To było okrutne. podobnie, jak puszczanie na antenie lokalnego mazowieckiego radia gorzkich żali trenera jagi i rozwodzenie się nad tą dramatyczną sytuacją. Chyba po to, żeby jadącym do pracy warszawiakom zapewnić poranną porcję Schadenfreude
A tak w ogóle to trafiło mi dzisiaj w loterii wyborczej na audycję Urzędującego Kandydata i najpierw mnie zatkało, a potem mnie olśniło.
(analiza pożal się BORze polityczna będzie, można przestać czytać)
Ja już wiem, czemu on się biedaczyna tak miota. On po prostu startuje w nieznanej sobie konkurencji. Myślał, ze będą wyścigi, a jest rzut młotem. No to miota się jak uczeń wywołany do tablicy z zupełnie sobie obcego przedmiotu...
No bo Gajowy to jest Prezydent, co to przypina, mianuje, wizyty przyjmuje i reprezentuje. I na takiego startuje, pojedźmy dalej tym rymem.
A reszta kandyduje na Prezydenta Stanów Zjednoczonych, względnie Cara WszechRusi, co to własną miłościwą ręką zadba i o ordynację wyborczą, i o emerytury, i o dzieci w przedszkolach... Co prawda polska konstytucja nie przewiduje takiego modelu prezydentury, ale im to nie przeszkadza, bo jej nie czytali. Amerykańskiej zresztą też nie, najwyraźniej.
Gajowy chyba też nie, bo się rozejrzał, co się dzieje, wziął ten młot i obraca...
No, ulżyło mi. Byle do niedzieli.