Nie narzekajcie. Wszystko w kraju idzie ku lepszemu, a więc także żałoby narodowe nam się pięknie rozwijają. Wczytując się w posty Bruxy i Baadera dochodzę do wniosku, że ta katastrofa, to najprawdopodobniej wcale nie był przypadek. Wypadek, ale nie przypadek.
Po pierwsze, starcono, jak wniosłem z relacji mediów całą kasę (CASA), a gdzie nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
Po wtóre, może to przedstawiciele mediów, żeby w końcu poprowadzić normalny, z normalną muzyką (filmami) itp. program maczali w tym palce?
Po trzecie, czyż może być dla lotnika piękniejsza śmierć? Zwłaszcza, że na uczelniach lotniczych nie prowadzi się już kursów kamikadze? Przypominam, że ostatnie takie kursy zaprzestano prowadzić w USA po 2001r.
I wreszcie, prezydent decyduje co się nadaje na żałobę narodową, a co nie. Dobrze, że nie decyduje, co jest tragedią narodową, albo kiedy rozpoczyna się lub kończy kryzys gospodarczy. Jak zmarł Breżniew, to dopiero była żałoba - prawie tydzień bez Powtórki z rozrywki. A jak zmarł Stalin, to aż do lat 70-tych nie puszczali w Trójce 60-tki, ITr-u, że o Powtórce nie wspomnę. Wniosek - po Stalinie była najdłuższa żałoba. I nic dziwnego...