Głos za Bruxą, nie tylko dlatego, że starsza, a mimo to mniej zmęczona. Tłumaczenie to zawsze jest inny utwór. Zaś De Loeve (przepraszam Zygfryd, ale wolę twoje prawdziwe miano) musi sobie zdać sprawę, że tekst/melodia/tłumaczenie usłyszne po raz pierwszy zawsze będą stanowić ten punkt odniesienia, do którego będzie się porównywać następne wersje. Ja tak mam z Monty Pythonem. Istnieją dla mnie tylko tłumaczenia Beksińskiego. Ostatnio Latający Cyrk ukazł się na płytach dvd, ale co z tego, jak w innych tłumaczeniach? Gdzież ten słynny dialog, w którym spóźniony adwokat wpada na rozprawę sądową i mówi do sędziego: Przepraszam, że się spóźniłem, ale nie mogłem znaleźć koszernego parkingu., Albo: W maju 1945 roku rozpętał się pokój.