywatny... zobaczymy, może będzie działał w toalecie ;)
-
Służbowy nie ma wejścia w świat forumowy a prywatny... zobaczymy, może będzie działał w toalecie ;)
O! Zamiast pisać na ścianach w stylu "kierownik jest gupi", napiszesz coś na forum!
-
Toż to zgroza! Dawno nie widziałem tak mrożącego krew w żyłach mema:
(https://img.joemonster.org/i/upload/2022/04/040-ten-gosc-to-zakala-wszystkich-lekarzy-jak-mozna-tak-wypisywac.jpg)
-
No. I jak to ma farmaceuta przeczytać?
-
Powiedziałbym, że to jest recepta z charakterem.
-
A u nas w korpo nowe rozdanie - będzie nas teraz strzegł Maniakalny Tropiciel! Skończy się forumowe rumakowanie w tzw. wolnych chwilach, zresztą wolne chwile też będą zabronione..
Też się pojawił u nas taki dodateczek do przeglądarek.... Niby nic ale wiadomo; ORMO czuwa... No ale cóż: dodatek jak dodatek; bez zezwolenia w trybie porn... to znaczy przywatnym i on nec Hercules a że praca na wieki wieków zdalna to jakby jednak itam jakoś działał - w tle do celów forumowych i nie tylko mruczy niczym kot Przybysz stary ale nadal jary tzw blaszak...
-
Nasz tropiciel jest na wyższym poziomie, windowsowym, weryfikuje jakie aplikacje używasz, w jakim czasie a i oczywiście gdzie zaglądasz jakąkolwiek przeglądarką. Podobno bo jeszcze nie mam, póki co nie może się do mnie przedrzeć przez vpn ;) Ale najpóźniej w maju już nie będzie zmiłuj bo wracamy do biurek...
-
Czy oni nie chcą robić nam rodziny?
Bo o rozpiciu już nawet mowy nie ma...
-
Następny krok będzie taki?
-
To raczej krok w kierunku większej integracji :)
-
Zalatuje protestantyzmem..., przecież oni nie tylko ślepi się rodzą, ale i nie mają nic do ukrycia?
-
Wszystko już było... Zdjęcie zrobione na lotnisku w Balicach w 2019. Od razu poczułem że jestem w domu!
-
To na pewno toaleta dla ojca z synem ;)
-
No, w Baranowie na razie jeszcze nawet sławojki nie ma, można się, ekhm, integrować po krzakach.
-
To na pewno toaleta dla ojca z synem ;)
Po co te uprzedzenia, a może matki z córką? ;)
-
Tak się złożyło że pojechałem wiernym rowerrem do Nowego Wspaniałego Biura.Nie ukrywam że zwabiły mnie trochę korpofilmiki pokazujące jak będzie WSPANIALE i jakie niezwykłe ficzury znajdą się po pseudopowrocie w miejscu pracy. No i tak łażę, ludzi mało, te same biurka tylko dużo więcej (przy okazji upchano dwa budynki w jednym). Nic nowego. Zapytałem nielicznych kolegów co oni na to. I padło pytanie:
- No jak to. A widziałeś już Budkę?
Miałem niebezpodstawne wrażenie że jestem wkręcany ale nie; zostałem zaprowadzony w wąski, biegnący po obwodzie budynku korytarz-przejście. Zawsze dało się tamtędy obejść budynek ale to przeszłość. Teraz przegradzała go rzeczona Budka.
Tak mogłaby wyglądać budka telefoniczna z jakiegoś Cyberpunka / Retrofuture. Drzwi, lampka, stolik, opływowe kształty, ekran dotykowy.
- No wejdź! Zachęcali koledzy.
Ta, jasne. A jak ten wentylator wyssie mi powietrze? No ale nie wypadało okazywać strachu. Ekran ożył pod dotykiem; próbowałem wpisać "Tarnów" ale albo opcji teleportacji nie ma albo nie umiałem jej uruchomić. Może to i lepiej bo a nuż wyszedłbym z Budki na jakiejś planecie z błękitnym i czerwonym słońcem czy np w Krakowie ale w 1380?
W każdym razie robi wrażenie. Budka jest od południa więc bardzo się nagrzewa. Myślimy o posadzeniu w niej krzewów kawy ale to trochę później.
-
Ładnie napisane, ale czy już wiadomo do czego dana budka służy? Może chociaż robi ping?
-
Ładnie napisane, ale czy już wiadomo do czego dana budka służy? Może chociaż robi ping?
Teoretycznie można się tam zamknąć i prowadzić rozmowę, odcinając się od gwaru na zewnątrz.
-
Teoretycznie można się tam zamknąć i prowadzić rozmowę, odcinając się od gwaru na zewnątrz.
A zapachy nie przeszkadzają?
-
Może to jest budka dla palących?
No i podstawowe pytanie - ile wejść/wyjść ma budka? Czy da się wejść z jednej strony i wyjść z drugiej?!
-
Może to jest budka dla palących?
No i podstawowe pytanie - ile wejść/wyjść ma budka? Czy da się wejść z jednej strony i wyjść z drugiej?!
Dobre pytanie. Chyba tak acz pewności nie ma póki co.....
-
Sprawdzić, czy nie T.A.R.D.I.S.
-
Sprawdzić, czy nie T.A.R.D.I.S.
Tylko, czy to nie za duże ryzyko?
A właśnie, aparat telefoniczny jest?
-
A na kartę czy monety?
-
A na kartę czy monety?
A co ci zostało?
-
Żetony!
-
Przeurocze haiku jakie nadeszło wczoraj w powodzi maili. Poeta wyraża swoje nastawienie wobec wszechświata i nieskończoności:
próbuje zrobic <anonimizacja>
ale ktoś ewidentnie mi przeszkadza
i próbuje ładować swojego dumpa
tak to ja nigdy tego nie zrobie
-
Rzeczywiście ciekawe, ale czy to nie jest coś mocno informatycznego? Co to jest dump?
-
Co to jest dump?
W pewnym uproszczeniu całe oprogramowanie pewnego urządzenia; troche jakby zaktualizować domowy komputer ładując na dysk jako jedną całość nowy system i wszystkie programy.
-
Co to jest dump?
W pewnym uproszczeniu całe oprogramowanie pewnego urządzenia; troche jakby zaktualizować domowy komputer ładując na dysk jako jedną całość nowy system i wszystkie programy.
Przerażające, ale to nie jest siła nieczysta? ;)
-
Przerażające, ale to nie jest siła nieczysta? ;)
Czasem wydaje mię się że i owszem :)
-
Anonimizacja jest jeszcze straszniejsza!
-
Brakuje na początku Zachodni wiatr spienione marszy fale...
-
Brakuje na początku Zachodni wiatr spienione marszy fale...
Ja znam: "Kołysał nas zachodni wiatr i ląd gdzieś za rufą został..."
-
Cholercia niedobrze. W środę ma się zjawić z niezapowiedzianą i zaskakującą wizytą delikwent z Samej Wierchuszki. Zaszła zatem potrzeba znalezienia Przypadkowego Robotnika z którym będzie mógł pa duszam porozmawiać, o zmianach, życiu i całej reszcie.
No i niestety. Dobrze się domyślacie.
W sumie nie wiem. Pociągnąć dla kurażu z piersiówki czy nie?
-
Jeśli to jedyny problem to ja bym pociągnął ale zostaw trochę dla niego ;)
-
Kanapkę przewidzieliście?
-
Z pociąganiem trzeba uważać, żebyś z bańki nie pociągnął. Oczywiście przez roztargnienie...
-
Dobrze, że ponoć z Odrą lepiej...
(https://img.joemonster.org/images/vad/img_65214/59ed56c036be38cb88d546eed739ca56.jpg)
-
To tylko żywe (?) świadectwo tego, że służba zdrowia potrafi i takie przypadki ogarnąć.
-
Można na to spojrzeć i odwrotnie. Czasami nawet służba zdrowia jest bezsilna. S:)
-
Ale zobacz - wygląda jak nieboszczyk, a chodzi. Nawet czasem coś powie.
-
Zombie, archetyp.
-
Przyszli ludzie na opisywaną tu Kanapkę, zjechali się tacy co półroku ich nie było, integrowali się... a tu dwa dni poźniej kolega dzwoni że ma Wiadomego Wirusa. Ciekawe że obecnie nikogo to nie rusza. Podejście naczalstwa jest takie: "no ma to ma, zdrowia zyczymy". A był czas że po wykryciu że ciocia znajomego jednego z pracowników MA, to cały budynek dezynfekowali....
-
A nie wołali od razu xiędza?
U nas nie dezynfekowali, bo nas nie stać. Ale jak tylko jedna matka zgłosiła cień podejrzenia, że jej bombelek widział się z kimś, kto widział wirusa, to cała klasa won na zdalne.
Dlatego mielim prikaz, żeby jako kadra natentychmiast przy pierwszym kichnięciu też testy robić. I meldować o wynikach, bo jeśli nie daj Boru pozytywny, to bywało, że pół szkoły won. Co ciekawe, polonista miał zdecydowanie mniejszą siłę rażenia od Pani Od Plastyki (bo polonista to trzy, cztery klasy, a tamta całą szkołę naucza).
Teraz to już pies z kulawą nogą się nie interesuje co mi dolega.
Wszyscy z niepokojem (a może nadzieją?) wpatrują się w termometry pokojowe...
-
Bo teraz najgorszy wirus to nie COVID, a ten, co węgiel zżera.
-
Tja, Czesi już przewidują, że ich zimą nawiedzi nowa mutacja -aniKoruna!
-
Gdzieś mieliśmy wątek o liczeniu baranów, ale bałem się liczyć...
(https://vader.joemonster.org/upload/roq/l_1977071fbae6e36aaaa.jpg)
-
Poznaję, to ekipa od baranka Shauna! Był taki odcinek, ale zdaje się po pizze poszli...
-
Był ale jakieś te baranki do misiów bardziej podobne...
-
Takie są pewnie najbardziej niebezpieczne!
-
To pewnie ta, no, minimikra...
-
Złożywszy cyrografy rezygnacji z licznych fruktów dostępnych w OFE Dwa zaokrętowaliśmy się dziś do windy. I winda utkła. Nastroje były dobre, SOS udało się nadać po około 10 minutach uważnie przeczytawszy instrukcję komunikatora awaryjnego na ścianie (na początku wydawało się że jest jednokierunkowy ale po pewnym czasie ktoś odpowiedział i zapewnił że pomoc w drodze). Co logiczne, czas skracalismy sobie opowiadaniem co straszniejszych horrorów. Pojawił się pomysł by jak w licznych filmach wypchnąć górne panele i wyjść na dach (oczywiście jak na tychże filmach koleżanka w sukience przodem!)... W końcu trochę rozmontowawszy windę drzwi otwarto i oczom naszym ukazała się ekipa ratunkowa w sile 7 osób w tym i bardzo przejęte incydentem wyższe szarże. Zapytano cz nie odnieśliśmy obrażeń, zaś pan ochroniarz wręcz chciał poczęstować lykiem z własnej piersiówki (był to oczywiście prosty podstęp, w pracy wszak pić nie wolno). Pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło mimo że w akademiku dopuszczalna ilość osób w windzie potrafiła być przekroczona pewnie i z 8x.
-
A ja od razu wyobraziłem sobie Baadera jak się wspina szybem windy niczym John McClane.
-
A mi się odrazy skojarzyły statystyki, z który wynika ponoć, że w windzie ginie tylko jedna osoba na milion...
-
A ja sobie wyobraziłam Pana Ochroniarza z baryłką jak u ratunkowego bernardyna...
Pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło
Znaczy pierwszy raz kolega w windzie utkł? Czyli zakładam, że wychowywał się kolega w domu bez windy. Ja tam nie pomnę, ile razy "oferta ZREMBu zawsze na czasie" zatrzymywała się znienacka wpół piętra. Chyba nikt tego nie liczył, traktowaliśmy to jako element codzienności. Zresztą przeważnie po jakiejś chwili nerwowego wciskania guzików jechała dalej.
Tylko przemyślnych środków komunikacji ratunkowej nie było i trzeba było czekać na sąsiada. A w międzyczasie kontemplować, czy po odblokowaniu drzwi bardziej się będzie opłacało podciągnąć do góry na ósme, czy zsunąć na dół na siódme...
-
Ja także bez takich doświadczeń. Moze teraz, jak zamontowali nam w końcu windę w bloku?
-
Serio?!?
Ja myślałam, że to każdy tak ma i ogarnięcie windy to jak ogarnięcie nocnika - wszyscy to przechodzili i, owszem, zdarzały się wypadki.
No dobra, ale ja długo myślałam, że każde miasto składa się z rynku z renesansowym ratuszem, nad którym góruje zamek albo twierdza, ma gotycki most z barokowymi rzeźbami i takiż kościół z również barokowym wystrojem klasy Michała Klahra Młodszego.
Dopiero jak człowiek trochę świata zobaczył... Zwłaszcza przeprowadzenie się na Mazowsze (żeby nie powiedzieć - na wschód) otworzyło oczy.
-
Po wnikliwej analizie potwierdzam, że w naszym domku jednorodzinnym nie było windy.
-
A gotycki most z barokowymi rzeźbami?
-
No dobra, ale ja długo myślałam, że każde miasto składa się z rynku z renesansowym ratuszem, nad którym góruje zamek albo twierdza, ma gotycki most z barokowymi rzeźbami i takiż kościół z również
Nach West tak to wygląda ale jest i pewien wyjątek. Bardzo mnie zaskoczyła - oprócz powyższych - obecność licznych morskich motywów w Hirschbergu (skądinąd przepięknym mieście). Już to fontanna z Neptunem, już to dom pod okrętem (poluję na nie namiętnie do Archiwum Morskiego w MSiO) już to wreszcie wielki model żaglowca w oknie którejś kamienicy...
Dopiero jak człowiek trochę świata zobaczył... Zwłaszcza przeprowadzenie się na Mazowsze (żeby nie powiedzieć - na wschód) otworzyło oczy.
To ja w ramach lokalnego patriotyzmu serdecznie zapraszam do Biecza. Niby wschód a mają to wszystko... dobra, mostu w sumie nie, ale reszta klasy najwyższej; fara z obrazem wielkiego Leonarda... No OK, ucznia tegoż ale jednak, mury, baszty, ratusz z wieżą (zaliczyła w XVI wieku fail i sama z siebie się zawaliła ale teraz raczej postoi), dwa muzea z czego jedno - aptekarstwa - z licznymi nawiązaniami do Świata Dysku (np suszona żaba, w sam raz na tabletki) a zamek... Paaaanie, zamek to został za Jagiełły rozebrany jako przestarzały, tak że ten :P Zresztą na tymże zamku Konrad Mazowiecki podpisał deal z Krzyżakami; szkoda w sumie ze go coś po drodze z Mazowsza nie zjadło bo historia potoczyłaby się zupełnie inaczej!
-
W Bieczu? Jak mniemam tym?
Przed wiekami, w średniowieczu,
(z dawnych wiemy to traktatów)
W podkarpackim mieście Bieczu
Utworzono szkołę katów.
Taka szkoła to unikat
Bez najmniejszej konkurencji:
Na jej czele Magnifikat
Stał zamiast Magnificencji.
A że miły i wesoły
Zawód kata był w tych czasach,
Przyjeżdżała więc do szkoły
Studenterii cała masa.
Co dzień trwały tam zajęcia
Intensywne niesłychanie:
Tu, powiedzmy, jakieś ścięcia,
Tam, powiedzmy, przypiekanie,
Ten świdruje, ów wyłupia,
inny amputuje saczki,
Jeszcze inny się wygłupia,
Tak jak wszystkie w świecie żaczki...
Ale czasem rzedną miny,
Drżą najbardziej nawet dzielni,
Gdy nadchodzą egzaminy
I kolokwia w tej uczelni.
Już profesor dał zadanie
Z wdziękiem i z dezynwolturą:
- Student Dreptak! Wasz skazaniec
Ma się przyznać że jest kurą!
Stęka Dreptak biedaczyna,
Co naprosi się i naklnie,
Ponaciąga, popodrzyna,
Nim skazaniec wreszcie gdaknie...
To też żadne Alleluja,
Bo docenci wybrzydzają:
- Słabo Dreptak, ledwie trója,
U Trypućki gość zniósł jajo!
Idą studia, że aż warczy,
Przykładają się studenci:
Tu coś jęczy, tam coś charczy,
Owdzie czka, gdzie indziej rzęzi...
Jedni już przy doktoratach,
Inni znów przy zaliczeniach,
A nowicjusz dziarsko zmiata
Palce od nóg po ćwiczeniach.
Wreszcie dyplom, przydział pracy,
Pasowanie ostrzem miecza,
Ech, rozpierzchną się chłopacy,
Pójdą w świat z pięknego Biecza!
Lecz kat z katem
Jak brat z bratem:
Zawsze katu kat pomoże,
Chatę znajdzie mu i szatę,
Chleb, herbatę,
Miękkie łoże,
Kat da katu flaków, makat,
Katamaran, Kaśkę, fiata,
A gdzie etat kata vacat,
Tam na etat pchnie kat kata,
Nas też wepchnął nasz przyjaciel,
Lecz żal mamy do faceta,
Bo kat u nas na estradzie,
To nie kat, lecz katecheta!
-
No co, piękne tradycje!
Nach West tak to wygląda ale jest i pewien wyjątek. Bardzo mnie zaskoczyła - oprócz powyższych - obecność licznych morskich motywów w Hirschbergu (skądinąd przepięknym mieście). Już to fontanna z Neptunem, już to dom pod okrętem (poluję na nie namiętnie do Archiwum Morskiego w MSiO) już to wreszcie wielki model żaglowca w oknie którejś kamienicy...
To był swego czasu powszechny symbol... handlu. Jak kamienica pod okrętem, to kupiec i to kolonialny zapewne.
To ja w ramach lokalnego patriotyzmu serdecznie zapraszam do Biecza. Niby wschód a mają to wszystko...
No przecież to nadal Mitteleuropa.
Jest taki obszar, zupełnie się niepokrywający ze współczesnymi granicami, gdzie wszędzie się czuję, jakbym daleko od domu nie wyjechała. Nie wiem czemu ale już od wieży wiejskiego kościoła widzianej na horyzoncie wiem, że nadal jestem u siebie.
A na Mazowszu to nawet nie w każdej wsi jest kościół. Co też mnie zdziwiło. No ale tu nie było potrzeby wdrażania kontrreformacji.
-
Ciekawe, czy chociaż interesująca praca i młody, dynamiczny zespół?
(https://img.joemonster.org/images/vad/img_67101/98dcd1f8b3329c5833e1571819403055.jpg)
-
Pojawiła się u mnie ankieta nt benefitsu pod hasłem "opieka nad pupilem". Proponowane pakiety - PIES oraz KOT.
Jak słusznie zauważył kolega jest to czystej wody GATUNKIZM. A wonsz? A tarantula? Powiedzmy zresztą, że to przypadki skrajne ale taka np świnka morska to (nomen omen) pies?!
-
A pajonk?!
-
A kret?
-
A to takie pińcet plus?
-
Chyba nie "babcine"?
No dobrze, a jakie są serwituty tego pakietu?
-
No dobrze, a jakie są serwituty tego pakietu?
W pakiecie max to obcinanie pazurów, toaleta uszu - sam bym poszedł.
-
Chaliera, a ja muszę sam dbać o higienę uszu?
-
Ale chociaż obcinanie pazurów masz w pakiecie rehabilitacji kostki?
-
Ta, tego nawet pakiet Medicover nie obejmuje.
-
Takie tam, branżowe.
-
Grzegorz mówi, że jako żywo.
-
Żywych za dużo tu nie widać, ani żwawych. Jednak mówię na czuja, bo się nie znam.
-
Zapanowało poruszenie, ba nawet lekka nerwowość, mają się bowiem u nas w pracy wybrać na łowy AUDYTORZY. Odbywają się szkolenia przypominające to oi owo... A mnie śmiech lekki w duchu ogarnia. Przypominają się bowiem dni chwały, kiedy to pięć prac nazad samowtór wychodziliśmy naprzeciw chytrym audytorom medycznym i to zagranicznym (ale w sumie to bratankowie byli, więc nie tak źle), potykać się za Włascicieli, Prezesa i Dyrektywę MEdyczną MDD 93/42 Grupa IX!!! :P
-
Jeśli nie są to AUDYTORZY ze Świata Dysku, to jest nadzieja.
-
Tylko prawnikom od razu głowy nie zawracajcie!
-
Jeśli nie są to AUDYTORZY ze Świata Dysku, to jest nadzieja.
Albo dementorzy!
-
Albo destruktorzy?
-
Kolega otrzymał taki mail (pierwsze słowo nazwiska pozostało, reszta zmieniona ale tak by mniej więcej utrzymać brzmienie):
Ticket ABC-123456 has been assigned to Kota Gabarhambacka Durhambabacka
I skomentował: ja wiem, że pisownia nazwiska to cośco się dostaje i jest. Ale jak to zobaczyłem to doznałem lekkiego zwarcia: jak to czyjś kot ma się zajmować naszym tiketem?
-
A ja jestem w szoku, gdy przeglądając wyciągniętą z lochów pewną Kronikę znalazłem taki oto artefakt, na foto. Może to i do czeskiego wątku by się nadawało ale... to jest ewidentnie z życia korporacji, mojej korporacji!
-
Ja postuluję żebyśmy przywrócili nazwy ocen vyborny i chvalitebny!
To coś powyżej celującego?
-
A, i to było szkolenie na Operatora Maszyn Biurowych!
-
Brawo! Zdała pani i w nagrodę może obslugiwać Aritmę :)
-
No nie wiem, nadal brak mi wiedzy czym się różnią w kompetencjach derovac i opakovac.
Za to określenia T-710 czy T-140 brzmią nieco niepokojąco, przywołując na myśl Terminatora bynajmniej nie z internatu...
-
Ja postuluję żebyśmy przywrócili nazwy ocen vyborny i chvalitebny!
To coś powyżej celującego?
Chvalitebny to chyba tylko 4...
-
O ileż lepiej brzmi, niż generyczny "dobry". Zwłaszcza w dobie chwalenia wszystkich za wszystko i obligatoryjnego "umożliwiania osiągnięcia sukcesu".
-
No właśnie postawmy jasno trudne pytanie, jak dobry to może być (3)?
-
No przecież trzy to dostateczny. A piętro niżej ulęgałek o nazwie "dopuszczający", który zastąpił nie dość pozytywnie brzmiący "mierny".
Oczywiście pamiętamy cytat z klasyka: Bardzo dobrze, bardzo dobrze... Dostatecznie!
-
Tymczasem, zrobiłam jak to się mówi risercz i...
To na pewno o obsługę maszyn biurowych chodzi?
https://www.aritma.cz/
-
Zostawiając na chwilę piłkę, nawet czeską, na boku, ja się nie zgadzam, żeby dobry to była trója! To wypacza system wartości! A nawet wywraca!
-
Tymczasem, zrobiłam jak to się mówi risercz i...
To na pewno o obsługę maszyn biurowych chodzi?
https://www.aritma.cz/
Na pewno, tylko wtedy jeszcze internetu nie było. No i Czechosłowacka...
-
Może zaczynali od zera?
-
A zero to dostateczny?
-
Napisałabym optymistycznie "rokujący".
-
Pisząc "zero" nawet nie pomyślałem o polityce, a taka konstatacja zupełnie zmienia nam skalę ocen?
-
To zero chwilowo chyba nie rokuje?
-
Na razie jeszcze rokuje i w Sejmie i w ministerstwie...
-
TE zero?! Jątrzy jak zwykle...
-
A matematyce? Tam zero też jątrzy? Kilka zero na koncie więcej i awantura gotowa...
-
Najgorzej, jak TE zero dzieli...
-
Oj tak, a to tego zera najbardziej ulubione działanie.
-
-
Bardzo dużo miejsca a nogi w tym muzeum.
-
No nie wiem, czy pani by przeszła ten casting:
-
To już zakrawa na wątek zaćmień zawodowych, ale TA pani, chyba nie mówiła o pracy?
(https://img.joemonster.org/mg/albums/122023/main_09l4_ale_to_tak_nie_dzia_a.jpg)
-
No i bęc. Idzie nowe, panie idzie nowe. Otóż:
* Od końca stycznia mamy się meldować 1x w biurze na naszym Mordorku, zaś...
* Od końca kwietnia już2x.
Miała być stosowana najpierw marchewka a potem kij, ale z braku marchewki pozostała metoda "dobre słowo i kij" :)
No i teraz tak: 1x to własciwie byłem zawsze. W lecie to rowerowałem niemal codziennie. Ale... ponoć jest plus minus tyle Strrrasznego Wirrrusa co w 2021 a wtedy kładziono nam łopatą do głów: NIE WYCHODŹCIE Z DOMU BO UMRZECIE ZARAZ ZA PROGIEM. To wobec tego pojawia się pytanie: kiedy rzeczywistość rozchodziła się z tymi sugestiami? Wtedy czy teraz?
-
Rety, czy ja dobrze rozumiem, że każą Ci chodzić do pracy i w tej pracy bywać?
-
Rety, czy ja dobrze rozumiem, że każą Ci chodzić do pracy i w tej pracy bywać?
To pierwsze, w pracy bowiem bywam i tak. W sensie podłączam się i mózg mój staje się częścią korporacyjnego superumysłu. Takim malutkim aksonkiem ale zawsze :)
-
U nas też się szykują zmiany, nowe prezesy, nowe zasady zdalnej... Za parę dni wam opowiem :)
-
A ma to bywanie jakiś głębszy sens? Poza wyrwaniem zada z fotela dla zdrowotności?
-
O, i to jest dobre pytanie! Może chodzi o piątki? Bo jaki sens ma zdalny piątek? Fasiol nie miałby się z czego cieszyć.
-
Dobrze, że nie trzymają na klatce beczek z wodą, przynajmniej zimą. A czy nasz stary dowcip o temperaturze w środku i na zewnątrz dotyczy klatki schodowej?
(https://img.joemonster.org/i/upload/2024/01/290-.jpg)
No i niektórzy twierdzą, że na klatce jest zimno bo nie ma dywanów na ścianach.
-
Można teraz bezkarnie bazgrać i sprayować po ścianach. Na przykład CHWDP, P jak Putin oczywiście.
-
Znowu ktoś drzwi otwarte zostawił, no co za ludzie.
-
Znowu ktoś drzwi otwarte zostawił, no co za ludzie.
"A drzwi w domu nie majo?"
Niektórzy twierdzą, że jedno z niewielu zdań w języku Majów, które przyjęło się w Europie.
-
No i niektórzy twierdzą, że na klatce jest zimno bo nie ma dywanów na ścianach.
Z takimi tekstami o podbojach jak na democie to bym w sumie był ostrożny. Wiele jest bowiem na świecie państw, które chętnie innych od różnych bogactw wyzwalają. Ba - znam nawet jedno kieszonkowe mocarstwo które dość długo wierzyło we frukta niesamowite płynące z wyzwalania kraju nad Eufratem... :P
-
Trudno się dziwić, przecież wyzwalanie innych od bogactwa jest od zawsze jednym z głównych źródeł bogactwa. Można napaść na bank albo na Kuwejt, albo na bank na Kuwejt.