Koleżanka w Warszawie taki majstersztyk podłożyła przy stacji sanepidu. Maskowanie działało i przynosiło keszerom dużo radości do czasu... kiedy upowszechnił się nawyk sprzątania po Kajtkach. Wtedy zaginęło.
Co do współpracy z nadleśnictwem, wróć, z Parkiem Narodowym, to ja sobie chwalę. Co prawda zapieprz był ekstremalny, ale...
Po pierwsze, dzięki tej współpracy mogliśmy pokusić się o naprawdę niebanalne skrytki.
Po drugie, Park się chwali głównie nami. Wszędzie jest napisane, że to robota wolontariuszy.
Po trzecie, toż to sama frajda była.
I nadal jest, jak się obserwuje wpisy i zlicza Fav pointy. Coś 150 takich docenień w tydzień, to naprawdę dobrze robi na jesienną chandrę
Skromnie powiem, że zdaje się, że zrobiliśmy najlepsze kesze po tej stronie Galaktyki.