Ciekawe w tej materii są różnice kulturowe. U nas panuje zwyczaj, żeby zaczynać od słabszych trunków i stopniowo podnosić poprzeczkę. U Anglosasów podobno odwrotnie, nawet czytałam jakieś uczone wywody, dowodzące jedynej słuszności takiego podejścia, ale teraz już nie pomnę...
Efekt końcowy jak przypuszczam i tak jednak zależy od całkowitej dawki przyjętych voltów...