Moje wspomnienie o MZ
Ja Maćka (bo byliśmy na ty/*) zawszę będę wspominał jako Maurycego Poszepszyńskiego oraz twórcę Rodziny Poszepszyńskich. Jak wiadomo była to rodzina specyficzna – antyteza Matysiaków, kliniczny przykład patologii i wszystkich wad jakie występowały w nas samych.
Nikt nie jest wolny od Poszepszyńskich, tylko nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. W Internecie zebrała się grupa ludzi, których dzieli wszystko – poglądy polityczne, poczucie humoru, wiek, płeć, status społeczny, zamożność, wykształcenie, ale łączy jedno – miłość i szacunek do Jacka Janczarskiego i Macieja Zembatego a do Rodziny Poszepszyńskich w szczególności. (to o nas, jakby się ktoś nie domyślił)
I tak się zastanawiałem – co mogło tych ludzi do siebie zbliżyć? Tylko Poszepszyńscy. Gdyby nie oni, pewnie nigdy by się razem nie spotkali, a także nie spotkali z Maćkiem, który był bardzo otwartym człowiekiem, skromnym acz pewnym siebie. Przyszedł na spotkanie z członkami forum Rodziny, był bardzo zaskoczony i zbudowany faktem, że ktoś to jeszcze pamięta, a te parę godzin rozmowy minęło nawet nie wiadomo kiedy. Miał tyle planów, nie wykluczał nawet nagrania jakiegoś specjalnego odcinka (tak wiem nie było mnie na zlocie, ale odsłuchałem nagrania i duchem byłem,)
Odszedł Maciej Zembaty, być może Dobry Stwórca uznał, że czas napisać kolejne odcinki już tylko dla niego…
/* Odnośnie przejścia na ty – pamiętam, jak w latach 80 Maciek prowadził bodaj sobotnie poranne zapraszamy do trójki, gdzie oficjalnie na antenie przeszedł ze wszystkimi na ty i zaproponował, by wszyscy w naszym kraju mówili sobie per ty. I wszyscy się zgodzili, za wyjątkiem jednego młodzieńca, który nie skończył jeszcze 18 lat i żal mu było że nikt mu nie powie pan…