Firma gdzie pracuję na skrótach i akronimach by tak rzec stoi. Nie są one całkiem przypadkowe ale tworzone są wg pewnych reguł. Dajmy na to jeśli wynik komendy objawia się (między innymi) zaprezentowaniem czegoś na ekranie terminala (terminala terminala: wiele rzeczy robi się tam niczym na komputerach z retrofuture-owych filmów) to zawiera literę P (= print) i p owo, co i logiczne, znajdzie się na końcu. Jeśli zaś polecenie ma zasięg całosystemowy - w skrócie znajdzie się i S. No i zapuścić mi się przyszło w rzadko używane obszary dokumentacji, gdzie znalazłem właściwą komendę, potrzebną do operacji na dawno wycofanym sprzęcie. Przez chwilę nie wierzyłem w to co widzę ale fakt był faktem: komenda złożona z pięciu znaków była dokładnie taka jak akronim znanej swego czasu partii niemieckich robotników pod przewodem pewnego kaprala z wąsikiem. Strach naciskać ENTER bo a nuż przypadkiem zwoła się jakiś parteitag?