Autor Wątek: Odcinek nr 19 czyli Dziadek Dziewiętnasty  (Przeczytany 2539 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3839
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odcinek nr 19 czyli Dziadek Dziewiętnasty
« dnia: 03 Lutego 2009, 00:01:52 »
Jubileuszowy czyli dwudziesty - w uogonkowianiu


Grzegorz: Zobacz Marylo jak mu przyłożył tą piłą łańcuchową! Pryskający mózg zalepił mu całe oczy i pobrudził koszulkę gimnastyczną, a kawałek czaszki wpadł do akwarium. Patrz! pomimo urwanej nogi ma jeszcze siłę rzucić krzesłem!

Maryla: Fajnie, ale nie wiem dlaczego nie użył czegoś prostszego: siekiery albo zbitej butelki. Gdy wcześniej mordował tą garbatą staruszkę za pomocą widelca, było to bardziej widowiskowe. Ja na jego miejscu podpaliłabym jeszcze samochód, obie stacje metra i wysadziła w powietrze pocztę i stację benzynową.

Grzegorz: Ale wy jesteście ciemni. Gdyby wysadził pocztę to można by było posadzić go o terroryzm i dopiero wtedy miałby kłopoty. Za te kilka moherowych staruszek, metro i stację benzynową może ewentualnie dostać najwyżej dwa lata w zawieszeniu, ze względu na niską szkodliwość, a i to dopiero wtedy gdy udowodni mu się szkodliwość tego czynu.

Maurycy: W tym wypadku zgodziłbym się z mamą, że użycie siekiery byłoby tu bardziej wskazane, a jednocześnie byłbym całkowicie przeciwko podpaleniu stacji benzynowej, bo paląca się benzyna wpływa niekorzystnie na klimat ziemski. Powoduje topnienie lodowców na Antarktydzie, a co gorsza musiałby zapłacić wysoką karę za wytworzenie dodatkowej ilości dwutlenku węgla nie objętego limitem na bieżący rok.

Grzegorz: Widzę Maurycy, że wyrabiasz się intelektualnie i dbasz o swój publiczny wizerunek. Dbałość o limit przyznanych zanieczyszczeń atmosfery to sprawa dla mediów prestiżowa, a wiec powtarzaj mantrę jak najczęściej. Nie wątpię, że w końcu ktoś cię doceni i napisze o tobie artykuł. Może nawet w jakiejś popularnej popołudniówce... Taki artykuł to pierwszy krok do zrobienia błyskotliwej kariery politycznej.

Dziadek Jacek: Czy wam wszystkim, baranim głowom naprawdę odbiło? Kurteczka, nie moglibyście trochę przyciszyć ten telewizor, bo te głośne jęki i krzyki nie pozwalają mi zasnąć, choć jest już czwarta nad ranem. Wkładałem sobie do uszu watę, ale to niewiele pomogło Skończył się już ten 789 odcinek "Rambo - masakra w przedszkolu" czy jeszcze nie?

Maryla: Ponad stuletnim starcom nie potrzeba aż tak wiele snu, a wiec lepiej niech nam ojciec nie przeszkadza wypoczywać po ciężkiej, wyczerpującej pracy. Wiesz co Grzegorzu, ale ja czegoś tu nie rozumiem. Najprawdopodobniej tak wzruszające filmy jak "Rambo-masakra w przedszkolu" czy nawet romantyczny " Gwałciciel kotów", powinny być nadawane we wcześniejszych godzinach. Przyszło mi właśnie do głowy, że to jest nie w porządku aby TVN nadawała lektury szkolne o tak późnej porze. Przecież każdy dziesięciolatek powinien jednak spać w nocy.

Grzegorz: Nie przesadzajmy, bo to i tak nie jest istotna sprawa, tym bardziej że po obejrzeniu takiego odcinka naprawdę trudno potem zasnąć.
Dziadek . Masz rację, ze spania i tak nici, bo się całkiem przez te wycia i krzyki rozbudziłem. Chciałem przy okazji powiedzieć wam coś ważnego ale jak widzę wy jesteście bardzo zajęci. A zresztą to wasza sprawa. A co mi tam.

Maryla: Niech ojciec nie będzie taki tajemniczy, tylko szybko mówi co mu leży na wątrobie.

Dziadek Jacek: Nie i jeszcze raz nie. Możecie mnie sobie raz na zawsze wybić z głowy, że wam to powiem! W niezapomnianym roku 1905 ostrzegał mnie przed wami mój najlepszy kolega Sebek Sewastopolski i jak widać miał świętą racje. Trzask prask i po wszystkim! Chrr, chrr...

Grzegorz: No, obudź Marylo swego ojca bo po tym swoim powiedzonku znowu usnął i to na stojąco.

Maurycy: Dziadku, dziadku, obudź się!!! pożar!!!

Dziadek Jacek: Wtedy my do wiader i w kwadrans wybraliśmy wodę z całego Amuru. Możecie sobie wyobrazić ile tam było ryb, a gdy tylko odgoniliśmy tego tygrysa usuryjskiego to kapral Jedziniak ugotował taką zupę rybna, że Japończycy ruszyli do ataku na kuchnie polową, a następnie wszystko wyjedli pałeczkami i znowu byliśmy głodni...

Maryla: No i sami widzicie jakie bzdury opowiada? Przecież to się kupy nie trzyma. Najprawdopodobniej on znowu nas oszukuje, bo gdy mu coś nie odpowiada to udaje, że jest głuchy ale słuch ma najlepszy z całej naszej rodziny. Bezbłędnie po krokach poznaje listonosza przynoszącego rentę nawet wtedy gdy pada deszcz, a pan Laskowik dopiero otwiera drzwi do naszego domu.

Dziadek Jacek: E tam, wielka mi sztuka; przecież on nigdy nie sznuruje butów i sznurowadło zawsze mu się zatrzaskuje drzwiami od windy. Gdy winda rusza listonosz robi szpagat i podnosi ogromny hałas klnąc jak szewc, a sami wiecie najlepiej jak akustyczny jest szyb, w którym jeździ nasza winda.

Grzegorz: Ten zramolały, bezduszny starzec znowu zaczyna swoje numery, a wy jak stado baranów słuchacie tego z otwartymi z zachwytu ustami.

Dziadek Jacek: No i widzicie sami, że w tym dzisiejszym bezdusznym świecie, to są same kłopoty, ale pamiętam, że kiedyś to tak nie było, o nie! Ba, nawet zwykle żelazka do prasowania miały dusze. Kiedyś używało się żelazek, do których wkładało się metalowy kawałek żelaza nagrzany do czerwoności w piecyku lub pod kuchenką do gotowania i właśnie taki gorący wkład żelaza nazywano dusza. Wiem, że Zachariasz Dorożyński pobił kiedyś swoją drugą zonę za to że przesoliła mu jego ulubioną zupę kalafiorową taką żelazną duszą od żelazka i że potem musiał uciekać do Rosji i zapisać się do powstającej właśnie partii leninowskiej. Stąd właśnie pochodzą legendarne już dziś opowieści o gorącej rewolucyjnej duszy tego bezdusznego mordercy Igi Korczyńskiej, tancerki z kabaretu Ananas.

Maurycy: No właśnie żelazko! A może by tak podgrzać Dziadkowi piety żelazkiem to stanie się bardziej rozmowny? Gazeta Więzienna w rubryce "Porady praktyczne na co dzień" ciągle pisze, że tą metodą najłatwiej podtrzymać rozmowę na ciekawe tematy gdy ma się do czynienia z osobami nadmiernie małomównymi. Podobno dobre są tez elektrowstrząsy ale trzeba uważać bo gdy rozmowa się przeciąga to korki mogą polecieć, a po drugie przychodzą wygórowane rachunki za prąd.

Maryla: Najprawdopodobniej musisz się spieszyć bo elektrownia wyłączy nam wkrótce prąd za niezapłacone rachunki. Za trzy miesiące uzbierało się podobno 643,150 złotych. Doprawdy nie wiem kto w tym domu używa tyle energii bo jedna żarówka 40 Watowa i telewizor z pewnością nie?

Grzegorz: A swoją drogą ja mam uzasadnione podejrzenia, że to ten wampir w zasadzie energetyczny, pan Włodek podłączył się do naszego licznika i ciągnął prąd na ogrzewanie swego mieszkania. Tam w skrzynce rozdzielczej jest już taka plątanina przewodów, że nie bardzo wiadomo czy ktoś podłącza się przed czy za licznikiem i kto jest właścicielem którego licznika.

Maurycy: Ja mam inny pomysł: zaszantażujemy dziadka Jacka. Jeśli dziadek nie będzie chciał gadać to nigdy już nie zobaczy Sylwii. Słowo daje zadzwonię do Sylwii i powiem, że Dziadek całkowicie zdziecinniał i że ona nie będzie z niego miała żadnego pożytku.

Dziadek Jacek: Smarkaczu! Nie zrobisz tego własnemu, rodzonemu Dziadkowi, a po drugie ona ci i tak nie uwierzy, bo dobrze mnie zna i wie że zdziecinnienie i częściowy paraliż odmładza, a wiec ma swoje dobre strony.

Maryla: A ja mam dla ojca korupcyjną propozycje nie do odrzucenia. Co Ojciec woli, 2 złote czy duży słoik dżemu truskawkowego?

Dziadek Jacek: Korupcyjna powiadasz? To brzmi ciekawie. Musze się chwile zastanowić. Nie wiem czy wiecie, ale jestem bardzo podatny na korupcyjne propozycje. A ile mam czasu na prawidłową odpowiedz?

Grzegorz: Ja z nim oszaleje. Przecież to nie teleturniej!

Dziadek Jacek: To wiesz co? Wole dżem, ale ten słoik muszę dostać od razu, tu i teraz prosto do reki! Żadne zapewnienia ani papiery wartościowe nie wchodzą tym razem w grę. Nie dam się znowu wyrolować i nabić w butelkę na jakieś tam Obligacje Dżemowe. Znowu założycie jakiś Bezpieczny Bank Spożywczy, a potem jak Grobelny znikniecie z dżemem i z odsetkami od pozostawionego w waszych rekach mojego majątku gastronomicznego. Ja was znam jak zły szeląg! Znowu będziecie biednym ludziom wciskać ciemnotę pokrętnie tłumacząc, że dżem zjadł kryzys w Ameryce, a jednocześnie będziecie udzielać bezzwrotnej pożyczki dżemowej zakładom "Pudliszki " na ustabilizowanie sytuacji rynkowej. Ja was znam ekonomiczni szalbierze, ciągle ludziom obiecujecie złote góry, a jak przyjdzie co do czego to nie ma nikogo winnego i szukaj dżemu w polu.

Maryla: No nareszcie ojciec zmądrzał. Maurycy przynieś ten słoik schowany za telewizorem. O właśnie ten, a nie ten pusty stojący w lodowce. No niech ojciec trzyma go mocno i w końcu wyjawi swoją tajemnice ale tym razem calą i bez kręcenia!

Dziadek Jacek: W niezapomnianym 1905 to nawet Sebek Sewastopolski powiedział lekarzowi bez kręcenia calą prawdę o tym co go łączyło z gejszą z zamtuza "Koci Lep" ale w końcu i tak okazało się że to Koci Lep z zamtuza Gej był jego kochankiem, a nie piękna żona Generała No dobrze, niech wam będzie, ale będę was musiał zaprzysiąc, że nikt postronny się o tym nie dowie.

Maurycy: E, znowu Dziadek zaczyna kręcić A po co i komu mielibyśmy mówić i to w dodatku o czwartej nad ranem?

Dziadek Jacek: Jesteście degeneraci, a wiec kto was tam wie co i po co komu gadacie. Najważniejsze żeby się o tym nie dowiedział Zachariasz Dorożyński ten okrutny morderca Igi Korczyńskiej aktorki warszawskiego kabaretu Ananas Zresztą tak naprawdę to musicie utrzymać tajemnice dla swego własnego bezpieczeństwa. Co tu dużo mówić, Iga za dużo gadała i Zachariasz musiał ją uciszyć raz na zawsze. To są sprawy naprawdę poważne, a ja dowiedziałem się o tym dopiero pełniąc role biegłego sadowego w procesie tego ohydnego mordercy, który, po pijanemu, wyznał wszystko woźnemu sadowemu; woźny klawiszowi; klawisz dyrektorowi wiezienia; dyrektor swojej zonie, a ona swemu kochankowi czyli mnie. Ja swojej kochance czyli Idze Korczyńskiej a, Iga zaś powiedziała swemu kochankowi czyli Zachariaszowi Dorożyńskiemu I co powiecie na to, że wszyscy, oprócz mnie już nie żyją?Ja żyję bo trzymałem język za zębami , a było to dla mnie o tyle łatwiejsze, że jak wiecie nie mam zębów, a tylko sztuczną szczękę.

Grzegorz: Marylo zabierz ojcu ten słoik dżemu truskawkowego. Jak widać ojciec opowiada bez ładu i składu i myśli, że znowu uda mu się nas wykiwać.
Dziadek . Policja! Ratunku! Weź te ręce wyrodna córko. Nie oddam słoika. Brednie mówisz? Jeśli mi nie wierzycie to spytajcie się Igi Korczyńskiej, tancerki kabaretu Ananas z Warszawy.

Maurycy: Tu już dziadek przesadził przecież sam przed chwilą powiedział, że ona została zamordowana i to przed wojna, a wiec jak możemy się jej spytać?

Dziadek Jacek: No właśnie, jak będziecie nieostrożnie kłapać dziobami na prawo i lewo to się z nią spotkacie osobiście i będziecie mieli okazje z nią pogawędzić.
Grzegorz . Czy my znowu nie za bardzo odbiegamy od tematu? Ja naprawdę już jestem tym znudzony.

Dziadek Jacek: A wiec dobrze. Powiem wam w tajemnicy, że oglądając te głupie horrory i inne programy w TV zgłupieliście do końca i wyprostowały się wam wszystkie faldy na waszych zdegenerowanych mozgach.

Maurycy: Mnie to oskarżenie nie dotyczy, bo sam Dziadek kiedyś mówił, że moja głupota ma genetyczne podłoże, a odziedziczyłem ją po ojcu!

Dziadek Jacek: Chyba żartujesz? Głupota dziedziczna to jedno, a medialne odmóżdżenie to zupełnie inna, groźniejsza sprawa.

Maryla: No ciekawe, bo ja nic o tym nie wiem. Najprawdopodobniej byłabym pierwszą osoba, któraby o tym wiedziała bo Ślepy Leon powiedziałby mi o tym z calą pewnością!

Dziadek Jacek: A skąd ty to możesz widzieć, że cofasz się w rozwoju intelektualnym skoro oglądasz tylko Opery Mydlane, horrory i inne programy tworzone przez Alberta i Ślepego Leona.

Maryla: No nie, najprawdopodobniej ojciec teraz poszedł za daleko i skompromitował się na całego W tym wypadku muszę ostro zaprotestować przeciw tym bezpodstawnym insynuacjom wymierzonym w dobre imię naszej Rodziny. Grzegorz czytuje w pracy to i owo, a ja systematycznie czerpie wiadomości o świecie i życiu z magazynów Gala i Wysokie Obcasy, które to pożycza mi czasem panna Inga do przejrzenia. Wszyscy wiedza, że są to świetne magazyny wydawane na wysokim, światowym poziomie. Maurycy poprzez stale kontakty z Sylwią tez się ciągle dokształca, a wiec twierdzenia ojca są całkowicie bezpodstawne, a dla nas wysoce obraźliwe

Dziadek Jacek: No właśnie, jacy nauczyciele tacy intelektualiści, a potem się ludzie dziwią, że nikt nie wie ile to jest dwa razy dwa.

Grzegorz: Marylo ja sobie wypraszam żeby twój ojciec tak się do mnie odzywał, a po drugie do pięciu umiem jeszcze liczyć! Tak, jestem szmatą w mniemaniu moich zwierzchników, ale tez bezkompromisowym domowym wodzem głęboko uduchowionych i zdrowo myślących Ostatnie badania Opinii Publicznej wykazały że 85.24% Rodziny Poszepszyńskich popiera mnie, a wiec mam szeroki mandat zaufania społecznego.

Dziadek Jacek: Ciekawe jak to wyliczyłeś, bo w naszej rodzinie jest cztery osoby, ja jestem przeciw, a więc wliczając w to siebie może cię popierać 75 %, a nie jakieś tam 85.24 %.

Maryla: Ależ to oczywista sprawa. Ojciec, zarzucając niezależnie myślącej części społeczeństwa zidiocenie umysłowe wpada automatycznie w konflikt z logiką i poprawnością polityczną, a wiec nie jest w pełni zdrowy umysłowo, a co za tym idzie nie może się liczyć za cale 25% populacji Poszepszyńskich.

Dziadek Jacek: Niewątpliwie to arytmetyka poparta autorytetem waszego Trybunału Konstytucyjnego, a wiec nie pozostaje mi nic innego jak przyjąć te kuriozalne stwierdzenia za prawdę "Głos Władcy, głosem Ludu " jak mawiał Mandżurski Mazur z okolic Kalisza składając swoją córkę w darze Smokowi Wawelskiemu.

Maurycy: No widzę, że Dziadek zaczyna nareszcie myśleć poprawnie, a tresura zaczyna działać. Zmasowana edukacja przynosi jednak pozytywne rezultaty.

Dziadek Jacek: O, tak, tak. Jestem pewny, że myślenie to najgorsza rzecz jaka może się człowiekowi przytrafić W niezapomnianym 1905 roku mój osobisty dowódca, legendarny już dziś Kapral Jedziniak założył za namową General-Majora Kuropatkina w obleganym Port Artur Korespondencyjną Filie znanej i poważanej w świecie Kujbyszewskiej placówki naukowej czyli Najwyższy Indoktrynacyjno - Edukacyjny Uniwersytet Krasomówców, w skrócie NIEUK. Celem było ustawiczne kształcenie przebywających w tym uzdrowisku żołnierzy naszej niezwyciężonej armii. Nie muszę nikomu udowadniać że taka placówka naukowa była bardzo potrzebna i odegrała ogromną role w podnoszeniu zdolności bojowej naszej jednostki czego najlepszym dowodem jest chlubne zakończenie tego konfliktu. Trzeba tu wspomnieć, że niebagatelny wpływ na objecie przez kaprala Jedziniaka tej prestiżowej funkcji była związana z obietnicą szczodrego wynagrodzenia materialnego złożoną przez Kuropatkina. Obiecał podzielić się z kapralem zdobyczami wojennymi jakie uzyska w czasie tej kampanii z czego wywiązał się wzorowo przynosząc mu niewielki ale gustownie wykonany sakwojaż. Jak mówił walizkę tą zdobył w czasie podroży służbowej gdzieś pod Pskowem, a niektórzy lepiej poinformowani oficerowie podają, że w poczekalni kolejowej w okolicach Moskwy. W walizce były dwie butelki brzozowej wody kolońskiej, lekko dziurawa butelka samogonu, używana prezerwatywa, paczka z proszkiem na porost włosów, buteleczka nafty na wszy i 30 deka słoniny solonej w plasterkach, trochę już śmierdzącej ale nadającej się jeszcze do spożycia.. Słonina była tym bardziej pożywna, że General uciekając przewrócił się o lezącą w korytarzu cegle. Butelka z naftą pękła zalewając wnętrze sakwojaża. Na szczęście nie wszystkie butelki z cennymi napojami zostały uszkodzone bo cześć była solidnie opakowana w gazety. Niestety to stało się przysłowiowym gwoździem do trumny i zarzewiem konfliktu pomiędzy naukowcami. Kapral Jedziniak wypiwszy wodę brzozową i pół butelki samogonu zaczął rozwiązywać krzyżówkę wydrukowana na jednej że stron gazetowych. Było tam podchwytliwe pytanie # 7 poziomo dotyczące zagadnień filozoficzno - medycznych, a mianowicie "w co się wyciera nos gdy ma się katar". General wpisał że w rękaw ale ilość liter mu się nie zgadzała. W swojej bezgranicznej pysze głupi kapral wpisał prawidłową odpowiedz na to podchwytliwe pytanie. Gdy to się wydało, zrobiła się ogromna afera. Przyjechała inspekcja żandarmerii aż z Petersburga, a niegodziwego kaprala Jedziniaka skazano wyrokiem Naczelnego Wojskowo-Konstytucyjnego Sadu Kapturowego na czterdziestoletnią karną służbę poza kolejnością przy obieraniu ziemniaków w kuchni batalionowej i obowiązkowe wykupienie za 1,5 miliona rubli w zlocie całej szpalty w Gazecie Sztabowej na której to powinien umieścić samokrytykę i przeprosić Generała Kuropatkina za ośmieszenie i wyrządzoną mu krzywdę intelektualna. Dodatkowo kapral musiał złożyć uroczystą przysięgę przed całym zgromadzonym na tą okazje pułkiem, że we wszystkich wystąpieniach publicznych będzie udawał półgłówka i że nigdy, ale to przenigdy nie będzie się starał być mądrzejszy od swego zwierzchnika. Jak widzicie za głupotę i niesubordynację w stosunku do władz zwierzchnich, zawsze słono się płaci.
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!