Wrócisz, wrócisz...
zazdroszczę wam tej pewności....
Stefek coś wie, bo co roku zastawia na mnie pułapkę na którejś z tras przelotowych. Z tego powodu, mimo, że w grupie (w tym roku 11 osób) mamy nieznaczną przewagę liczebną nad Stefkiem, jak zwykle musimy kombinować - a to przez zboże (dzieki Fasiol), a to przez las (a może poszli do lasu?), a to przez gumno, a to przez Krasiczyn, a to przez Kozłówek, a to przez Sandomierz, a to przez Zamość... Człowiek nie jest pewien drogi ni zakrętu.
Co zaś do Alego, to spodobałyby Ci się rajdy - bo jadę na rajd, dużo chodzenia, przewodnicy tatrzańscy (bieszczadzcy?), także po Bieszczadach ukraińskich, Słowacja, Węgry, potem ognisko, alkohol, trasy dla dekowników, ognisko itd. a wszystko w 4-5 dni (tak, nic nie jest idealne).