Dziadek poczęstował mnie kilkoma MP3 z nagraniem niezapomnianego kabaretu dudek, na skutek czego postanowiłem nabyć sobie CD, a rodzicom DVD tejże ferajny. Jednak po przeczytaniu kilku recenzji opiewających takie luksusy jak brak możliwości wyboru scen, źle przesamplowany dźwięk, i kilka innych niespotykanych na zachodzie atrakcji postanowiłem jednak kupić tylko CD...
Nie wiem czemu, ale przypomina mi się niezapomniany rok 1939 gdy z powodu zakrzywienia lufy armatniej zamiast sztabu wroga rozwaliliśmy dach pobliskiego kościoła. Oczywiście zwaliliśmy wszystko prawda na Niemców, a księdzu, aby nie dociekał, dlaczego ucierpiał dach akurat od naszej strony wytłumaczyliśmy mu, że z tą dziurą to bardzo dobry pomysł, bo dzięki niej wierni mogą panie łatwiej podziwiać majestat stwórcy.
Szast prast i po wszystkim