Okazuje się, że problemy językowe mogą przybrać zupełnie niespotykane wymiary. Weźmy takie równouprawnienie. Feministki (tu robię przez ramię tfuu) zarzucają sexizm językowy, wskazując, jak wiele wyrazów ma jedynie męskie znaczenie. A tu się okazuje, że w drugą stronę także są problemy. Otóż jest mis-understanding, a nie ma mistera understanding. Nie możemy przecież uznać, że mister może być mis-uderstanding, no bo przecież albo mister, albo mis (nawet jeśli ma tylko jedno "s"). Chyba, że są organizowane wybory mistera misuderstanding. Jeśli tak, to najprawdopodbniej muszą także - ze wzgledu na chrobę poprawności politycznej, która opanowała GB - organizoważ wybory miss misunderstanding.
Bruxa?