Okazuje się, że początki rzeczywiście są trudne. Nasza nowa koleżanka, która w czwartki chodzi na pogrzeby wróciła z jednego z nich cała roztrzęsiona. Żeby dorobić zgodziła się na wygłoszenie krótkiej mowy pożegnalnej i ze zdenerwowania, najpierw powiedziała o zmarłym: „oby na co dzień umierali tacy ludzie, jak on”, a potem, chcą się poprawić dorzuciła, że brat jest jeszcze gorszym łajdakiem, niż zmarły. I stało się, rodzina zmarłego już zapowiedziała, że nie zaprosi naszej koleżanki na jutrzejszy pogrzeb wspomnianego przez nią brata, nawet w charakterze płaczki. Ponoć przesądziło to, że koleżanka naruszyła 468 przykazanie judaizmu, które zabrania wyrywania na znak żałoby włosów z głowy. Rozdzieranie szat tak, ale niekoszerne włosy z niekoszernej głowy? Antysemitka!