Tymczasem, kogo nie słychać to czasami widać...
https://www.facebook.com/RatujmyTrojke/Jak zapewne Państwo wiedzą, Panu Redaktorowi Wojciechowi Zimińskiemu nie pozwolono pożegnać się ze słuchaczami na antenie. Decyzję tę podjął p. Wiktor Świetlik, którego z tego miejsca serdecznie nie pozdrawiamy.
W związku z zaistniałą sytuacją postanowiliśmy, że zaproponujemy red. Wojciechowi Zimińskiemu udostępnienie naszego miejsca, by mógł powiedzieć "do usłyszenia".
Pan Redaktor przystał na naszą propozycję i przysłał nam maila o poniższej treści:
"Drodzy Słuchacze,
nie pozwolono mi powiedzieć na antenie Trójki „do usłyszenia”, więc robię to w trybie pisanym. Bardzo dziękuję za lata kontaktu antenowego. Jeśli kogoś rozśmieszyłem, to jestem dumny. Opowiem wam anegdotkę, którą zrozumcie jak wam serce dyktuje.
Otóż grupa nowozelandzkich hodowców baranów udała się na wycieczkę do Francji. Obwożono ich po najpiękniejszych miejscach - między innymi pokazywano im imponujące gotyckie katedry. W czasie zwiedzania katedry w Chartres przewodnik zauważył, że zwiedzający się nudzą, a szczególnie jeden pan w kraciastych spodniach. Stoi z boku i ostentacyjnie dłubie w uchu. Podszedł do niego i spytał: "Pan wybaczy że pytam, ale widzę że pan się nudzi. Czy rzeczywiście na panu nie robią wrażenia te cuda architektury, osiągnięcia ludzkich rąk i umysłów?" Pan w kraciastych spodniach odpowiedział: "To jest bardzo ładne, ale z punktu widzenia hodowcy baranów, to nie ma żadnego znaczenia".
Sprawy mądre i rzeczy piękne nie są najwyraźniej jednakowo ważne dla wszystkich. Warto się nie zgodzić na dyktat hodowcy baranów. Chowanie głowy w piasek powoduje, że się jest w bardzo nieprzyjemnej pozycji, ułatwiającej chętnym przystąpienie do czynu.
Jeszcze raz bardzo dziękuję i do usłyszenia.
Wojciech Zimiński"