A ja pamiętam hotel "Sputnik" we Lwowie, rok 1999, gdzie windą można było jechać tylko w górę, w dół jedynie schodami. Pamiętam bunt koleżanki, z którą odwiedzaliśmy wtedy centrum badań wojskowych i kosmicznych "Proton" i która wymusiła na windziarzu zjazd w dół z walizką. Nam Lachom zawsze fanaberie w głowie...